Sprzedaż w polskich aptekach spadła o 38,1 proc. – wynika z porównania pierwszej połowy kwietnia z pierwszą połową marca. Spadła także sprzedaż liczona rok do roku – o 13,8 proc – wynika z danych opublikowanych przez PEX PharmaSequence.
W pierwszej połowie marca rynek odnotował bardzo duży wzrost – o 32,2 proc. w ujęciu rocznym i o 26,3 proc. w ujęciu miesięcznym. Korekta w dół była zatem spodziewana. Jednak jej skala przekroczyła spodziewane rozmiary. Według danych PEX PharmaSequence sprzedaż leków na receptę w ujęciu miesięcznym spadła o 29 proc., natomiast pozostałych produktów – o 46 proc. Sprzedaż leków OTC spadła o 53 proc., suplementów o 43,6 proc., a wyrobów medycznych – o 46,5 proc.
Porównując pierwszą połowę kwietnia 2020 roku z takim samym okresem w roku 2019 sprzedaż w segmencie RX spadła o 14,3 proc., w segmencie non-RX o 13,3 proc. Sprzedaż leków OTC spadła o 10,3 proc., suplementów o 6,8 proc., a wyrobów medycznych – o 20,5 proc.
„Można odnieść wrażenie, że wiele leków potrzebnych na co dzień ludzie kupili w marcu, nie było zatem potrzeby kupowania ich w kwietniu. Apteki na szczęście w marcu sprostały wymogom, które narzucił im nagły wzrost popytu. Generalnie – leków nie zabrakło, co przyczyniło się do uspokojenia się nastrojów rynkowych i racjonalizacji kolejnych wydatków” – ocenia Marcin Piskorski, prezes Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET.
Jego zdaniem na spadek sprzedaży wpłynęło przestawienie całej ochrony zdrowia na tryb obowiązujący podczas epidemii. „Odwołane wizyty, teleporady w miejsce badań fizykalnych, przekładane badania diagnostyczne – to wszystko sprawiło, że lekarze wystawiali mniej recept, wydawali mniej zaleceń lekowych. Na to nałożyły się kłopoty związane z przeorganizowaniem pracy aptek i ograniczenia liczby klientów jednocześnie przebywających w pomieszczeniach” – wylicza Marcin Piskorski.
Spostrzeżenia te potwierdza Artur Schab, analityk, partner w Pharmaceutical Consulting. „Spadek sprzedaży aptecznej w kwietniu – to w pierwszej kolejności skutek spowodowanego epidemią nagłego wzrostu sprzedaży w marcu. W obawie przed skutkami epidemii ludzie kupili wiele leków na zapas. Na szczęście okazało się, że w większości asortymentów nie wystąpiły braki, objawy paniki rynkowej wygasły – a pacjenci po prostu zaczęli wykorzystywać poczynione w marcu zapasy. Nie było więc potrzeby dokonywania dodatkowych zakupów w kwietniu” – mówi Artur Schab.
Dodaje jednak, że to jedynie częściowe wyjaśnienie przyczyn tak znacznego spadku sprzedaży aptecznej. „Kolejnym jest to, że z obawy przed skutkami kryzysu finansowego wywołanego spowolnieniem gospodarki ludzie zwyczajnie zaczęli oszczędzać. I ten trend się utrzyma, co oznacza, że oczywiście nie przestaną kupować leków niezbędnych w prowadzeniu chorób przewlekłych czy w leczeniu w wypadkach nagłych. Ale ucierpi sprzedaż np. dermokosmetyków czy leków zwiększających komfort życia, czyli np. odżywek, preparatów na łysienie lub na zmarszczki.”
„Apteki czekają chude miesiące, muszą się z tym pogodzić” – potwierdza Irena Rej, prezes Izby Gospodarczej Farmacja Polska. Zauważa, że znaczna część produktów sprzedawanych w aptekach – to odżywki, suplementy, kosmetyki. „Tu spodziewam się znacznego spadku sprzedaży. Klienci rezygnować będą z zakupu tych preparatów, co do których uznają, że nie są im absolutnie niezbędne. Mało tego – zaczną zwracać uwagę na cenę. Co w wypadku np. dermokosmetyków może oznaczać, że zamiast drogich produktów z aptecznych półek zaczną wybierać te tańsze, z supermarketów”.
Irena Rej uważa, że z tym trendem liczyć się musi cała branża farmaceutyczna. Straty ponoszone rynku aptecznym tylko częściowo zrekompensuje zwiększone zapotrzebowanie na rynku pozaaptecznym. Można się spodziewać, że będzie ono dotyczyło wyłącznie wąskiej grupy leków pomocnych w leczeniu COVID-19. W dodatku “polscy producenci będą się musieli zmierzyć z problemem wzrostu kosztów produkcji. Drastycznie rosną ceny np. spirytusu wykorzystywanego do czyszczenia maszyn, spada kurs złotówki, co zwiększa koszt zakupu niezbędnych komponentów na rynku światowym. W wypadku kurczącego się popytu aptecznego – sytuacja niewesoła” – podsumowuje pesymistyczne prognozy Irena Rej.
© mZdrowie.pl