Innowacje to nie tylko nowa technologia i odkrycia naukowe, ale też sposób zarządzania wiedzą, zdrowiem i komunikacją z obywatelem – zanim stanie się pacjentem. O możliwościach i barierach w rozwoju systemów ochrony zdrowia dyskutowali paneliści podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.
„Kiedy jesteśmy zdrowi, nie chcemy czytać o innowacjach w medycynie, nie chcemy o tym myśleć. W nauce zarządzania jakością już dawno odkryto ten irracjonalny element, czyli z jednej strony wszyscy marzymy o tym, żeby być długowieczni i zdrowi, a z drugiej strony nie chcemy się badać, nie diagnozujemy się i nie edukujemy w tym obszarze” – powiedziała dr hab. Barbara Mróz-Gorgoń z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu dodając, że pandemia zmieniła nieco postrzeganie innowacji. Zorientowano się, jak ważny jest to element naszej ekonomii i rozwoju.
„Aby rozwijać innowacje potrzebujemy przede wszystkim doskonałej nauki. Źródłem wynalazków są uniwersytety” – podkreślił Jarosław Oleszczuk, współzałożyciel spółki biotechnologicznej Axcend Health. – „To się nie dzieje w laboratoriach firm farmaceutycznych, ale w laboratoriach uniwersyteckich. Nauka przekłada się na własność intelektualną, na wnioski patentowe i na biznes. 45 proc. wniosków patentowych na świecie pochodzi z Chin, 18 proc. – ze Stanów Zjednoczonych, a z Europy jedynie 5 proc. Dlatego ważne jest, aby środowisko geopolityczne oferowało stabilność, bo są to inwestycje długoterminowe”. Drugim czynnikiem potrzebnym do rozwoju innowacji jest edukacja – budowanie kadr, które rozumieją jak wygląda proces badawczo-rozwojowy. Jak stwierdził Jarosław Oleszczuk, finansowanie R&D, zwłaszcza czysto uniwersyteckiego, jest domeną publiczną. W Stanach Zjednoczonych przeznacza się rocznie około 40 mld dolarów na badania podstawowe – na 2,5 tys. uniwersytetach dla 300 tys. naukowców w ramach 50 tys. grantów. – „I wreszcie: ekosystem podmiotów, które wspierają innowacje. Lata pandemiczne pokazały, że wiele z tych innowacji może być wprowadzonych znacznie szybciej, niż byliśmy to tego przyzwyczajeni”.
Innowacje potrzebne są nie tylko w leczeniu, ale również w zarządzaniu. Jak stwierdził dr Tomasz Maciejewski, dyrektor Instytutu Matki i Dziecka, szpital jest skomplikowanym organizmem obejmującym niekiedy nawet kilka tysięcy osób i musi być sprawnie zarządzany. – „Ważne jest, w jaki sposób patrzymy na rozwój badań naukowych. Bardzo dobrze nam idzie udowadnianie prawd objawionych, czyli potwierdzamy to, co znane, dopóki nie pojawi się ktoś, kto złamie paradygmat i da nadzieję na innowacje i postęp. Czasem jest to człowiek, a czasem sytuacja, jak na przykład COVID-19, kiedy okazało się, że można bardzo szybko uruchomić telemedycynę. Gdy wcześniej próbowałem przekonać swój zespół, żebyśmy ją wprowadzili – mówiono, że się nie da. Regulacje prawne wtedy też nie były jasne. A teraz nie chcemy rezygnować z porad online, tylko rozwijać je jeszcze bardziej. Inną sytuacją zmuszającą do szybkiego wprowadzenia innowacji był wybuch wojny na Ukrainie. Nasz zespół stworzył aplikacje pomagające komunikować się z ukraińskimi pacjentami, którzy mówili do swojego smartfona, podczas gdy lekarzowi wyświetlała się treść wypowiedzi na ekranie. Rozmowa zapisana w formacie PDF mogła zostać dołączona do dokumentacji. Daleko nam jeszcze do taki krajów jak Izrael czy Stany Zjednoczone, ale jesteśmy jednym z niewielu krajów w Europie, który uruchomił badania przesiewowe noworodków w kierunku rdzeniowego zaniku mięśni. Bardzo wczesna diagnostyka pozwala wdrożyć w odpowiednim czasie leczenie najdroższym lekiem świata. Zwiększa się też liczba robotów operacyjnych w Polsce”.
