Brytyjska firma CMR Surgical zainstalowała już w Polsce pierwszy system Versius – to robot chirurgiczny, stanowiący konkurencję dla dotychczas niepodzielnie panujących da Vinci. Na podstawie rozmów prowadzonych z 60 szpitalami z całego kraju, Colin Eke, szef sprzedaży na Europę oraz dyrektor polskiego przedstawicielstwa CMR Surgical, przewiduje instalowanie co najmniej 10 nowych urządzeń rocznie.
– Od kiedy działa CMR Surgical?
– Firma powstała w 2014 roku w Cambridge, wśród pięciu założycieli znaleźli się lekarze oraz inżynierowie. W czerwcu 2021 CMR ogłosiła rekordową rundę finansowania serii D o wartości 600 milionów dolarów – największe w historii prywatne pozyskanie środków na badania MedTech, podnosząc swoją wycenę do 3 miliardów dolarów. Systemy Versius są już zainstalowane w wielu krajach Azji i Europy, regularnie działa już ponad 50 systemów. Aktualnie rozwijamy obecność w Europie Wschodniej i Skandynawii, a także Ameryce Południowej.
– Od niedawna w Polsce.
– Polskę traktujemy jako nasze centrum działań na region Europy Środkowej, zamierzamy też rozwijać centrum szkoleniowe. Mamy już tutaj jeden system Versius, w szpitalu Salve Medica w Łodzi. Nawiązaliśmy kontakty i prowadzimy rozmowy już z ponad 60 placówkami. Nasze plany zakładają, że w przyszłym roku w Polsce będzie działało 8-10 systemów Versius.
– Roboty da Vinci kosztują kilkanaście milionów złotych. Jaka jest cena Versius?
– Nasze podejście do tej kwestii jest nieco odmienne. Szacujemy koszty całego programu, a nie sprzedania pojedynczego urządzenia. Uruchomienie systemu Versius w szpitalu określamy jako siedmioletni plan działania, którego budżet składa się z wydatków kapitałowych, oprzyrządowania, wyszkolenia specjalistów. Najważniejszym czynnikiem wpływającym na koszt jest oczywiście liczba zabiegów, które szpital planuje w tym czasie przeprowadzić z wykorzystaniem robota. Niektóre planują wykonanie 500 operacji, inne myślą o liczbie 150-200 operacji.
ZOBACZ TEŻ: raport o rozwoju chirurgii robotowej w Polsce https://www.mzdrowie.pl/medycyna/raport-o-rozwoju-chirurgii-robotowej/
– Przy założeniu, że mówimy o 400-500 zabiegach rocznie, jaki może być koszt siedmioletniego programu stosowania systemu w szpitalu?
– W dużym przybliżeniu możemy mówić o kosztach na poziomie 12-13 milionów w ciągu tych siedmiu lat, czyli około dwóch milionów rocznie. Wiele różnych czynników może te koszty zwiększyć lub zmniejszyć, choćby zakres szkoleń personelu. Rozwój chirurgii minimalnie inwazyjnej powinien oznaczać wykorzystywanie robotów chirurgicznych w znacznie większym stopniu. W tym miejscu powiem, że nazywanie systemu Versius robotem nie odpowiada prawdzie. Idea robota – to maszyna samodzielnie wykonująca pewne czynności. W chirurgii nie doczekamy takich prawdziwych, autonomicznych robotów za naszego życia. Poprawnie jest raczej mówić o nowym poziomie chirurgii małoinwazyjnej czy laparoskopowej.
– Versius jest systemem uniwersalnym, podobnie jak da Vinci, może posłużyć do wykonania rozmaitych typów operacji. Czy zakładacie, że większość z nich będą również stanowiły operacje prostaty?
– Duża liczba operacji prostaty za pomocą robota chirurgicznego wynika z oczywistych przyczyn – że w tym typie zabiegu daje to wymierne korzyści. Ale nasze urządzenia służą do wykonywania wielu innych zabiegów, nie tylko onkologicznych. Aktualnie rozmawiamy z wiodącymi szpitalami, dla przykładu jeden z nich planuje wykonywać około 100 zabiegów urologicznych rocznie, do 150 operacji ginekologicznych, podobną liczbę operacji chirurgii ogólnej i jeszcze niektórych innych zabiegów. Właśnie taki plan stosowania robota chirurgicznego ma największy sens. Inwestycja jest uzasadniona, jeżeli wykonuje się nie mniej niż 400-500 zabiegów rocznie.
– Chirurgia małoinwazyjna, laparoskopowa czy robotowa będzie się rozwijać.
– Naszym celem jest, aby chirurg nie przeprowadzał operacji otwartej poza wyjątkowymi sytuacjami, kiedy jest to niezbędne. Tymczasem szacuje się, że na całym świecie wciąż stanowią one 50 proc. zabiegów. Obecnie wykonuje się około 20 milionów zabiegów chirurgicznych rocznie z wykorzystaniem chirurgii otwartej, które mogłyby zostać wykonane przy użyciu robota do tkanek miękkich.
– W Polsce ponad 40 proc. prostatektomii wciąż wykonywanych jest metodą otwartą.
– Natomiast w Wielkiej Brytanii 96 proc. prostatektomii wykonuje się przy pomocy robota chirurgicznego. Wdrażanie chirurgii małoinwazyjnej jest nieuniknione. Naszym zadaniem jest zapewnienie bezpieczeństwa pacjentów i wysokiej jakości wyników dzięki systemowi RAS, a także jak najszybsze wprowadzenie go w życie, aby więcej osób mogło skorzystać z jego zalet. Oczywiście, laparoskopia nie jest łatwa, chirurdzy muszą się jej nauczyć, ale dzięki niej zyskują możliwość bardziej precyzyjnego, ergonomicznego, po prostu lepszego wykonywania zabiegów.
