Rak płuca jest wykrywany zbyt późno, ponad 85 proc. chorych ma w momencie diagnozy chorobę w stadium rozsiania. W leczeniu istotna jest pełna i szybka diagnostyka, tylko wtedy możemy przedłużyć pacjentowi życie – mówi prof. Dariusz M. Kowalski. Podkreśla również potrzebę zapewnienia choremu kompleksowej opieki, przy wykorzystaniu różnorodnych metod diagnostyki i terapii.
Nowotwór płuca niesie za sobą złe rokowanie przede wszystkim z powodu zbyt późnego diagnozowania. Jak wskazuje prof. Dariusz M. Kowalski, sekretarz generalny Polskiej Grupy Raka Płuca, kierownik oddziału Zachowawczego Kliniki Nowotworów Płuca i Klatki Piersiowej Narodowego Instytutu Onkologii, tylko pełna i szybka diagnostyka pozwala ustalić optymalne leczenie onkologiczne. – „Jedynie 15 proc. chorych z nowo rozpoznanym rakiem płuca kwalifikuje się do operacji. Natomiast około 30 proc. pacjentów do innej formy terapii radykalnej. Większość chorych na raka płuca wymaga szczegółowej diagnostyki histopatologicznej jak i molekularnej, tylko wtedy można dokonać wyboru najlepszego i najskuteczniejszego schematu leczenia, który pozwoli doprowadzić do wyleczenia lub znamiennie przedłużyć pacjentowi życie”.
W leczeniu raka płuca istotną rolę odgrywa współpraca interdyscyplinarna, czyli zajmowanie się pacjentem przez wielospecjalistyczny zespół specjalistów, w którego skład wchodzą: onkolodzy klinicznie, torakochirurdzy, radioterapeuci, radiolodzy, patomorfolodzy, biolodzy molekularni. „Współpraca interdyscyplinarna szerokiego grona ekspertów pozwala szybko i co najważniejsze, precyzyjnie rozpoznać nowotwór płuca, z jakim mamy do czynienia. To także gwarancja prawidłowego postępowania z pobranym od pacjenta materiałem histologicznym i cytologicznym” – mówi prof. Kowalski. I dodaje, że cały ten proces skupia się ostatecznie na wybraniu odpowiedniego leczenia, które uzależnione jest od zaawansowania jednostki chorobowej, typu, podtypu, profilu molekularnego i immunologicznego nowotworu.
„Rak płuca zawsze należał do chorób śmiertelnych. Dzisiaj dla niektórych chorych możemy tak dobrać leczenie, że przeprowadzimy ich w fazę przewlekłą. Leki immunologiczne całkowicie zmieniły leczenie pewnej grupy pacjentów. Ta forma terapii nie jest stricte leczeniem antynowotworowym, a leczeniem odblokowującym układ odpornościowy. Zreaktywowany układ odpornościowy sam niszczy komórki nowotworowe. Możliwa jest całkowita remisja i zniknięcie zmiany nowotworowej” – wskazuje prof. Kowalski. Obecnie około 15-20 proc. pacjentów z zaawansowanym nowotworem płuca żyje 5 lat i dłużej, co przed wprowadzeniem immunoterapii nie było możliwe.
Czas od wystąpienia objawów sugerujących obecność nowotworu do rozpoczęcia leczenia raka płuca jest obecnie w Polsce zbyt długi. U znacznej części chorych nie jest stosowane odpowiednie leczenie skojarzone. Z programu lekowego raka płuc powinno korzystać 50 proc. pacjentów, a robi to jedynie 20 proc. Prof. Dariusz M. Kowalski ocenia, że nadal widoczne są bariery organizacyjne i systemowe w optymalnej diagnostyce i leczeniu raka płuca – „Przede wszystkim opóźnienia w diagnostyce wstępnej, gdy pacjent musi czekać na wizytę w poradni innej niż onkologiczna (do onkologa nie jest wymagane skierowanie). Ponadto zbyt mały dostęp do badań endoskopowych z odpowiednią możliwością pobrania materiału w odpowiedniej ilości i jakości” . Jego zdaniem konsylia zajmujące się planem leczenia chorego niejednokrotnie nie są przeprowadzane w sposób optymalny. Diagnostyka nie jest przeprowadzana optymalnie, wykonuje się ją etapami lub częściowo, a to pociąga za sobą także fragmentaryzację leczenia. Brakuje współpracy pomiędzy specjalistami i ośrodkami – „Niewątpliwie usprawniłoby ścieżkę pacjenta utworzenie ośrodków, które poprowadziłyby diagnostykę w sposób zgodny ze standardami obowiązującymi w całym kraju. Pacjent trafiłby na konsylium z pełną informacją, a to pozwoliłoby na podjęcie decyzji o zastosowaniu właściwego leczenia”.