Na astmę każdego roku umiera w Polsce kilkadziesiąt osób. Z badań klinicznych wynika, że właściwe stosowanie leków całkowicie likwiduje objawy astmy u prawie 70 proc. pacjentów, a gdy przestrzegają oni wszystkich zaleceń to skuteczność leczenia wynosi nawet 90 proc.
Astma ma najczęściej podłoże alergiczne i zazwyczaj rozwija się u dzieci między piątym a siódmym rokiem życia i u młodych dorosłych. Dane epidemiologiczne nie są precyzyjne, ponieważ wiele osób nie ma właściwego rozpoznania i w związku z tym nie podejmuje odpowiedniego leczenia. Najszersze badanie dotyczące występowania astmy zostało przeprowadzone kilkanaście lat temu przez profesora Bolesława Samolińskiego z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Według zgromadzonych przez niego danych, na astmę choruje 10–12 proc. populacji czyli ok. 4 mln Polaków, z czego 96,5 proc. dotyka umiarkowana postać astmy. Statystyki te nie odbiegają znacząco od zgromadzonych w innych krajach europejskich, gdzie problem dotyczy około 10 proc. społeczeństwa.
– Dane te są tak rozbieżne, bo zależą od tego, gdzie zostały przeprowadzone badania. Wiadomo, że więcej osób choruje w dużych miastach, a mniej na wsiach – mówi prof. Maciej Kupczyk z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi i dodaje, że rozbieżności te wynikają wynikają prawdopodobnie ze stylu życia. Mniejszy odsetek zachorowań na astmę może tłumaczyć hipoteza higieniczna, która zakłada, że układ odpornościowy pozbawiony treningu związanego z większą obecnością mikrobów chorobotwórczych zaczął atakować zdrowe komórki organizmu. Prof. Maciej Kupczyk uważa, że wraz ze wzrostem uprzemysłowienia i zurbanizowania krajów chorych na astmę będzie przybywać.
U dzieci najpierw pojawia się alergia pokarmowa, potem atopowe zapalenie skóry, alergiczny nieżyt nosa i na koniec rozwija się astma. Prof. Maciej Kupczyk nazywa ten proces marszem alergicznym.
– Astma może się też pojawić u osób dorosłych – dodaje – i mieć związek z otyłością, z menopauzą, z nadwrażliwością na aspirynę, czy powstać w wyniku narażenia w miejscu pracy. Do uszkodzenia układu oddechowego może też doprowadzić przebywanie w dymie papierosowym czy w zanieczyszczonym powietrzu.
– Zdarza się, że dziecko, które kaszle, przyjmuje kolejne antybiotyki, a te nie przynoszą jednak zdecydowanej poprawy. Objawy astmy pojawiają się i często samoistnie ustępują. W Polsce średnio mija siedem lat, zanim astma zostanie rozpoznana – mówi dr Piotr Dąbrowiecki, przewodniczący Polskiej Federacji Stowarzyszeń Chorych na astmę, alergię i POCHP. Dodaje też, że im wcześniej astma zostanie rozpoznana i leczona, tym łatwiej się ją leczy, tym efekty terapii lepsze, dawki leków mniejsze.
Nie wystarczy pigułka
W Polsce chorzy na astmę umiarkowaną mają dostęp do praktycznie wszystkich najnowocześniejszych leków. Problem jednak w tym, że jedynie od kilkunastu do 40 proc. osób stosuje leki zgodnie z zaleceniem lekarza. Zwłaszcza dotyczy to ludzi młodych, którzy stosują je wtedy, gdy poczują się gorzej.
Jak zapewnia prof. Maciej Kupczyk, dostępne leki pozwalają na dobrą kontrolę choroby: „3,5 proc. chorym, którzy mają bardzo ciężką postać astmy, zalecamy włączenie leczenia biologicznego w ramach programów terapeutycznych. Obecnie dostępne są trzy z pięciu zarejestrowanych leków”.
– Gdy pacjent jest właściwie leczony, objawy znikają. Chory sądzi, że skoro objawy ustąpiły, to został wyleczony. Gdy po pewnym czasie, nawet po kilku dniach od odstawienia leków, dolegliwości się pojawią, często nie łączy ich z astmą. Myśli, że się przeziębił – mówi dr Piotr Dąbrowiecki. – Pacjenci odstawiają leki, bo nie mają objawów, a przecież właśnie po to dajemy im leki, aby objawów astmy nie mieli. To jest błędne koło. Dlatego tak ważna jest edukacja pacjenta. Wytłumaczenie choremu, że z astmą jest tak jak z innymi chorobami przewlekłymi, na przykład z cukrzycą. Chory na cukrzycę musi stale brać leki, aby mieć określony poziom glukozy we krwi. Jest jeszcze jeden powód, dla którego chorzy na astmę odstawiają leki. Gdy pacjent dowiaduje się z ulotki, jakie działania niepożądane mogą powodować sterydy, które przepisał mu lekarz, jest przerażony i nie chce ich stosować. Nie wie, że te objawy uboczne pojawiają się, gdy sterydy są stosowane doustnie lub dożylnie i w dużych dawkach. Natomiast sterydy wziewne działają inaczej. Są podawane w dawkach niekiedy tysiąc razy mniejszych niż stosowane doustnie. Dlatego tak ważne jest, aby lekarz wyjaśnił pacjentowi te różnice, wytłumaczył, że lek jest skuteczny i bezpieczny, i że lekarz chce mu pomóc.
