W Polsce mamy pewne sukcesy w obszarze leczenia pacjentów ze stwardnieniem rozsianym i staramy się podążać za standardami europejskimi, ale ciągle przed nami jest mnóstwo wyzwań. Obecnie leczenie SM w naszym kraju opiera się na czekaniu z wdrożeniem wysoko efektywnych terapii aż stan zdrowia pacjenta ulegnie pogorszeniu. Aby postępować etycznie, na świecie obserwuje się nowy kierunek – zastosowanie terapii wysoko skutecznych (HET/HETA) od momentu diagnozy, tak by jak najszybciej powstrzymać rozwój choroby – podkreśla prof. Krzysztof Selmaj, dyrektor Centrum Neurologii w Łodzi, kierownik Katedry Neurologii Uniwersytetu Warmińsko -Mazurskiego w Olsztynie.
“Historycznie rozpoczynano terapię pacjentów z SM od leków bezpieczniejszych, ale mniej skutecznych, a w przypadku braku oczekiwanych efektów, rozpoczynano wykorzystywanie leków o wysokiej skuteczności. Nauka cały czas się rozwija, minęło kilka lat i obecnie dysponujemy lekami o wysokiej skuteczności, których bezpieczeństwo nie różni się od tych leków podstawowych. Jedyna różnica jest taka, że leki o wysokiej skuteczności są co najmniej dwa razy bardziej skuteczne niż leki z pierwszej linii. I tutaj pojawia się pytanie, dlaczego mamy narażać pacjentów na to, żeby ich stan się pogarszał, skoro mamy możliwości zatrzymania rozwoju choroby? Są leki, które wcześnie zastosowane, dają szansę pacjentom na zatrzymanie rozwoju choroby na poziomie do 80 proc.” – mówi profesor Krzysztof Selmaj.
Jeżeli stany zapalne zostaną skutecznie zatrzymane na początku choroby, procesy neurodegeneracyjne nie wystąpią lub zostaną znacząco opóźnione. Takie działanie istotnie wpłynie na życie pacjentów, dla których według badań najważniejsze w procesie leczenia jest zachowanie sprawności fizycznej oraz funkcji poznawczych jak najdłużej.
“Najnowsze leki, które pojawiły się w ostatnich 2-3 latach, mają zapisy rejestracyjne w EMA, które bezdyskusyjnie zezwalają na przyjmowanie terapii wysoko skutecznych od razu po diagnozie. Warto podkreślić, że wyższa skuteczność tych leków i korzystny profil ich bezpieczeństwa pomoże zmniejszyć częstotliwość wizyt pacjentów w szpitalu, a dodatkowo sprzyja podtrzymaniu szans na aktywność zawodową pacjentów – oprócz korzyści dla pacjenta, pozwala na odciążenie polskiego systemu opieki zdrowotnej” – dodaje prof. Krzysztof Selmaj.
Do niedawna leczona była przede wszystkim postać rzutowo-remisyjna stwardnienia rozsianego. Dla pacjentów chorujących na postać pierwotnie postępującą nie było wskazanej żadnej skutecznej terapii. “Dostęp do terapii lekowych w Polsce powinien być zgodny z najnowszymi rekomendacjami najważniejszej europejskiej organizacji zajmującej się SM, ECTRIMS (Europejski Komitet Badań i Leczenia SM) oraz z zapisami w dokumentach rejestracyjnych leków (ChPL). Pacjenci z postacią wtórnie postępującą – to jedyna grupa, dla której nie mamy aktualnie w Polsce żadnej terapii, mimo że już od dwóch lat zarejestrowany jest prepa
at dedykowany tej grupie chorych. To luka terapeutyczna, którą musimy jak najszybciej wypełnić – zwraca uwagę prof. Krzysztof Selmaj.
“W pełni popieramy głos specjalistów w zakresie konieczności stosowania wysoko efektywnych terapii w leczeniu pacjentów z SM w Polsce. Jego odzwierciedleniem są postulaty Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego, które wystosowaliśmy do Ministerstwa Zdrowia. Niestety, ograniczenia administracyjne dotyczące wytycznych leczenia osób z SM powodują, że część pacjentów, która mogłaby być aktywna zawodowo i prywatnie, niestety nie ma na to szansy, ponieważ nie otrzymuje odpowiedniej terapii. Przykładem mogą być, chociażby pacjenci z wtórnie postępującą postacią SM. Pacjenci, którzy dziś są w aktywnej fazie SPMS wykazują cechy aktywności zapalnej choroby, i którym można by pomóc, za chwilę wraz z postępem choroby tę szansę mogą stracić “– apeluje Tomasz Połeć, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego.