– Zniesienie limitów przyjęć w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej to dobry krok. Trzeba jednak następnych, by przełożyło się ono na istotne zmniejszenie kolejek – oceniają eksperci.
Zgodnie z zarządzeniem prezesa NFZ ostatnim miesiącem, w którym obowiązywały limity był czerwiec 2021 roku. „Rozliczanie zgodnie z rzeczywistym wykonaniem ma na celu wdrożenie rozwiązań umożliwiających zmotywowanie świadczeniodawców do poprawy dostępności do przedmiotowych świadczeń” – czytamy w uzasadnieniu zarządzenia.
Prezes NFZ przyznaje przy tym, że nie jest w stanie dokładnie przewidzieć, w jakim stopniu zniesienie limitów przełoży się na zwiększenie liczby świadczeń. Jego szacunki wskazują na to, że liczyć się trzeba z jej wzrostem o 5-10 proc. – „Zakładając, iż w wyniku ustanowienia „bezlimitowości” wolumen realizowanych świadczeń zwiększy się o 5 proc., będzie to wiązało się ze zwiększeniem wartości realizowanych świadczeń o ok. 204 mln zł, natomiast w przypadku wzrostu o ok. 10 proc. ta kwota będzie wynosiła ok. 408 mln zł”.
Fundusz informuje, że w ramach konsultacji publicznych siedem podmiotów wyraziło opinię w większości nie zgłaszając uwag do projektu zarządzenia. „Dwa podmioty zwróciły uwagę na potrzebę zwiększenia wyceny punktowej świadczeń ambulatoryjnych czy też niedostateczne zasoby kadrowe personelu medycznego u świadczeniodawców AOS” – podaje NFZ.
„I są to bardzo istotne obawy. Bez przełamania kolejnych barier funkcjonujących w AOS nie będzie mowy osiągnięciu jednego z podstawowych celów rządu, czyli zniesienia kolejek. To nie będzie możliwe, gdy lekarz za swoją pracę będzie wyceniany kilkakrotnie gorzej niż hydraulik, a tak jest obecnie” – mówi Jarosław J. Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali, specjalista kardiolog.
Według taryf NFZ w wielu wypadkach porada lekarza specjalisty wyceniana jest na 40 – 50 zł. Częstą praktyką jest to, że lekarz otrzymuje za wizytę połowę tej kwoty, bo druga połowa trafia do właściciela przychodni na pokrycie kosztów organizacji stanowiska pracy, prowadzenia recepcji, dokumentacji itp.„Bez zwiększenia obecnych wycen NFZ, w sytuacji gdy porada prywatna kosztuje znacznie więcej trudno będzie namówić lekarzy do przyjmowania w przychodniach publicznych lub finansowanych ze środków publicznych” – mówi prof. Fedorowski.
Jego zdaniem, wyjściem z tej patowej sytuacji byłoby zorganizowanie specjalistycznej opieki lekarskiej w ramach zespołów koordynowanej opieki medycznej – „Praktyką mogłyby stać na przykład konsultacje diagnoz i terapii bezpośrednio między prowadzącym pacjenta lekarzem POZ a lekarzem specjalistą, bez konieczności wizyty pacjenta u tego ostatniego. W tej sytuacji każdy lekarz POZ miałby swojego kardiologa, a kardiolog współpracowałby z wieloma lekarzami POZ. To rozwiązanie praktyczne, efektywne kosztowo, ale nieprzewidziane dotychczas w taryfach NFZ”.
Konrada Hennig, ekspert Forum Prawo dla Rozwoju, podkreśla, że zapowiedź zniesienia limitów jest dobrą wiadomością. „Kłopotem okazać się teraz może bariera kadrowa. Lekarzy specjalistów mamy za mało i nie przybędzie ich z dnia na dzień tylko dlatego, że zniesione zostaną limity. Spodziewam się jednak, że i w tym zakresie nastąpi poprawa, otworzą się nowe ścieżki szybkiego rozwoju karier młodych lekarzy. Blokada popytu za pomocą limitów powodowała, że realne zapotrzebowanie na lekarzy specjalistów było sztucznie dławione, teraz ta bariera zniknie” – mówi ekspert.
Dodaje też, że zniesienie limitów napotka na kolejną barierę, organizacyjną. „Ale i tu dostrzegam szanse na poprawę. Placówki prowadzące gabinety specjalistyczne nie będą między sobą konkurować w oddziałach NFZ o pule limitowe, a zaczną konkurencję o przyciągnięcie jak największej liczby pacjentów. To szansa dla tych, które do tej walki przystąpią lepiej zorganizowane. Te, które dzięki tej organizacji, i na przykład większej liczbie udzielanych świadczeń, lepszym wykorzystaniem personelu pomocniczego, będą w stanie podjąć rywalizację cenową” – mówi Konrad Hennig.
© mZdrowie.pl