Protest lekarzy w Warszawie zebrał pod siedzibą Ministerstwa Zdrowia kilka tysięcy osób. Lekarze i lekarki uczestniczący w proteście mówili, że nie zgadzają się na bylejakość w zarządzaniu ochroną zdrowia. Jak deklarowali, ochrona zdrowia musi stać się kluczowym punktem programów politycznych wszystkich partii. Protestujący domagali się wycofania się ze wszystkich zmian w wypisaniu recept wprowadzonych przez Adama Niedzielskiego.
Przedstawiono oczekiwania dotyczące:
- jakości kształcenia – jej degradacja w ostatnich latach jest skrajnie niebezpieczna i niezgodna z prawem. Wypuszczanie na rynek nieprzygotowanych lekarzy stwarza zagrożenie dla pacjenta. Nie ma zgody protestujących na szkoły zawodowe i uczelnie techniczne bez zaplecza dydaktycznego, infrastruktury i warunków do prowadzenia kierunku lekarskiego.
- jakości pracy – protestujący nie zgadzali się na zwiększanie biurokracji oraz łatanie systemowych dziur kosztem zdrowia personelu medycznego. W szpitalach monospecjalistycznych nierzadko zdarza się, że rezydent na dyżurze ma pod sobą 300 pacjentów – to nie jest bezpieczne ani dla pacjenta, ani dla lekarza. Żądano wprowadzenia norm zatrudnienia dla lekarzy w przeliczeniu na pacjenta.
- jakości systemu – personel pracuje w niedofinansowanym systemie, na który polskie państwo przeznacza jeden z najmniejszych odsetków PKB w Europie. W tak niedofinansowanym systemie jest trudno właściwie i nowocześnie pomagać pacjentom. Żądano by 8% PKB było przekazywane na ochronę zdrowia.
“Jestem lekarzem już 46 lat. Przeżyłam wielu ministrów, wielu rządzących, ale niewielu, którzy rzeczywiście chcieli dotykać problemów ochrony zdrowia od środka, od miejsca, gdzie one powstają. W polityce nie ma realnego miejsca na reformę ochrony zdrowia, bo jej aktualny stan jest w stanie zatopić każdą partię – mówiła Grażyna Cebula-Kubat, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, podkreślając, że “leczenie to nie polityka, a medycyna to nie magia, to rzemiosło”.