To nie jedyny problem związany z przyjmowaniem leków. Okazuje się, jak podaje dr Piotr Dąbrowiecki, że nawet 75 proc. pacjentów popełnia krytyczny błąd podczas korzystania z inhalatora. W konsekwencji uniemożliwia to działanie leku, ponieważ zbyt mało substancji czynnej dociera do oskrzeli, a część osiada w ustach i gardle. Inhalator ciśnieniowy zawiera sprężony gaz, który po naciśnięciu przycisku wydostaje się na zewnątrz. Pacjent musi nauczyć się tak go stosować, aby zsynchronizować uwolnienie leku z początkiem wdechu. Z kolei inhalator proszkowy zawiera suchy proszek, w którego skład wchodzi lek i substancje pomocnicze. Aby właściwie go stosować należy wykonać wdech o określonej sile. Najłatwiejszy do stosowania jest nebulizator, który zamienia roztwór leku w aerozol. Jednak w tym przypadku stosunkowo dużo substancji osiada w gardle i jamie ustnej, co sprzyja działaniom niepożądanym. – Każda osoba, która stosuje leki wziewne, powinna być przeszkolona w zakresie aerozoloterapii, osobiście przez lekarza lub skorzystać ze szkolenia on-line, na przykład na www.szkolaastmy.mp.pl – podpowiada dr Piotr Dąbrowiecki i przestrzega, że gdy pacjent nie zażywa leków, tak jak zalecił lekarz lub źle używa inhalatora, to choroba się rozwija. – Pojawia się obrzęk błony śluzowej oskrzeli, dochodzi do przerostu tej błony i do pogrubienia mięśni gładkich oskrzeli, nasila się włóknienie w obrębie drzewa oskrzelowego. Wtedy banalne czynniki drażniące mogą doprowadzić do zaostrzenia choroby i pacjent będzie wymagał hospitalizacji. Może umrzeć. Dotyczy to szczególnie osób z ciężką postacią choroby.
– Światowa Inicjatywa na Rzecz Zwalczania Astmy, przygotowała nowe zalecenia dotyczące tego, jakie leki należy przepisywać osobom, które nie są w stanie systematycznie ich przyjmować – dodaje prof. Maciej Kupczyk. – U tych osób powinniśmy stosować preparaty, które zawierają dwie substancje: jeden lek ratunkowy, który działa doraźnie, gdy wystąpią objawy oraz drugi lek przeciwzapalny, który leczy chorobę. Najlepiej oczywiście by było, gdyby chory brał leki systematycznie, ale jeśli nie jest w stanie, to proponowany schemat terapii doraźnej za pomocą preparatów złożonych jest lepszą alternatywą.
Przyszłość należy do terapii biologicznych
– Terapia biologiczna, którą stosujemy u najciężej chorych, pozwala uzyskać gwałtowną poprawę stanu klinicznego. Leki biologiczne działają na przyczynę choroby, np. alergię, obniżając poziom przeciwciał IgE, lub na komórki układu immunologicznego powodujące zapalenie, tak zwane. eozynofile, doprowadzając do ich całkowitego zniknięcia z tkanki płucnej. Gdy leki te zaczną tanieć, to mam nadzieję zaczną być podawane także pacjentom z astmą umiarkowaną, a może wtedy może uda się ich wyleczyć. Przynajmniej na pewien czas – mówi dr Piotr Dąbrowiecki.
– Z wielu badań wynika, że u dzieci, u których zastosowana została immunoterapia, ryzyko zachorowania na astmę spada o połowę – mówi prof. Maciej Kupczyk, natomiast dr Piotr Dąbrowiecki kładzie dodatkowo nacisk na jak najwcześniej rozpoczęte odczulanie, które daje szansę na to, że astma nie rozwinie się w ogóle.
Immunoterapia swoista jest zalecana także osobom, które już chorują na astmę. Dzięki niej zmniejsza się nasilenie dolegliwości, a u niektórych osób objawy choroby mogą zniknąć całkowicie. Pacjenci ci przyjmują także mniej leków.
W zderzeniu z COVID-19
– Z opublikowanych badań nie wynika, by chorzy na astmę mieli zwiększone ryzyko zachorowania na COVID-19 – mówi prof. Piotr Kuna, kierownik II Katedry Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi i wiceprezydent Polskiego Towarzystwa Chorób Cywilizacyjnych. – Prawdopodobnie leki, które przyjmują, hamują namnażanie się wirusa. W kilku badaniach naukowych wykazano, że niektóre leki, np. formoterol, indakaterol i sterydy wziewne, hamują namnażanie się wirusa w ludzkich komórkach w warunkach in vitro. Kiedy u chorych z zapaleniem płuc wywołanym SARS-Cov-2 zastosowano jeden ze steroidów podawanych w inhalacji, uzyskano poprawę kliniczną. Obecnie w Japonii lek ten podawany jest chorym w ramach badania klinicznego. Być może dlatego chorzy na astmę, którzy są dobrze leczeni, mają takie samo jak zdrowi ryzyko zachorowania na COVID-19.
Gdy mówimy o ciągłości leczenia i stosowania się do zaleceń lekarzy, wyłania się problem z dostępnością do podstawowej opieki zdrowotnej w okresie pandemii.
– Poradnie specjalistyczne są pozamykane a właśnie w tym czasie chorzy powinni być leczeni najlepiej jak tylko można. W miarę możliwości staramy się jednak mieć kontakt z pacjentami. Udzielamy im porad przez telefon – mówi prof. Piotr Kuna.
W przypadku pogorszenia samopoczucia chorzy powinni korzystać z Kwestionariusza Kontroli Astmy. Jeśli uzyskają 1,5 punkta lub więcej, powinni porozumieć się z lekarzem. Powinni też zrezygnować z nebulizatorów, bo w przypadku zakażenia wirusem SARS-Cov-2 powstanie aerozol, który rozprzestrzeni się po całym pomieszczeniu. Pacjenci powinni zacząć stosować inhalator ciśnieniowy lub proszkowy.