Tematem pierwszego spotkania w ramach “New Economy in Healthcare” było upowszechnianie terapii biologicznych – jako sposób na podnoszenie efektywności polityki lekowej. O metodach wdrażania tych terapii do systemu refundacyjnego mówiła dr Magdalena Władysiuk, wiceprezes HTA Consulting.
Dr Magdalena Władysiuk – W ciągu ostatnich 10 lat, od wprowadzenia ustawy refundacyjnej, nasz rynek mocno się rozwinął – potrafimy liczyć koszty, prowadzić badania i analizy. Jesteśmy o krok dalej – dyskusja powinna się toczyć nie wokół kwestii, jakie leki wdrażać, ale – jak to robić. To jest dzisiaj zasadnicze pytanie, o wiele trudniejsze w sytuacji, kiedy zakres refundacji się poszerza.
W ostatnich 4-5 latach nastąpiła jakościowa zmiana dotycząca wchodzenia nowych cząsteczek do refundacji. Ich rosnąca liczba powoduje napięcie w systemie finansowania. Płatnik skutecznie szuka metod ograniczania kosztów, co widać ewidentnie, patrząc na spadek cen leków. Typowym myśleniem o cenach, szczególnie generyków czy biosymilarów, jest szukanie możliwości obniżek, do czego wykorzystujemy mechanizmy negocjacji. Tymczasem w odniesieniu do biosimilarów coraz ważniejsze jest poszerzanie dostępu do leczenia biologicznego, czyli optymalizacja wydatków.
Analizy programów lekowych zawierających leki biologiczne i biosymilary wskazuje, że z roku na rok spada średni koszt leczenia jednego pacjenta. Ale jeżeli analizujemy potencjał terapii biologicznych tylko z poziomu cen, to nie widzimy pełnego obrazu. Przede wszystkim nie widać, czy kwalifikujemy do leczenia odpowiednich pacjentów. A zatem nie wiemy, czy efektywnie wykorzystujemy potencjał leków przy tych cenach, jakie mamy. Wprowadzając leki biologiczne musieliśmy mierzyć się z wysokimi kosztami, dlatego zawęziliśmy populacje pacjentów. Minęło kilkanaście lat i nadal jesteśmy w tych wąskich populacjach, rozmawiamy o przedłużaniu terapii, zmianach kryteriów kwalifikacji i wyłączania. Nie wykorzystujemy istniejących mechanizmów. Prawie w każdym programie są zespoły koordynujące, które opiniują wyjątki. Konsekwentne i stopniowe poszerzanie wskazań mogłoby pozwolić ma podnoszenie efektywności. Boimy się jednak rosnących wydatków i nie pozwalamy na taką ewolucję, nie szukamy optymalizacji.
Powinniśmy szukać optymalizacji efektywnościowej i zmieniać organizację systemu na zasadzie stopniowej ewolucji. Niewątpliwie istnieje potrzeba, aby stopniowo przenosić biosymilary z programów lekowych do katalogu podobnego do katalogu chemioterapii. Przyniesie to również korzyści wynikające ze zmniejszenia kosztów administracyjnych szpitali, co jest potrzebne zwłaszcza w dobie COVID. Reumatolodzy apelują, że przenoszenie cząsteczek do katalogu należy robić stopniowo, tak aby wśród lekarzy stopniowo rozwijały się umiejętności stosowania leczenia biologicznego. Może temu służyć ograniczenie prawa do przepisywanie terapii biologicznych do bardzo konkretnych grup specjalistów, jak onkologów klinicznych czy reumatologów.
Innym aspektem problemu jest zarządzanie szpitalami. Jeżeli w przypadku herceptyny do refundacji weszły biosymilary, a wydatki nie spadały, to oznacza że ważna jest struktura wydatków świadczeniodawcy oraz przetargów publicznych. Mamy różne leki, które nie mogą tworzyć wspólnych grup limitowych w programach lekowych – a to jest najsilniejszym mechanizmem obniżki cen. Być może powinny się pojawić mechanizmy standaryzacji leczenia na poziomie szpitala, tak jak się dzieje na przykład w Hiszpanii. Póki co mamy sztywne struktury finansowania świadczeń, a szpital nie może sam modyfikować przepływów – dobrze byłoby w niektórych obszarach stworzyć taką możliwość.
Jeżeli myślimy o przenoszeniu niektórych biosymilarów do lecznictwa otwartego, trzeba tam wprowadzić wskaźniki skuteczności. Ocena mogłaby się odbywać na poziomie szpitala. Wymaga to jednocześnie o wzmocnienia systemów zbierania i analizy danych, w czym pomoże informatyzacja całego systemu. Jest to skomplikowany i długotrwały proces, prowadzony od lat, ale bez niego i stworzenia systemu zbierania danych wielu rzeczy nie uda się przeprowadzić.
W porównaniu do wielu innych krajów europejskich robimy więcej, aby zbudować system substytucji leków biologicznych. Posiadamy silne mechanizmy finansowe wymuszające obniżanie cen. Z drugiej strony, nie wykorzystujemy mechanizmów regulacji popytu, stosowanych przez inne kraje. W przypadku poszerzenia wskazań i przez to dostępu mogą to być wskaźniki, wytyczne, skuteczna komunikacja komunikacja do pacjentów, edukacja lekarzy – nie tworzymy tych narzędzi.
Dobrym przykładem jest sytuacja w leczeniu łuszczycowego zapalenie stawów. Po obniżeniu wyceny hospitalizacji, ich liczba natychmiast się zwiększyła. Chcąc nadrobić niższe wpływy finansowe swoich placówek, lekarze częściej hospitalizowali pacjentów. Podejmowanie wyrywkowych decyzji bez powiązania z całym systemem nie przyniesie oczekiwanych rezultatów.
W dyskusji New Economy in Healthcare o tym, jak wykorzystać biosymilary do budowania efektywności w ochronie zdrowia udział wzięli: byli wiceministrowie zdrowia prof. Marcin Czech i dr Marek Tombarkiewicz, dr Iga Lipska (była dyrektor departamentu polityki lekowej w Ministerstwie Zdrowia, aktualnie NFZ), ekspert HTA dr Magdalena Władysiuk, dr Aleksandra Łacko – onkolog, mecenas Katarzyna Bondaryk i Grzegorz Rychwalski, wiceprezes PZPPF.
Relacja z debaty i najważniejsze wnioski – opisane w relacji.
© mZdrowie.pl