Piotr Warczyński
Wejdziemy w kryzys gospodarczy, wskutek którego wpływy składki zdrowotnej do Narodowego Funduszu Zdrowia będą znacznie mniejsze niż w ostatnim czasie. Państwo będzie musiało ratować całą gospodarkę, wykorzystując w tym celu dziesiątki miliardów. Nie możemy być pewni, że środków budżetowych wystarczy, aby dofinansować NFZ. Obawiam się raczej, że rząd oprze się na założeniu, że ochrona zdrowia ma swój odrębny budżet w postaci planu finansowego Funduszu. Nie jestem optymistą, jeśli chodzi o wykorzystanie doświadczeń z czasów kryzysu do reformowania systemu ochrony zdrowia. Próbujemy zbudować nowy, efektywny model od 1999 roku. Nie udało się tego dokonać nawet w okresie rozwoju gospodarczego i wzrastających nakładów – jak zatem mielibyśmy to zrobić w kryzysie, przy braku środków i przy ogólnych zaburzeniach gospodarczych?
Szacuje się, że w tym roku przychody NFZ zmniejszą się o kwotę między 4,5 a 14 mld złotych. W takiej sytuacji nie będzie możliwe utrzymania dotychczasowego poziomu wydatków na zdrowie. Można się obawiać, że ten rok będzie przełomowy, ale w negatywnym sensie. Systemu publicznego po prostu nie da się utrzymać w takim kształcie, jaki znamy i na jakiś czas system ten upadnie. Odpowiedzią na jego zapaść będzie wzrost sektora prywatnego. Prywatna ochrona zdrowia będzie musiała uzupełnić niedostatki sektora publicznego. W konsekwencji mogą narastać nierówności w dostępie do ochrony zdrowia.
System prywatny znacznie łatwiej i szybciej wprowadza nowe rozwiązania, w tym przede wszystkim telemedycynę. Już teraz wszystkie prywatne firmy oferują zaawansowane świadczenia telemedyczne. Podobnie, lecz znacznie wolniej będzie postępować system publiczny, któremu pozostały do wdrożenia przede wszystkim bardzo ważne moduły dotyczące elektronicznej dokumentacji medycznej.
Bardzo ważne są także społeczne skutki pandemii. Mogą się one przyczynić do ogromnych niepokojów społecznych, a w konsekwencji zmian politycznych. Już dziś szacuje się, że bezrobocie w Polsce wzrośnie do co najmniej 1,5 mln osób. Niektórzy analitycy przewidują, że nawet 3 mln osób znajdzie się bez pracy. W innych krajach będzie podobnie, a nawet gorzej. Nie spodziewam się jednak jakichś gwałtownych wydarzeń w Polsce, ponieważ jesteśmy raczej spokojnym narodem. Natomiast niepokoje społeczne na masową skalę, które mogą prowadzić do dramatycznych wydarzeń, mogą się zdarzyć w krajach znacznie bogatszych, jak choćby we Francji.
W obliczu pandemii i kryzysu gospodarczego być może warto przejść na system budżetowy, ale zdecentralizowany, w którym pieniądze na ochronę zdrowia pochodzą z budżetu państwa i są przekazywane do regionów, które nimi gospodarują. Władze samorządowe, wspierane przez wojewodów, są w stanie tak zreorganizować swoje wewnętrzne zasoby, aby nie zabrakło środków na zdrowie.
Po pandemii i związanych z nią zaburzeniach są możliwe dwie opcje. Pierwsza – to taka, w której nic istotnego się nie wydarzy, a potrzebne zmiany będą wprowadzane powoli i przez wiele lat. Druga opcja – to sytuacja, w której fala niezadowolenia społecznego będzie tak duża, że wymusi radykalne zmiany. Pojawić się może jakiś lider, z wizją znaczących zmian, co doprowadzi do przebudowy struktur państwa między innymi w obszarze ochrony zdrowia.
© mZdrowie.pl