W trakcie obrad Parlamentarnego Zespołu ds. Pediatrii zajmowano się przyszłością organizacji lecznictwa dzieci w Polsce. Jak już wiadomo ryczałt się nie sprawdził, stąd trzeba poszukać nowych rozwiązań. Analizie powinna zostać poddana sieć oddziałów pediatrycznych w każdym województwie i obłożenie szpitalnych łóżek. W dyskusji pojawiają się także nierozwiązane wcześniej problemy opieki zdrowotnej dla najmłodszych.
Spotkanie parlamentarnego zespołu ds. pediatrii dotyczyło organizacji oddziałów pediatrycznych w Polsce. Obecnie medycyna dziecięca zmaga się z wieloma problemami organizacyjnymi, które wzmagane są przez wzrost populacji osób do 18. roku życia w skutek konfliktu zbrojnego na Ukrainie oraz braki kadrowe. Ciągle nierozwiązaną kwestią jest opieka nad młodzieżą, nie tylko jeżeli chodzi o często poruszany temat psychiatrii, ale też płynność przechodzenia pacjentów wymagających wieloletniego leczenia spod skrzydeł poradni dziecięcych do poradni dedykowanych osobom dorosłym.
Wiceminister Maciej Miłkowski tłumaczył posłom, że celem działania powołanego w resorcie zdrowia zespołu jest zrównanie wszystkich województw pod względem dostępu do leczenia pediatrycznego: ogólnopediatrycznego i specjalistycznego, a także profilaktyki i medycyny szkolnej. Jest on “zespołem praktycznym”, co oznacza, że na bieżąco będzie oceniał i kontrolował wdrożone pomysły mające na celu poprawę opieki medycznej nad dziećmi.
Michał Dzięgielewski, dyrektor Departamentu Lecznictwa w Ministerstwie Zdrowia w swojej wypowiedzi przedstawił obecny, nieformalny podział dziecięcych oddziałów szpitalnych. Oddziały te dzielą się na typowe oddziały pediatryczne i oddziały wysokospecjalistyczne. Funkcjonowanie oddziałów ogólnopediatrycznych cechuje sezonowość, co oznacza, że w sezonie infekcyjnym są przepełnione a w miesiącach letnich świecą pustkami (przy zachowaniu pełnej obsady). Natomiast w oddziałach wysokospecjalistycznych obłożenie łóżek jest w miarę stałe. Także w trakcie pandemii pozostawało ono na wyrównanym poziomie, podczas gdy na oddziałach ogólnopediatrycznych spadła liczba hospitalizacji, dzięki obniżonej transmisji drobnoustrojów wśród dzieci, które uczyły się zdalnie i miały ograniczone kontakty z rówieśnikami. Nie było przypadków niewykonania kontraktów w zakresie specjalistycznej opieki szpitalnej nad dziećmi. Świadczy to o tym, że podstawowe oddziały pediatryczne funkcjonują w sposób nieelastyczny, niedostosowany do potrzeb zdrowotnych. Dyrektor Dzięgielewski poddał pod rozwagę, że być może część oddziałów o niskim obłożeniu także w sezonach infekcyjnych warto przekształcić w oddziały ambulatoryjne do pobytów trwających maksymalnie 24 godziny. Podkreślił również, że nie będzie powrotu do ryczałtów w pediatrii. Jego zdaniem, trzeba wspólnie, ponadpartyjnie, poszukać najlepszego rozwiązania.
Profesor Teresa Jackowska, konsultant krajowa w dziedzinie pediatrii, omawiała największe bolączki systemu opieki zdrowotnej nad dziećmi. Pierwsza – to funkcjonowania POZ w obszarze profilaktyki, czyli szczepień i bilansów zdrowia. Należy się też pilnie zająć tymi placówkami POZ, w których chore dzieci nie mają szans się dostać do lekarza tego samego dnia, a nawet przez kilka kolejnych dni. Kończy się to wizytami na SOR małych pacjentów, którzy nie wymagają niczego, poza zbadaniem i wypisaniem recepty. Po drugie – charakterystyczne dla oddziałów ogólnopediatrycznych jest to, że powyżej 90 procent przyjęć stanowią przyjęcia w trybie nagłym. Wspomniana już sezonowość zmieniła się po pandemii. Rozszerzył się okres infekcyjny, obejmując miesiące wcześniejsze niż dotąd. Po trzecie – szpitale borykają się z problemem kadr, gdyż lekarze po odbyciu szkolenia odchodzą do poradni, gdzie czekają na nich lepsze zarobki i brak dyżurów.
Tematem, który wywołał największą dyskusję w trakcie posiedzenia, była rola i przyszłość oddziałów pediatrycznych w szpitalach powiatowych. Profesor Jarosław Peregud-Pogorzelski, prezes Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego, na przykładzie działalności oddziałów pediatrycznych w województwie zachodniopomorskim uzasadniał konieczność likwidacji oddziałów o niskim obłożeniu oraz alokację ich bazy łóżkowej i personelu do tożsamych oddziałów, mających większe obłożenie. Miałoby to zmniejszyć koszty, rozwiązać problemy kadrowe, a równocześnie zwiększyć dostęp pacjentów do szerszej diagnostyki.
W podobnym tonie wypowiedział się profesor Mieczysław Walczak, konsultant krajowy w dziedzinie endokrynologii i diabetologii dziecięcej, który postulował wyznaczenie minimalnej liczby przyjęć pacjentów w założonym przedziale czasu, której przekroczenie gwarantowałoby utrzymanie oddziału. Jego zdaniem, należy wzmocnić nocną i świąteczną pomoc lekarską oraz stworzyć ambulatoria w powiatowych szpitalach nieposiadających oddziału dziecięcego, które umożliwiłyby kilkugodzinny pobyt dziecka, na przykład w celu nawodnienia. W razie potrzeby, po pobycie w ambulatorium, pacjent byłby przewożony karetką do placówki o wyższym stopniu referencyjności. ”Bardziej opłaca się zakupić jedną dodatkową karetkę do transportu pacjentów niż utrzymywać cały oddział, który często jest pusty lub leży na nim kilku chorych” – podsumował profesor Walczak.
Doktor Tomasz Jarmoliński, pediatra i nefrolog pracujący w województwie lubuskim, był przeciwny likwidacji oddziałów dziecięcych w szpitalach powiatowych. Opierając się na swoich doświadczeniach z oddziałów w szpitalach powiatowych podkreślał, iż jest tam możliwe prowadzenie specjalistycznej opieki pediatrycznej – to tylko kwestia sprzętu i wyszkolonego personelu. Natomiast nie każdy opiekun dziecka jest zmotoryzowany, więc leczenie powinno się odbywać, o ile tylko się da, jak najbliżej miejsca zamieszkania.