Zdaniem prof. Marcina Czecha wartość w systemie ochrony zdrowia bierze się m.in. z tego, że potrafimy udostępniać coraz nowsze, skuteczniejsze terapie lekowe, dzięki którym pacjenci żyją dłużej i lepiej – mierząc ich efekty i biorąc to pod uwagę przy negocjowaniu wysokości refundacji.
Idea systemu ochrony zdrowia opartego na wartości jest – zdaniem profesora Marcina Czecha – od zawsze wpisana w medycynę. Chodzi o zabezpieczanie tej wielkiej wartości, jaką jest zdrowie i życie, dzięki zapobieganiu lub leczeniu chorób. Mierzenie wartości osiąganej dzięki inwestycjom w zdrowie jest sercem farmakoekonomiki. Zestawiamy koszty z efektem końcowym, ponieważ zasoby w systemie ochrony zdrowia są zawsze ograniczone. Dlatego staramy się wydawać posiadane pieniądze możliwie efektywnie – mówi prezes Polskiego Towarzystwa Farmakoekonomicznego.
W przypadku ochrony zdrowia trudność sprawia dokładne określenie i oszacowanie wartości, którą może stanowić choćby uniknięcie ostrych stanów chorobowych. Stosowaną do tego metodologią jest określanie lat życia skorygowanych o jakość, czyli QALY. Z przyczyn solidarności społecznej pojawiają się oczywiście wyjątki, kiedy na przykład refundujemy bardzo drogie terapie, na przykład w chorobach rzadkich.
Dochodzenie do tego, jaka jest właściwa cena za refundowane technologie lekowe, czyli pricing – to cała sztuka, bardzo skomplikowana i uwzględniająca wiele czynników, jak. na przykład istniejące już wcześniej metody leczenia czy efekty terapii. W poszukiwaniu wartości analizowane są także alternatywy, których udaje się uniknąć dzięki zastosowaniu leku – na przykład stany ostre, powikłania czy zgony. W określaniu wartości dodanej nowych terapii zasadniczą rolę odgrywają badania kliniczne, aczkolwiek z założenia nie mogą stanowić jedynego źródła wiedzy, ponieważ są w nich badane jedynie ściśle wyselekcjonowane populacje chorych. Inną, bardzo ważną metodologią określającą wartość, jest zbieranie i analizowanie danych z praktyki klinicznej, czyli Real World Evidence. Odgrywa ona szczególnie ważną rolę w terapiach zaawansowanych, kiedy efekt zdrowotny jest oddalony w czasie.
Na szczęście – zdaniem prof. Czecha – w polskim systemie coraz więcej znajduje się obszarów, kiedy dane dotyczące efektów leczenia są zbierane, monitorowane i brane pod uwagę przy podejmowaniu decyzji. Leczenie SMA, szpiczaka – to pierwsze z brzegu przykłady, ale oczywiście powinno być ich znacznie więcej. Po stronie publicznej powinno być znacznie więcej zasobów, zespołów i instytucji zaangażowanych w analizowanie danych, tak aby na ich podstawie można było podejmować decyzje. Najważniejszą rolę w tej kwestii ma do odegrania Narodowy Fundusz Zdrowia, ponieważ posiada wystarczająco dużo danych o leczeniu polskich pacjentów. W tej kwestii też widać pewien postęp, ponieważ NFZ publikuje coraz więcej raportów opartych na analizach posiadanych przez siebie danych.
Posłuchać warto!