W porównaniu do wielu państw europejskich w naszym kraju poziom obciążeń finansowych z powodu opłat bezpośrednich na zdrowie jest bardzo wysoki. Szczególnie dotyczy to najuboższych gospodarstw domowych.
Raport „Czy ludzi stać na płacenie za opiekę zdrowotną? Nowe dowody na temat ochrony finansowej w Polsce” opublikowany w tym roku przez WHO jest wynikiem analizy danych gromadzonych w latach 2005–2014 przez Główny Urząd Statystyczny i koncentruje się na dwóch wskaźnikach ochrony finansowej: katastrofalnych i zubażających wydatkach na opiekę zdrowotną.
Narodowy Fundusz Zdrowia odpowiedzialny za nabywanie wszystkich świadczeń zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych finansowany jest głównie ze składek na ubezpieczenie zdrowotne odprowadzanych od wynagrodzeń pracowniczych. 3 proc. stanowią środki pochodzące z budżetu państwa i przeznaczone są na pokrycie niezapłaconych składek oraz zabezpieczenie świadczeń dla osób nieobjętych ubezpieczeniem. Jest to kropla w morzu potrzeb, ponieważ osoby korzystające nieodpłatnie z ubezpieczenia zdrowotnego, takie jak członkowie rodzin, stanowią 23 proc. osób objętych ubezpieczeniem zdrowotnym. Nieodpłatny dostęp do finansowanych ze środków publicznych świadczeń podstawowej opieki zdrowotnej oraz opieki specjalistycznej, szpitalnej i opieki w stanach nagłych posiada około 90 proc. Polaków.
Autorki raportu, Marzena Tambor i Milena Pavlova, zidentyfikowały luki w obszarze zabezpieczenia zdrowotnego, a dotyczą one:
– „wysokich dopłat świadczeniobiorców (współpłacenia) za leki przepisywane w systemie opieki ambulatoryjnej, w tym w przypadku wielu leków – wysokiego współpłacenia procentowego przy ograniczonych mechanizmach ochrony;
– wysokich dopłat świadczeniobiorców za wyroby medyczne, w oparciu o współpłacenie procentowe i niskie limity refundacji, co przy jednoczesnym braku regulacji cen i jakości wyrobów prowadzi często do sytuacji, w której rzeczywiste koszty zakupu mogą przekraczać cenę refundacyjną;
– braku gwarancji maksymalnego czasu oczekiwania na świadczenia finansowane przez NFZ;
– ograniczonego zabezpieczenia opieki stomatologicznej, zwłaszcza dla osób dorosłych; oraz
– uzależnienia uprawnień od posiadanego ubezpieczenia zdrowotnego (z wyjątkiem opieki podstawowej) co oznacza, że są osoby nieposiadające uprawnień do korzystania ze świadczeń finansowanych przez NFZ”.
Według raportu mechanizmy ochrony przed dopłatami są niewystarczające, a ich struktura, szczególnie w przypadku leków przepisywanych w systemie opieki ambulatoryjnej – bardzo złożona. Nie przewidziano też „zwolnień dla ubogich gospodarstw domowych i osób ze schorzeniami przewlekłymi ani też limitu wysokości dopłat wnoszonych przez świadczeniobiorcę”. Brakuje zabezpieczenia środków finansowych na stomatologię.
Kolejnym problemem jest czas oczekiwania na świadczenia. To wydaje się być głównym powodem skłaniania się Polaków do korzystania z usług prywatnych gabinetów i szpitali, gdzie czas oczekiwania jest krótszy, a jakość świadczeń oceniana jest znacznie lepiej.
Jedna dziesiąta Polaków korzysta z dobrowolnego ubezpieczenia zdrowotnego (DUZ) – najczęściej w postaci pakietu pracowniczego w sektorze prywatnym. Tendencja ta wyraźnie wzrasta, ale dotyczy głównie grup zamożniejszych. Czas oczekiwania na świadczenia jest w tym przypadku krótszy – zwłaszcza dotyczy to opieki ambulatoryjnej.
Ile płacimy z własnej kieszeni?
