Bartłomiej Chmielowiec, Rzecznik Praw Pacjenta
Mamy obecnie do czynienia z bezprecedensową, niezwykle trudną sytuacją. Nie wiemy jeszcze, jak długo będzie trwała pandemia i jakie będą jej skutki gospodarcze. Z tym związane jest ryzyko dla stabilności finansowania Narodowego Funduszu Zdrowia, a co za tym idzie – utrzymania wzrostu nakładów na ochronę zdrowia. Najważniejsze pytanie o skutki zatrzymania gospodarki dla ochrony zdrowia – dotyczy wykonania planu finansowego NFZ do końca tego roku oraz kształtu tego budżetu w następnych latach. Mam nadzieję, że premier Morawiecki, który dysponuje ogromnym doświadczeniem i wiedzą na temat finansów, przygotuje w tym zakresie sensowne i dobre rozwiązania.
Dzisiejsza kryzysowa sytuacja powinna zwrócić uwagę na to, jakie jest miejsce ochrony zdrowia na liście priorytetów rządu. W wielu dyskusjach, które prowadziliśmy przez ostatnie lata, pojawiało się oczekiwanie wzrostu pozycji ministra zdrowia. Mówiono, że powinien on być członkiem rządu w randze wicepremiera i posiadać realny wpływ na kształtowanie polityki we wszystkich obszarach życia społecznego i gospodarczego. Teraz – de facto – mamy do czynienia z taką właśnie sytuacją, to minister Łukasz Szumowski wskazuje wszystkim pozostałym resortom optymalny kierunek działania. Mam nadzieję, że w wyniku tej kryzysowej sytuacji nastąpi redefinicja roli i znaczenia ministra zdrowia, także długoterminowo.
Wydaje mi się, że w niektórych obszarach systemu ochrony zdrowia pandemia zmusiła nas do szybkiego, rewolucyjnego wprowadzania zmian, które dotychczas były wdrażane powoli, ewolucyjnie i być może ze zbyt dużą ostrożnością. Doskonałym przykładem jest telemedycyna, której rozwiązania zostały błyskawicznie upowszechnione, rozszerzone i bardzo dobrze się sprawdzają. Gdyby nie konsekwentne działania wiceministra Janusza Cieszyńskiego, a także prezesa Adama Niedzielskiego, bylibyśmy dzisiaj w sytuacji o wiele trudniejszej. Telemedycyna oczywiście nie rozwiąże wszystkich problemów i nie zastąpi wszystkich koniecznych procesów, ale będzie się rozwijać i je wspierać. Proces informatyzacji ochrony zdrowia radykalnie przyspieszył i należy się spodziewać, że będzie nadal szybko postępował w najbliższych miesiącach i latach.
Z punktu widzenia systemowego, biorąc też pod uwagę interesy i bezpieczeństwo pacjentów, największym problemem, z którym się zderzymy po wygaśnięciu pandemii – to będą kolejki. Pacjenci mają dziś masowo odwoływane zabiegi, przekładane wizyty i badania. Nawarstwienie tych niewykonanych procedur i wizyt będzie bardzo odczuwalne. Właśnie dlatego potrzebujemy kolejnych, rewolucyjnych zmian w zakresie debiurokratyzacji ochrony zdrowia. Będziemy musieli uwolnić zasoby i maksymalnie odciążyć personel medyczny, aby sprostał zwiększonym i nakładającym się na siebie potrzebom pacjentów. W “starym” trybie to będzie raczej niemożliwe. Dlatego potrzebna jest koncentracja sił i środków. Należy jak najszybciej wprowadzić elektroniczną dokumentację medyczną. Powinniśmy też wprowadzić realną opiekę farmaceutyczną, aby odciążyć lekarzy i wykorzystać zasoby kadrowe w postaci fachowego personelu farmaceutycznego.
Analizując sytuację Polski na tle systemów ochrony zdrowia innych krajów europejskich można być umiarkowanym optymistą. Statystyki pandemii, chociażby w Holandii, gdzie zakażonych pacjentów i zgonów jest o wiele więcej niż w naszym kraju, pokazują, że wcale nie odstajemy od nich pod kątem przygotowania do tej trudnej sytuacji. Pod pewnymi względami byliśmy nawet lepiej przygotowani, mając podstawy legislacyjne, służby sanitarno-epidemiologiczne, które mało który kraj posiada, a także rozwiązania telemedyczne, która sprawdziły się w awaryjnej sytuacji.
W najbliższej przyszłości mogą być wprowadzane kolejne, ważne zmiany. Powinny one m.in. objąć opiekę psychiatryczną, tak aby centra zdrowia psychicznego zaczęły działać już w całym kraju.