Pomiędzy młodszymi lekarzami a specjalistami z długim stażem występują różnice w postrzeganiu zawodu i sposobu zarządzania oddziałami szpitalnymi Czy rozwiązaniem problemów występujących w szpitalach może być przekształcenie systemu ordynatorskiego w system konsultancki – o tym dyskutowali eksperci w czasie HCC.
Coraz bardziej widoczne stają się różnice pokoleniowe w podejściu do wykonywania zawodu lekarza oraz zarządzania oddziałami szpitalnym. Podczas dyskusji na VIII Kongresie Wyzwań Zdrowotnych przedstawiciele młodych lekarzy opowiedzieli się za przekształceniem systemu ordynatorskiego, postrzeganego jako opresyjny i sprzyjający mobbingowi, co szczególnie dotyka najmłodszych adeptów medycyny, w system konsultancki. System konsultancki jawi im się jako demokratyczny, pielęgnujący partnerskie relacje na oddziale i nieblokujący możliwości praktycznej nauki na początku drogi zawodowej. Z kolei lekarze mający już pewien staż pracy wyrażali sceptycyzm, czy taka zmiana stanowi rozwiązanie obecnych problemów w systemie opieki zdrowotnej. Według nich lekiem na obecne problemy są raczej zmiany w kształceniu kadr medycznych – w kierunku upraktycznienia nauki, a przede wszystkim zaszczepienia w przyszłych lekarzach umiejętności podejmowania samodzielnych decyzji i wzięcia odpowiedzialności za swoje działania.
Paweł Doczekalski (przewodniczący, Komisja Młodych Lekarzy, Naczelna Rada Lekarska) uważa system ordynatorski za przestarzały i nie wpisujący się we współczesne realia pracy oddziałów szpitalnych. Podkreślał, że w wielu rozwiniętych krajach funkcjonuje system konsultancki, opierający się na tym, że grupa kilku konsultantów tworzy własne zespoły, zajmujące się konkretnymi pacjentami. Do takich zespołów są włączani młodzi absolwenci studiów medycznych. W przypadku systemu ordynatorskiego jedna osoba decyduje o wszystkim. To jest szczególnie niekomfortowe dla najmłodszych lekarzy, zwłaszcza kształcących się w kierunku specjalizacji zabiegowych. „Ordynator, czyli jedna osoba decyduje o wszystkim np. czy dany młody lekarz pójdzie do zabiegu, czy pójdzie na staż (…). Nie powiedziałbym, że system konsultancki to optymalne rozwiązanie, ale dużo lepsze niż ordynatorski” – mówił Paweł Doczekalski.
Profesor Edward Franek (kierownik, Klinika Chorób Wewnętrznych, Endokrynologii i Diabetologii, Centralny Szpital Kliniczny MSWiA w Warszawie) odpowiadał – „ To naiwność, że taka prosta zmiana na system konsultancki nagle zrobi to, że młody lekarz będzie mógł iść na staż, że będzie wszystko wykonywał, a szpital będzie rajem dla pacjentów, rezydentów i specjalistów. Nie będzie ordynatora – to będzie kilku konsultantów, którzy będą wykonywać te same zadania. Różnica będzie minimalna (…). Obowiązkiem ordynatora jest zapewnienie bezpieczeństwa. Dlatego jeżeli nie ma dostatecznej liczby lekarzy w danym czasie na oddziale, nie może puścić kogoś na staż”. Każdy system ma swoje wady i zalety, a największe znaczenie ma jednak to, jak podkreśla profesor Franek, aby liczba lekarzy na oddziale była wystarczająca. Jego zdaniem, wszelkie rewolucje trzeba zacząć od zmiany w programie studiów, który wciąż zbyt mocno opiera się na nauce pamięciowej – „Przychodzą młodzi lekarze na oddział i mogą mi opowiedzieć wszystko o cukrzycy, ale jak dostaną chorego i to jeszcze równocześnie z innymi schorzeniami, to wtedy się gubią. A to zmienić trudniej niż system ordynatorski na konsultancki. Jeżeli chcemy mieć dużo samodzielnych lekarzy to trzeba ich zacząć kształcić w kierunku samodzielności i decyzyjności. Młodzi lekarze nie chcą jej. Zrzucają z siebie tą odpowiedzialność i decyzyjność dopóki tylko mogą”.