Według danych z 2014 roku, przeciętne polskie gospodarstwo domowe na ochronę zdrowia przeznacza 5,2 proc. swoich wydatków. Jest to więcej niż w Estonii (4,3 proc.), Chorwacji (3 proc.), Czechach (2,7 proc.) czy Słowenii (2,2 proc.). Oznacza to, że od 2005 do 2014 roku opłaty bezpośrednie z 417 PLN na osobę wzrosły do 647 PLN. Progres ten najbardziej ujawnił się w grupie najuboższych gospodarstw domowych, gdzie jak podają autorki raportu, przeznaczone na ochronę zdrowia środki „rosły średnio w tempie 8 proc. rocznie, powodując skok udziału wydatków na zdrowie w budżecie tych gospodarstw domowych z 3,5 do 4,1 proc. W rezultacie zmniejszyła się różnica w wielkości wydatków między najzamożniejszym a najuboższym kwintylem gospodarstw domowych. Niemniej w 2014 r gospodarstwa domowe w najzamożniejszym kwintylu wydawały na zdrowie sześciokrotnie więcej niż te w najuboższym kwintylu”.
Średnio 60 proc. środków bezpośrednich przeznaczanych na ochronę zdrowia stanowią leki, jednak w przypadku najuboższych gospodarstw domowych to aż trzy czwarte domowego budżetu. 13–17 proc. puli pochłaniała opieka stomatologiczna a ambulatoryjna 11–12 proc.
Mało skuteczna ochrona finansowa
W kwestii ochrony finansowej nie wypadamy dobrze na tle innych krajów Europejskich. W roku 2014 zubożających wydatków na zdrowie doświadczyło 3,8 proc. polskich gospodarstw domowych. Natomiast co dwunastą rodzinę – 3,7 mln (8,6 proc.) dotknęły katastrofalne wydatki na ochronę zdrowia. Jak nietrudno się domyślić, najwyraźniej przejawia się to wśród najuboższych gospodarstw domowych. „W okresie badania dwie trzecie gospodarstw ponoszących katastrofalne wydatki na zdrowie doświadczało pogłębiającego się zubożenia, zubożenia lub było zagrożonych zubożeniem po pokryciu opłat bezpośrednich. Rozpowszechnienie katastrofalnych wydatków zdrowotnych jest najwyższe w grupie gospodarstw domowych utrzymujących się ze świadczeń społecznych, a następnie kolejno w grupach gospodarstw domowych rencistów, wieloosobowych gospodarstw domowych, gospodarstwach domowych emerytów i osób zamieszkałych na wsiach”.
Ochrona finansowa nie obejmuje zwolnień dla osób o niskich dochodach lub cierpiących na choroby przewlekłe. Szczególnie uboga jest w tym zakresie stomatologia. Nie stworzono również limitu wysokości dopłat ponoszonych przez pacjentów.
Brakuje określenia maksymalnego czasu oczekiwania na świadczenia zdrowotne. Długie kolejki skłaniają do podejmowania leczenia na własną rękę lekami dostępnymi bez recepty. W tym miejscu pojawia się ogromna przestrzeń zagospodarowana finansami z kieszeni pacjentów. Koszty te są w Polsce bardzo wysokie i stanowią ponad trzy czwarte wszystkich wydatków bezpośrednich na leki.
Kwestia finansowania wyrobów medycznych była podnoszona już wielokrotnie. W przypadku niektórych z nich świadczeniobiorcy muszą dokonywać znacznych dopłat z budżetu gospodarstwa domowego, szczególnie dotyczy to środków dla osób dorosłych. Limity wyznaczone przez NFZ nadal nie pokrywają podstawowego zapotrzebowania.
W raporcie czytamy, że „do poprawy ochrony finansowej niektórych grup ludności po okresie objętym badaniem mogą przyczynić się inicjatywy podejmowane w ostatnim okresie w ramach i poza sektorem ochrony zdrowia. Wprowadzony w 2016 r program Rodzina 500+ zapewnia dodatkowe wsparcie finansowe dla wszystkich rodzin posiadających dzieci. Od 2016 r osoby w wieku 75 lat i więcej zostały zwolnione z dopłat za wiele leków przepisywanych na receptę. Od 2017 r świadczenia podstawowej opieki zdrowotnej (z wyłączeniem leków przepisywanych na receptę) realizowane są nieodpłatnie dla wszystkich bez względu na posiadany status ubezpieczenia zdrowotnego”.
Źródło cytatów: Tambor M, Pavlova M. Can people afford to pay for health care? New evidence on financial protection in Poland. Summary. Copenhagen: WHO Regional Office for Europe; 2020. Licence: CC BY-NC-SA 3.0 IGO