W centralnym Szpitalu Klinicznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego przeprowadzono w ciągu jednego dnia aż 12 transplantacji u 12 chorych, na jednym bloku operacyjnym. Przeszczepiliśmy sześć wątrób, cztery nerki, płuca, a także serce – powiedział Krzysztof Zając, koordynator ds. transplantacji CSK.
Krzysztof Zając, koordynator ds. transplantacji Centralnego Szpitala Klinicznego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego WUM i koordynator wojewódzki Poltransplantu mówi – “Udało nam się zrealizować 12 transplantacji narządów unaczynionych, co wydaje się zupełnym rekordem europejskim, a może i na poziomie światowym. Realizacja 12 transplantacji w ramach jednego szpitala, u 12 chorych, na jednym bloku operacyjnym to duża rzecz. Przeszczepiliśmy sześć wątrób, cztery nerki, płuca, a także serce – rocznej dziewczynce. Były to narządy, które pochodziły od pięciu zmarłych dawców z całej Polski. Tego dnia nasze zespoły transplantacyjne, czyli lekarze i pielęgniarki, którzy jeżdżą na pobrania narządów, przebyli w sumie 4,5 tys. kilometrów, a dwa narządy zostały przetransportowane przy pomocy Wojska Polskiego samolotem Bryza z lotniska we Wrocławiu na lotnisko w Warszawie.
Pobraliśmy pięć wątrób, przy czym jedną wątrobę podzieliliśmy na dwie części. Jesteśmy obecnie jedynym ośrodkiem w Polsce, w którym przeszczepia się wątroby podzielone od zmarłego dawcy, czyli wykonujemy tzw. splity. To jest program, który zaczęliśmy wdrażać w zeszłym roku, udało nam się siedem wątrób podzielić, dzięki czemu ich prawe i lewe segmenty dostało aż 14 osób. To jest duża i ważna rzecz, gdyż mamy rzeszę pacjentów oczekujących na przeszczep tego organu, którzy bez tej możliwości podzielenia wątroby umieraliby na listach oczekujących. To dotyczy małych kobiet i mężczyzn, którzy nie mają statystycznej szansy na doczekanie się organu pełnowymiarowego. Dla nich jedyną szansą jest otrzymanie wątroby podzielonej, tak jak było to w przypadku naszych dwóch ostatnich pacjentów. Wiadomo, że nerka jest organem parzystym, w związku z czym od dwóch dawców pobraliśmy cztery nerki, które trafiły do czterech biorców. Od zmarłego dziecka zostało pobrane serce, które trafiło do wspomnianej już dziewczynki. I jedne płuca, które trafiły do dorosłego biorcy.”
W procedury transplantacyjne w pewnym momencie zaangażowanych było jednocześnie około 150 osób. Działania trwały od trzeciej nad ranem w piątek, a skończyły się o ósmej rano następnego dnia – “Te 150 osób pracowało w zasadzie przez ponad dobę, non stop. W pewnym momencie wysłaliśmy siedem karetek w Polskę, w różne miejsca.”
To, że w jednym czasie znalazło się tylu dawców dla potrzebujących pacjentów Krzysztof Zając ocenia jako “niesamowity zbieg okoliczności”. Jak mówi, sytuacja w polskiej transplantologii poprawiła się w 2023 roku – “Rok 2023 był rekordowy, ponieważ udało nam się wrócić do liczb przedpandemicznych. Kiedy analizowaliśmy dane z 2023 r. względem 2022 r. okazało się, że mieliśmy 10-11 dawców miesięcznie więcej – to są bardzo dobre liczby. Natomiast to, co się zdarzyło w ostatni piątek, to zrządzenie losu, mówiąc kolokwialnie: niesamowity fart.”
Pacjenci poddani transplantacjom czują się w większości dobrze. “Pacjent pacjentowi nierówny, różne osoby mają różną tolerancję na ten zabieg, w innym tempie dochodzą do siebie, z różnych stanów wyjściowych byli też przeszczepiani. Ale, koniec końców, jestem tego pewien, dla wszystkich ta nasza akcja transplantacyjna skończy się pomyślnie” – podsumowuje Krzysztof Zając.