Lekarze i pielęgniarki nadal będą mogli pracować w kilku miejscach jednocześnie, z wyjątkiem około 90 placówek – przewiduje opracowany przez resort projekt rozporządzenia. Są to jednoimienne szpitale dedykowane zwalczaniu COVID-19 oraz oddziały zakaźne, wyodrębnione w innych szpitalach, leczące pacjentów z koronawirusem.
Ministerialne „ Rozporządzenie w sprawie standardów w zakresie ograniczeń przy udzielaniu świadczeń opieki zdrowotnej pacjentom innym niż z podejrzeniem lub zakażeniem wirusem SARS-CoV-2 przez osoby wykonujące zawód medyczny mające bezpośredni kontakt z pacjentami z podejrzeniem lub zakażeniem tym wirusem” przewiduje możliwość zakazania jednoczesnej pracy w kilku miejscach medykom, zatrudnionym na oddziałach zakaźnych leczących COVID-19 lub w szpitalach jednoimiennych.
Według Oceny Skutków Regulacji, dołączonej do projektu rozporządzenia: „Liczba podmiotów jest aktualizowana na bieżąco. Na dzień 16.04.2020 r. były to 23 podmioty lecznicze wykonujące działalność leczniczą w rodzaju świadczenia szpitalne wyłącznie w związku z przeciwdziałaniem COVID-19 oraz 67 podmiotów leczniczych, w których wyodrębnionych komórkach organizacyjnych udzielane są świadczenia opieki zdrowotnej wyłącznie w związku z przeciwdziałaniem COVID-19.”
Ministerstwo zastrzega, że wykaz może być rozszerzany. Podkreśla jednak, że co do zasady zakaz nie będzie obowiązywał w innych placówkach spoza wykazu.
Lekarze i pielęgniarki, których dotyczyć będzie zakaz, otrzymają zadośćuczynienie pieniężne. Wypłacane będzie na podstawie pisemnego oświadczenia o wynagrodzeniu w innym miejscu, otrzymanym w ostatnim miesiącu przed objęciem danej osoby ograniczeniem. Zadośćuczynienie nie obejmie całości utraconego przychodu. Odpowiednia tabela przypisuje odpowiednim grupom medyków możliwość otrzymania albo 80 proc. utraconego przychodu, albo połowy tego, ile otrzymywał w podmiocie głównym. Obowiązywać będzie górny limit zadośćuczynienia – w wysokości 10 tys. zł.
Wprowadzenie rygorystycznego zakazu pracy medyków w kilku miejscach rozważano na przełomie marca i kwietnia. Opublikowano wówczas dane Głównego Inspektoratu Sanitarnego, z których wynikało, że 17 proc. zidentyfikowanych zarażeń koronawirusem w Polsce dotyczy pracowników zawodów medycznych. „Lekarz lub pielęgniarka, pracujący w różnych miejscach mogą wskutek kontaktu z zakażonym pacjentem spowodować wyłączenie z pracy kilku placówek medycznych jednocześnie. A co będzie, gdy zarazi się ich kilku czy kilkunastu – co przecież realne? Efekt domina” – przestrzegała Ewa Książek – Bator z Polskiej Federacji Szpitali.
Przeciw objęciu zakazem szerszej grupy lekarzy zaprotestowały jednak Naczelna Izba Lekarska i Porozumienie Zielonogórskie. Argumentowano, że wprowadzenie i egzekwowanie regulacji doprowadziłoby do braków kadrowych w wielu szpitalach i przychodniach. „Bez pomocy ze strony lekarzy dochodzących trudno mi sobie wyobrazić funkcjonowanie wielu przychodni w zakresie POZ i AOS. Jeśli lekarze dochodzący wybiorą jako swoje jedyne miejsce pracy szpital, w którym mają etat, a nie ambulatorium POZ czy AOS – to będzie oznaczać, że opieka podstawowa lub ambulatoryjna stanie się jeszcze mniej dostępna niż dziś” – tłumaczył Jacek Krajewski.
© mZdrowie.pl