Profesor Marcin Gruchała (rektor Gdańskiego Uniwersytetu Medyczny, przewodniczący, Konferencja Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych) zapowiedział zmiany kształcenia na kierunku lekarskim, które wejdą w życie prawdopodobnie od przyszłego roku akademickiego. Polegać będą na okrojeniu materiału na przedmiotach przedklinicznych w zamian za położenie nacisku na budowanie prawidłowych relacji pomiędzy lekarzem a pacjentem i innymi pracownikami placówek medycznych. Co ważne, student zetknie się z pacjentem już na pierwszym roku studiów, Pozwoli to młodym ludziom szybciej odnaleźć swoje miejsce w systemie. Jednak wprowadzanie tych zmian – to proces, który potrwa wiele lat, zanim zacznie przynosić rezultaty, gdyż pierwszy rocznik lekarzy wykształconych według nowego programu opuści mury uczelni najwcześniej za sześć lat. Wprowadzanie zmian wymaga też dostosowania się jednostek kształcących przyszłych lekarzy, między innymi z powodu wzrostu zapotrzebowania na bazę kliniczną. Profesor Gruchała widzi współczesne zarządzanie oddziałem jako pracę zespołową – „Dzisiaj największą rolą ordynatora jest stworzenie zespołu, który nawet jak nie ma go w szpitalu, wie co robić, a on sam ma pewność, że nie musi się w tym czasie o nic martwić”.
Doktor Tadeusz Urban (prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Katowicach) zauważył, że młodzi lekarze nie chcą pełnić roli ordynatorów czy kierowników, co wynika ze spadku prestiżu tej roli i niechęci do brania na siebie odpowiedzialności za cały oddział. „Aby ludzie chcieli brać odpowiedzialność, należy poprawić prestiż lekarza, prestiż ordynatora, zwiększyć kadry i wykształcić dobre relacje międzyludzkie. Ale kto będzie odpowiadał w kraju, w którym zaczyna się penalizacja zawodu lekarza?” – pytał dr Urban. Zadeklarował, że nie wierzy, aby przejście na system konsultancki doprowadziło do zmian na lepsze. Zwrócił uwagę, że aktualnie ważniejsze są inne problemy np. wdrażanie do pracy w naszym systemie lekarzy spoza UE. Doktor Urban podkreślił, że dobry ordynator sam ściąga do siebie ludzi którzy chcą z nim pracować – „Ordynator, który łączy w sobie dobrego lekarza, dobrego człowieka i dobrego menadżera sprawia, że na oddziale każdy niezależnie od długości stażu pracy się odnajduje”.
Władysław Perchaluk (prezes Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego) zwracał uwagę, że wdrożenie systemu konsultacyjnego nie spowoduje, że zniknie pozycja ordynatora – będzie istniała nadal, choć inaczej nazwana i ktoś będzie musiał nadal ponosić tę odpowiedzialność. Sebastian Goncerz (przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL) podkreślał, że młodzi lekarze są coraz mniej zainteresowani pięciem się ku górze w hierarchii szpitalnej, a coraz bardziej zależy im na pracy w godnych warunkach, w zdrowych relacjach i dysponowanie – oprócz pracy – swoim czasem na inne elementy życia. Według niego, wzrost liczby studentów nie przyniesie poprawy sytuacji, jeżeli warunki pracy pozostaną bez zmian, ponieważ duża część z nich wyjedzie z Polski po odebraniu dyplomu. Opowiedział się za przejściem do systemu konsultanckiego, który – jego zdaniem – zmniejszy skalę wielu negatywnych sytuacji na oddziałach szpitalnych np. mobbingu i sprzyjać będzie budowaniu relacji partnerskich.
Profesor Bartosz Karaszewski (kierownik Katedry Neurologii GUMed) powiedział – „Proszę mi najpierw pokazać analizę, czy to ma znaczenie, czy pracujemy w systemie ordynatorskim czy konsultanckim. Szereg problemów, o których dziś była mowa, nie zależy w ogóle od rodzaju systemu na oddziałach”. Podkreślił również, że polscy lekarze są dobrze wykształceni, a jedyne, czego im brakuje, to rozwijania funkcji wykonawczych, z czego rodzi się późniejszy problem z decyzyjnością.
Małgorzata Zadorożna (dyrektor Departamentu Rozwoju Kadr Medycznych w Ministerstwie Zdrowia) zwróciła uwagę, że dyskusja o systemie zarządzania oddziałami opiera się na różnicy pokoleniowej. Swoisty konflikt pokoleń – pomiędzy pokoleniem dzisiejszych rezydentów a pokoleniem ordynatorów – w ostatnich latach staje się coraz trudniejszy, gdyż “zanika umiejętność jakiejkolwiek współpracy” i brakuje umiejętności menedżerskich. „Nieważne, czy będziemy mieli ordynatorów, kierowników czy system konsultancki. Ten, kto staje na czele oddziału, dziś już nie może być po prostu najlepszym lekarzem w zespole. To musi być człowiek przygotowany do rozwiązywania konfliktów na oddziale” – podsumowała dyr. Zadorożna.