Bariery i oczekiwania
„O ile podczas pandemii udało się wiele rzeczy bardzo szybko przeprowadzić pod względem legislacyjnym, w przypadku innych projektów, na przykład farmaceutycznych, jest to bardzo wydłużone” – powiedział Robert Król, CEO Holo4Med. – „Od wynalezienia substancji do wprowadzenia na rynek upływa bardzo dużo czasu. W przypadku innych technologii, na przykład wspomagających pracę lekarzy, ten proces jest nieco krótszy. Często też obserwujemy wiele innowacyjnych inicjatyw propagowanych przez ministerstwo zdrowia, które upadają. Myślę, że powinniśmy w pewnym momencie włączać biznes do skomercjalizowania niektórych rozwiązań, bo inne podmioty tego nie potrafią. Biznes pozostaje gdzieś z tyłu i wiele dobrych projektów nie ma szansy doczekać się szczęśliwego finału”.
Marek Rydzewski, Chief Digital Officer BARMER, odwołał się do niemieckich doświadczeń, gdzie pod wpływem pandemii podjęto decyzję o cyfryzacji służby zdrowia. Po niezbyt udanych doświadczeniach, takich jak wprowadzenie karty dokumentacji pacjenta, e-recepty i innych elementów okazało się, że w Niemczech brakuje wsparcia politycznego, nie tyle ze strony ustawodawcy, ale z poziomu centralnej administracji, która musi wykazać odwagę, by pewne procesy forsować. – „Mamy też do czynienia z bardzo intensywną dyskusją etyczną. Jeśli ktoś chce coś zmienić w procesie leczenia, to oczekujemy od niego pewnego szacunku – na ile poprawi to efektywność i kwestia ekonomiczna dotychczasowego procesu. Bierzemy wszystko pod uwagę, także koszty pośrednie i dzielimy się ryzykiem. To jest system, który dość dobrze funkcjonuje, jeśli wiemy, że nasze założenia są realistyczne. A niekiedy obiecuje się nam wysokie poziomy oszczędności, choć od samego początku wiadomo, że nic z tego nie będzie”.
„Pacjenci oczekują, że ich problem będzie szybko rozwiązany, a personel medyczny chciałby być godnie wynagradzany i mieć ułatwione zadanie w pracy” – tłumaczył dr Tomasz Maciejewski. – „80 proc. czasu poświęcamy na pokonanie zalewu informacji i pracę administracyjną. Zostaje 20 proc. czasu dla pacjenta. Do wprowadzenia innowacji potrzebne są oczywiście pieniądze i cierpliwa ciężka praca. Problem w tym, że brakuje personelu, a ten który jest musi zostać odciążony. Dlatego szukamy innowacji, które pozwolą łatwiej filtrować wiedzę, żeby lekarz był dobrze przygotowany, miał możliwość szkolenia specjalistycznego i dobrego komunikowania się z pacjentami. I wreszcie problem, który nie dotyczy tylko Polski, ale i innych krajów unijnych, czyli standaryzacja danych medycznych. Bez tego nie będziemy mogli rozwijać innowacji, bo aby algorytmy sztucznej inteligencji działały, muszą mieć odpowiednią ilość danych – tak, jak teraz dzieje się w krajach skandynawskich”.
„Za każdą barierą stoi człowiek – podkreśliła dr Barbara Mróz-Gorgoń. – „A człowiek wyedukowany rozumie więcej, wie czym jest jego dobrostan i gdzie leży granica między zdrowiem a chorobą. Każdy może stać się pacjentem w dowolnej chwili i zrozumieć pewne prawidłowości. Wtedy ubierając się w garnitur ministerialny może byłby w stanie inaczej reagować i nie być biurokratycznym monolitem. Sama jestem pacjentką Centrum Onkologicznego i wiem, co znaczy wczesna diagnoza, ile może wnieść, ile może zmienić”.
