„Jeżeli Unia Europejska potrafi wspólnie prowadzić politykę rolną, albo budować wspólnie drogi, to powinna też wspólnie zadbać o zdrowie obywateli” – mówi europoseł Bartosz Arłukowicz.
mZdrowie: -Dlaczego europejski plan ds. walki z rakiem powstał właśnie teraz? Od dawna statystyki informują, że nowotwory stają się coraz większym problemem całej populacji. Co zatem było impulsem?
Bartosz Arłukowicz: – Właśnie dlatego, że nowotwory są największym wyzwaniem, przed którym staje Europa i świat, powstaje europejski plan ds. walki z rakiem. Oczywiście zawsze i wszystko można zrobić lepiej i szybciej, ale wychodzę z założenia, że najważniejszą sprawą jest to, że nowotwory stały się jednym z głównych priorytetów instytucji unijnych. O powadze sytuacji niech świadczy fakt, że co 9 sekund jakiś Europejczyk słyszy, że został dotknięty chorobą nowotworową. W 2019 roku liczba zachorowań na raka w Europie sięgnęła 2,7 miliona, a 1,3 miliona zmarło. To zatrważające dane, które wskazują na potrzebę bardzo poważnego podejścia do tego tematu. Stąd, kilka miesięcy temu powstała specjalna komisja ds. walki z rakiem, której mam zaszczyt przewodniczyć, a która jest wynikiem pracy polskiej delegacji w Grupie Europejskiej Partii Ludowej. To kolejny sygnał, że Unia Europejska widzi narastający problem i zamierza porządnie przygotować się do wyzwań, jakie stoją przed każdym państwem członkowskim.
– Jakie cele stawia sobie komisja ds. walki z rakiem w Parlamencie Europejskim?
– Chcemy zaangażować w prace komisji jak najwięcej środowisk. Od profesorów, przez branżę medyczną, po pacjentów zmagających się z chorobami nowotworowymi i ich opiekunów. Pandemia koronawirusa pokrzyżowała niestety trochę plany i byliśmy zmuszeni zmienić sposób funkcjonowania. Jeśli chodzi o główne cele, to najważniejsze jest, aby wypracować zalecenia i standardy, które w sposób zdecydowany i maksymalnie szybki ulepszą, uproszczą i przede wszystkim skrócą proces stawiania diagnozy i leczenia.
– Czym należy zająć się w pierwszej kolejności?
– Jeżeli Unia Europejska potrafi wspólnie prowadzić politykę rolną, albo budować wspólnie drogi, to powinna też wspólnie zadbać o zdrowie obywateli. Nie chciałbym wskazywać, że czymś należy zająć się w pierwszej kolejności, a czymś innym w drugiej. Walka z nowotworami jest skomplikowanym procesem i aby skutecznie to robić, wszystko musi mieć swój określony czas. Jednym z kluczowych wyzwań będzie z pewnością dążenie do ujednolicenia terminów postawienia diagnozy i rozpoczęcia leczenia. Będąc ministrem zdrowia w Polsce wprowadziłem pakiet onkologiczny, który pozwolił na znaczące przyspieszenie diagnozy i rozpoczęcie procesu leczenia nowotworu. Myślę, że warto przenieść rozwiązania działające w tej kwestii z Polski na poziom europejski.
– Unia chce równego dostępu do leczenia nowotworów dla wszystkich obywateli Europy. Jak miałoby to wyglądać w praktyce?
– Mówimy tutaj choćby o stworzeniu bazy danych, w której zbierane będą informacje o nietypowych przebiegach typowych nowotworów. To ułatwi lekarzom z całej Europie lepsze diagnozowanie pacjentów. Oczywiście nie można pominąć także kwestii sprzętowych, czyli wyposażenia szpitali. Równy dostęp do leczenia nowotworów, to także łatwiejszy dostęp np. pacjenta z Polski do kliniki w Niemczech czy Francji i na odwrót.
– Każdy kraj członkowski ma odrębny system ochrony zdrowia, swoje mocne punkty, a przede wszystkim słabości. W Polsce pacjenci i lekarze nieustannie walczą o dostęp do leków i wskazań, jaki mają inni Europejczycy. Nadal jesteśmy w ogonie. Jakie mamy zatem szanse na zmniejszenie nierówności?
– Jak już wspomniałem, Polska również ma swoje osiągnięcia i mamy się czym pochwalić. Niemniej, zawsze jest coś, co warto poprawić. Wyrównywanie nierówności w zdrowiu nie jest zadaniem na miesiąc czy rok. To będzie długotrwały proces, podobnie jak np. z budową dróg. Jeśli jednak uda się wypracować zalecenia, aby np. szczepienia przeciwko HPV były obowiązkowe w każdym państwie UE, to będzie to z pożytkiem dla zdrowiu wszystkich obywateli. Jeśli zalecenia będą wskazywać na konieczność wspólnych zakupów deficytowych, kluczowych w leczeniu raka leków, to skorzysta na tym każdy pacjent.
– Co Unia może zrobić, żeby ceny leków onkologicznych były niższe, tak żeby kraje mogły refundować więcej i szybciej?
– Trwająca pandemia COVID-19 udowodniła, że współpraca w kwestii zdrowia na forum UE jest niezbędna. Dzięki szybkiej reakcji Komisji Europejskiej, udało się zapewnić dostęp do szczepionki na koronawirusa i mam nadzieję, że już wkrótce uda się rozpocząć proces szczepienia. W przypadku leków onkologicznych kluczowe jest, aby w sytuacjach nagłych i nadzwyczajnych zapewnić pacjentom dostęp do leków, które w danej chwili są deficytowe. Moim zdaniem warto również rozważyć kwestię stworzenia strategicznych zapasów leków onkologicznych. Takich, bez których proces leczenia raka nie może się obejść. Wówczas realnie uda się odciążyć kraje członkowskie.
– Jak Pan widzi realizację Narodowej Strategii Onkologicznej. Mamy opóźnienie związane z COVIDem, a już w przyszłym roku powinny zacząć się szczepienia przeciwko wirusowi brodawczaka oraz programy badań przesiewowych. Jakie są Pana prognozy?
– Nie chciałbym być tutaj zbyt uszczypliwy. Nie mam zamiaru w temacie onkologii uprawiać polityki, ale patrząc na chaotyczne działania obecnego rządu, to obawiam się, że na zbyt wiele nie możemy liczyć. Rak nie jest ani lewicowy, ani prawicowy. Rak nie poczeka. Dlatego tym bardziej wszyscy powinniśmy dołożyć wszelkich starań, aby jak najszybciej leczenie raka powróciło do w miarę normalnego funkcjonowania. Każdy dzień i tydzień opóźnienia, to dzień stracony.