– Czy z punktu widzenia chirurga-operatora systemy da Vinci i Versius mocno się różnią?
– Są stworzone według innego pomysłu. Versius zbudowany jest na zasadzie modułowej, można go konfigurować, wyposażając w wybraną liczbę – od 1 do 4 – niezależnych od siebie ramion. Dla operatora widoczną różnicą jest na pewno brak pedałów dla nóg, które stanowią część obsługi da Vinci. Sterowanie systemem Versius przypomina bardziej operowanie konsolą do gier komputerowych. Pole obserwacyjne jest bardziej otwarte i pozwala na komunikację pomiędzy członkami zespołu operacyjnego. Możliwość dowolnego rozmieszczania modułów wokół pacjenta jest bliższa zasadom stosowania wieży laparoskopowej i nie wymaga zadokowania pacjenta do systemu na potrzeby operacji.
– Jak Pan ocenia potencjał polskiego rynku?
– Są roboty da Vinci, które już operują w Polsce, ale ten poziom Wielka Brytania osiągnęła w 2007 roku. W międzyczasie zmienił się rynek, ponieważ pojawiły się nowe, konkurencyjne firmy, a my jesteśmy jedną z nich. Myślę, że Polska ma ogromny potencjał rozwoju chirurgii robotowej i liczba pracujących systemów może rosnąć szybciej. Zwłaszcza że największą barierą rozwoju były kwestie finansowe, czyli konieczność poniesienia przez szpital dużej jednorazowej inwestycji na zakup robota. Zdając sobie sprawę z tej bariery, proponujemy inny i bardziej elastyczny model finansowania, o którym wspomniałem. Chodzi o poczucie odpowiedzialności za to, aby chirurgia robotowa była w zasięgu finansowym dla znacznie większej liczby szpitali niż dotychczas. Decyzje kliniczne o wyborze metody leczenia nie powinny być podejmowane na podstawie kosztów, tylko oceny, co jest najlepsze dla pacjenta. Każdy pacjent zasługuje na to, aby mieć dostęp do chirurgii robotowej w razie potrzeby.
– Taki powszechny dostęp nie jest realny w krótkim czasie.
– W perspektywie pięciu lat nie ma możliwości, aby każdy z 800 polskich szpitali uruchomił systemy robotowe. Nie wszystkie potrzebują robotów. Ale na pewno potrzeby są i widzę potencjał dla wielu robotów, które mogą zmienić chirurgię w Polsce.
– Oby tylko były intensywnie wykorzystywane.
– Wykorzystywanie już zakupionego sprzętu ma zasadnicze znaczenie dla jego opłacalności. Jeśli jakiś szpital wykorzystuje robota 2-3 dni w tygodniu, to bez żadnego kłopotu może go na kolejne 2-3 dni wypożyczać komuś innemu. Obie strony na tym skorzystają. Tak się dzieje we wszystkich krajach, gdzie pracują nasze systemy.
– Jaki typ szpitala – według założeń firmy – ma być głównym odbiorcą i użytkownikiem systemu Versius? Prywatne czy publiczne? Centra onkologii?
– Widzimy potencjał i w szpitalach prywatnych, i w publicznych. To bardzo ciekawe, że od razu wymienił Pan centra onkologii. To jest typowe postrzeganie zastosowania da Vinci. Nasza strategia zakłada współpracę ze szpitalami każdego poziomu – zarówno lokalnymi jak regionalnymi i dużymi klinikami. Małe szpitale wykonują w sumie kilkakrotnie więcej procedur niż te największe, kliniczne.
– Wiele polskich szpitali jest zadłużonych, boryka się z kłopotami finansowymi. Nie stać ich na duże inwestycje.
– Dotychczas jedyną dla nich opcją był bezpośredni zakup. Z takiej oferty mało który szpital był w stanie skorzystać. Dlatego właśnie chcemy oferować szeroki wachlarz rozwiązań – od kupna, przez leasing, odroczone płatności, aż po usługi zarządzane (managed service).
– Jakiego typu operacje są wykonywane na świecie tym systemem? Czy prowadzicie ich rejestr?
– Prowadzimy specjalny rejestr kliniczny wszystkich zabiegów, anonimizowany, który wspiera pracę klinicystów i menedżerów szpitali. Pozwala choćby porównywać swoje wyniki do innych szpitali. Została opracowana lista walidowanych procedur, wykonywanych przy pomocy naszego systemu. Z roku na rok jest ona rozwijana, obejmuje większość zabiegów wykonywanych metodą laparoskopii. Największe korzyści ze stosowania systemu płyną w torakochirurgii, urologii, ginekologii, gastroenterologii (górny i dolny odcinek) oraz chirurgii ogólnej.
– Czy prostatektomia stanowi również – jak w przypadku da Vinci – zdecydowaną większość tych zabiegów?
– Nie koncentrujemy naszych wysiłków tam, gdzie Da Vinci radzi sobie dobrze, a w tym obszarze radzi sobie szczególnie dobrze. Wolimy zająć się obszarami, w których chirurgia robotowa nie jest jeszcze tak powszechna i procedurami, w których Versius ma silną przewagę, opartą na modularności, którą umożliwia technologia nadgarstka. Według naszego rejestru dotychczasowych operacji, przy pomocy systemu Versius najwięcej wykonuje się zabiegów ginekologicznych, a następnie chirurgii ogólnej. Są to obszary, gdzie udział robotyki jest jeszcze niewielki.
(rozmawiał Krzysztof Jakubiak)