Okiem inwestora
Jarosław Oleszczuk wymienił czynniki decydujące o atrakcyjności innowacji pod kątem jej monetyzacji. Wyjaśnił, że pierwszymi pytaniami, jakie zadają inwestorzy, to jak dobry jest wynalazek pod kątem naukowym i z jakiego pochodzi uniwersytetu. – „Ważne jest też, jaki problem rozwiązuje dana technologia i czy w ogóle taki problem obecnie istnieje, a może pojawi się on dopiero za pięć lub 10 lat. Kolejnym zagadnieniem jest stopień ryzykowności – czy wolimy mechanizmy działania, które są znane i opisane przez firmy farmaceutyczne, czy patrzymy na całkowitą nowość. Tych kryteriów jest znacznie więcej. Jednym z mniej kluczowych, ale również ważnych jest stopień zaangażowania zespołu naukowców. Jeśli grupa pracuje nad kilkoma wynalazkami jednocześnie, może być mniej atrakcyjnym partnerem, niż zespół skupiony tylko na jednej innowacji”.
„Najważniejszym punktem w każdym nowoczesnym systemie ochrony zdrowia musi być pacjent, czyli wszystkie działania, które będziemy kreować powinny zmierzać do osiągnięcia jak najlepszego dla niego celu” – powiedział Robert Król. – „I tu możemy brać pod uwagę wiele modeli nowoczesnych systemów ochrony zdrowia, gdzie determinantem jest jak najszybsza diagnoza i profilaktyka. Wszelkie działania, które pokrywają te dwa elementy będą na pewno motorem rozwoju nowoczesnego systemu ochrony zdrowia. A do tego powinniśmy zapewnić odpowiedni ekosystem, czyli stworzyć takie warunki, gdzie wszyscy interesariusze będą w odpowiednich miejscach uplasowali. Mam na myśli pacjenta, lekarza, legislację i rolę państwa w rozwijaniu nauki”.
Zdaniem Marka Rydzewskiego polski i niemiecki system różni zbyt wiele, by móc implementować większość rozwiązań. Nie jest możliwa również powtórka izraelskiego czy duńskiego sukcesu w kontekście transformacji cyfrowej. – „Niemcy nie są gotowi do wprowadzenia jednolitego systemu identyfikacji pacjenta, ponieważ nie mają czegoś takiego jak PESEL. Dania i Izrael zbudowali swój sukces właśnie na wprowadzeniu identyfikatora”.
Nawiązując do edukacji pacjentów, Marek Rydzewski przywołał przykład innowacyjnego programu profilaktyki raka jelita grubego w Niemczech. Projekt polegał na wysłaniu drogą mailową 600 tys. zaproszeń do zamówienia opakowań na próbki kału. Odpowiedziało 100 tys. osób, a 40 tys. odesłało próbki. – „Musimy zrozumieć, że innowacje to nie tylko wprowadzanie nowych technologii, ale przede wszystkim odwrócenie relacji między pacjentem a systemem opieki zdrowotnej, czyli to, co robi Amazon i Apple. Te firmy zaczynają zmieniać pacjenta w konsumenta, czyli robić to, co potrafią najlepiej. Niemcy próbowali wprowadzić system, w którym lekarz po zrobieniu analizy wprowadza informacje do smartfona pacjenta. 20 lat pracowaliśmy nad tym, co Apple zrobił w 3 lata, bo zrozumiał że pacjent nie chce iść się leczyć, tylko leczenie musi przyjść do niego. Dokładnie tak samo jest z profilaktyką. Konkurentami kas chorych są Apple i Amazon, bo to oni sprawnie rozwiązują problemy, z którymi my nie dawaliśmy sobie rady. Innowacje to nie tylko nowa technologia, ale przede wszystkim zmiana myślenia i percepcji, zmiana komunikacji i sposobu edukowania pacjenta. Dzięki temu, małymi krokami można w długoterminowej perspektywie podnieść poziom zdrowia obywateli w momencie, kiedy jeszcze są zdrowi i nie musimy ich leczyć”.