Teleporad można udzielać wyłącznie w ograniczonym zakresie, a „całkowite zamykanie miejsc udzielania świadczeń” jest niedopuszczalne – przypomina lekarzom w specjalnych komunikatach NFZ. „Rygorystyczne trzymanie się tych zasad może wywołać taki efekt, że przychodnie zawieszą działalność i przestaną udzielać także teleporad” – komentuje Rafał Janiszewski, właściciel kancelarii doradczej.
Narodowy Fundusz Zdrowia opublikował 24 marca dwa dokumenty: „Komunikat dotyczący realizacji i rozliczania świadczeń w rodzaju Leczenie szpitalne – programy lekowe oraz Leczenie szpitalne – chemioterapia w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19″ i „Komunikat do świadczeniodawców udzielających świadczeń w rodzaju podstawowa opieka zdrowotna i ambulatoryjna opieka specjalistyczna.”
W obu komunikatach NFZ wskazuje na możliwość wykonywania i rozliczania porad lekarskich z wykorzystaniem systemów teleinformatycznych lub innych systemów łączności. „U pacjentów w stanie stabilnym, na podstawie decyzji lekarza prowadzącego leczenie, dopuszcza się przesunięcie terminu zarówno badania lekarskiego jak wybranych badań diagnostycznych” – pisze Fundusz w pierwszym, adresowanym do szpitali komunikacie. Ale zastrzega, że „powyższe zasady mają zastosowanie w odniesieniu do świadczeń realizowanych przez personel lekarski wyłącznie na rzecz pacjentów kontynuujących leczenie, zgodnie z ustalonym planem terapeutycznym, adekwatnie do stanu klinicznego pacjenta.”
Fundusz przypomina także, iż „teleporady mogą być udzielane, sprawozdawane lub rozliczane wyłącznie w sytuacji, gdy zakres niezbędnych czynności do zrealizowania na rzecz pacjenta, nie wymaga osobistej obecności personelu medycznego.” W pozostałych wypadkach świadczenia należy udzielić przy bezpośrednim kontakcie lekarza z pacjentem. Podobnie wyglądają zalecenia dla lekarzy POZ, w którym słowo w słowo przepisano z komunikatu dla szpitali cytowany powyżej fragment dotyczący teleporad.
Dodatkowo NFZ przestrzega też lekarzy POZ i AOS, że „niedopuszczalne jest bezpodstawne całkowite zamykanie miejsc udzielania świadczeń, a tym samym pozbawianie pacjentów podstawowej opieki zdrowotnej lub ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. Efektem takiego postępowania jest wzrost liczby osób zgłaszających się do Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych i izb przyjęć, co zwiększa ryzyko transmisji infekcji COViD-19 na personel medyczny i pacjentów.”
Centrala NFZ zapewnia, że oddziały wojewódzkie na bieżąco monitorują sytuację i reagują w przypadku trudności z dostępem pacjentów do świadczeń medycznych. „W sytuacji rażącego naruszenia warunków realizacji umów, w szczególności związanego z nieuzasadnionym ograniczeniem dostępu do świadczeń dla pacjentów pilnie potrzebujących pomocy, dyrektorzy oddziałów wojewódzkich oraz pracownicy terenowych oddziałów kontroli będą niezwłocznie reagować zgodnie z dostępnymi procedurami” – czytamy w komunikacie NFZ.
Wyjątkiem od tych zasad jest czasowe zamknięcie placówki na polecenie służb sanitarno-epidemiologicznych.
Rygorystyczne podejście zwiększa ryzyko
„Powyższe słowa oznaczają, że placówki, które odmówią przyjęcia pacjenta, narażą się kary. Oczywiście jest szereg powodów, dla których takiego przyjęcia można odmówić i są one zawarte i w umowach, i w przepisach NFZ. Takim powodem są na przykład kolejki. Ale nie jest nim brak środków i materiałów ochrony osobistej personelu. A na to, że ich brakuje skarżą się w zasadzie wszystkie podmioty” – mówi Rafał Janiszewski, właściciel kancelarii doradczej działającej obszarze ochrony zdrowia.
Dla kontrolerów NFZ nie stanowi większego kłopotu sprawdzenie, co jest rzeczywistym powodem odmowy przyjęcia pacjenta – czy brak materiałów ochronnych, czy kolejka. „A NFZ swoim komunikatem kontrole właśnie zapowiada. Sytuacja prawna placówki, która wstrzymała przyjęcia z braku materiałów ochronnych, jest nie do pozazdroszczenia. Oczywiście jest to powód do zamknięcia placówki dla pacjentów. Ale niesie za sobą i ten skutek, że w takiej sytuacji kontrakt należy przynajmniej zawiesić i ponieść pełne konsekwencje finansowe tego kroku” – mówi Rafał Janiszewski.
Brak środków ochrony osobistej, koniecznych w okresie epidemii, z punktu widzenia przepisów NFZ traktowany jest tak samo jak np. brak instrumentów medycznych, niezbędnych dla udzielania świadczeń. NFZ nie zmienił swoich zasad na czas epidemii. „Sytuacja braku odpowiednich materiałów na rynku nie jest według przepisów NFZ traktowana jako wystarczające usprawiedliwienie. Co stawia świadczeniodawców przed alternatywą: albo przyjmować pacjentów bez odpowiedniego na czas epidemii zabezpieczenia, albo zawiesić kontrakt. To ostatnie z kolei może skutkować tym, że przychodnie przestaną udzielać pomocy nawet w trybie teleporad. I NFZ nie może zmienić tego stanu rzeczy komunikatem, nie może tego zmienić żadna wytyczna. Moc wiążącą będzie mogła mieć natomiast np. odpowiednia poprawka w spec-ustawie. I warto ją rozważyć” – wskazuje Rafał Janiszewski.
© mZdrowie.pl