Przed nami trudna sytuacja, wynikająca z zatrzymania gospodarki oraz spiętrzenia potrzeb zdrowotnych pacjentów, częściowo zamrożonych na czas pandemii. System ochrony zdrowia będzie musiał przejść duże zmiany, aby nie doszło do zapaści. Wierząc w to, że możliwa jest mobilizacja i wprowadzanie szybkich zmian systemowych, nie można tracić z oczu zagrożeń. Najważniejsze pytanie dotyczy utrzymania poziomu wydatków na ochronę zdrowia w sytuacji nadciągającej recesji i zaburzeń gospodarczych.
W debacie redakcyjnej na temat konsekwencji pandemii i spowolnienia gospodarczego dla systemu ochrony zdrowia wzięli udział – oczywiście online – Bartłomiej Chmielowiec (Rzecznik Praw Pacjenta), dr Małgorzata Gałązka-Sobotka (Uczelnia Łazarskiego), dr Robert Mołdach (Instytut Zdrowia i Demokracji) oraz dr Piotr Warczyński.
Z dyskusji ekspertów wynika, że przed nami trudne czasy. Największym problemem, z którym się zderzymy po zahamowaniu pandemii, biorąc pod uwagę interesy i bezpieczeństwo pacjentów – będą kolejki, wynikające z powszechnego odkładania konsultacji, zabiegów i innych świadczeń. Jak jednak przewiduje Robert Mołdach, “w Polsce będą się toczyły dwa procesy jednocześnie – sprawy bieżące oraz transformacja systemu. Nasza ochrona zdrowia po pandemii będzie ciężko walczyć z bieżącymi sprawami i ich dodatkowym spiętrzeniem.”
Funkcjonowanie w starym trybie doprowadziłoby do zapaści, dlatego potrzebne jest radykalne odbiurokratyzowanie systemu, uwolnienie zasobów i jak najszybszy szybki rozwój informatyzacji. “Będziemy musieli uwolnić zasoby i maksymalnie odciążyć personel medyczny, aby sprostał zwiększonym i nakładającym się na siebie potrzebom pacjentów” podkreślał Bartłomiej Chmielowiec. jednocześnie dostrzegł, że sytuacja pandemii była katalizatorem wielu zmian, wymusiła wiele rewolucyjnie szybkich zmian, których wdrażanie było dotychczas powolne i sformalizowane.
Jak stwierdziła Małgorzata Gałązka-Sobotka: “Kryzys – to czas na odważne i przełomowe decyzje, o które nie łatwo w czasach rozleniwiającej koniunktury.” Istnieje jednocześnie niebezpieczeństwo, że zmęczenie pandemią i osłabienie gospodarcze spowoduje inercję, czyli żadne znaczące zmiany nie zostaną wprowadzone. Dużo zależeć będzie od determinacji, opracowania odpowiedniej strategii oraz skutecznego przywództwa rządzących.
“Wejdziemy w kryzys gospodarczy, wskutek którego wpływy składki zdrowotnej do Narodowego Funduszu Zdrowia bądą znacznie mniejsze niż w ostatnim czasie” – podkreśla Piotr Warczyński. Niedostatki publicznej służby zdrowia będzie musiał w większym niż do tej pory stopniu uzupełniać sektor prywatny – można się spodziewać jego rozwoju. Skutkiem ubocznym będą rosnące nierówności w dostępie do opieki i leczenia. Z tego powodu powinna wzrosnąć rola samorządów, gospodarujących funduszami na zdrowie tak, aby zapewnić ochronę zdrowia lokalnym społecznościom.
Przed rządem stoi wiele trudnych decyzji, w tym również – czy podtrzymać plan zwiększania nakładów na ochronę zdrowia do poziomu 6 proc. PKB. Tylko utrzymanie tego kierunku może zabezpieczyć potrzebne środki i zagwarantować bezpieczeństwo zdrowotne społeczeństwa. Z drugiej strony nie można zrzucać wszystkich skutków kryzysu na państwo, ponieważ nie zdoła go udźwignąć. Konieczne będzie zwiększenie roli samorządów, uaktywnienie społeczeństwa i decentralizacja systemu. Środki na ochronę zdrowia trzeba będzie wydawać znacznie bardziej efektywnie niż dotychczas.
Światowe skutki gospodarcze zatrzymania gospodarczego doprowadzą do przebudowy łańcuchów dostaw i osłabienia globalizacji. W obliczu nieuchronnych zmian Polska gospodarka może wykorzystać szansę do przebudowy swojej pozycji, co w przemyśle farmaceutycznym może oznaczać reindustrializację Europy, a co za tym idzie rozwój produkcji leków i substancji aktywnych w naszym kraju. Wiele państw może jednak obrać podobną strategię, dlatego należy się spodziewać rosnącej konkurencji w tym obszarze.
Czytaj komentarze ekspertów:
\
© mZdrowie.pl