W ciągu najbliższych dwóch trzeba będzie wymienić połowę bazy sprzętowej polskiej ochrony zdrowia – ocenia Ministerstwo Zdrowia. Czy w tej sytuacji warto uruchomić program zakupów centralnych? Zdania ekspertów są podzielone.
W ocenie resortu z wyposażeniem polskich placówek w sprzętu jest… różnie. „Pod kątem gęstości sprzętów posiadanych w kraju, Polska na tle innych krajów europejskich wypada różnie w zależności od wybranego sprzętu medycznego. Dla angiografów i tomografów komputerowych gęstość sprzętów jest bliska średniej dla wybranych krajów europejskich, natomiast dla aparatów PET stanowi jeden z najniższych współczynników. Patrząc na strukturę wieku eksploatowanych aparatów Polska także wypada dobrze – w szczególności dzięki stosunkowo niskiemu odsetkowi sprzętów w wieku powyżej 10 lat” – opisują „Mapy potrzeb zdrowotnych”.
Priorytet do wymiany sprzętu wyznaczany jest na podstawie wieku oraz liczby badań, które wykonywane są na konkretnym urządzeniu czy instalacji. Dla sprzętów, które są intensywnie eksploatowane graniczny wiek, po osiągnięciu którego sprzęt otrzymuje wysoki priorytet do wymiany, jest niższy (np. jeśli tomograf komputerowy wykonuje powyżej 7,5 tys. badań rocznie, to powinien zostać wymieniony po przekroczeniu 10 lat, natomiast, gdy wykonuje poniżej 7,5 tys. badań rocznie po przekroczeniu 12 lat).
„Według danych za 2019 r. obecnie dla każdego z analizowanych sprzętów, z wyjątkiem USG i aparatów do brachyterapii, ponad 50 proc. posiadanej bazy sprzętowej ma niski priorytet do wymiany. Wysoki priorytet do wymiany waha się od 3,1 proc. dla PET do 60,8 proc. dla USG” – opisuje Ministerstwo Zdrowia.
Dla poszczególnych grup sprzętowych priorytet średni lub wysoki resort szacuje na:
- TK – 11,2 proc. priorytet średni – 16,1 proc. wysoki;
- AL – 33,9 proc. – 3,6 proc.;
- angiograf – 1,6 proc. – 23 proc.;
- aparat do brachyterapii – 59,3 proc. – 7,40 proc.;
- gammakamera – 4,30 proc. – 36,4 proc.;
- mammograf – 6,20 proc. – 42,7 proc.;
- PET – 21,9 proc. – 3,1 proc.;
- rezonans – 11,7 proc. – 7,9 proc.;
- RTG – 1,3 proc. – 25,3 proc.;
- USG 2,4 proc. – 60,8 proc.
Jak wynika z danych Ministerstwa Zdrowia ta obecnie relatywnie dobra sytuacja pogorszy się w najbliższych latach. „W 2023 r. ponad 50 proc. bazy sprzętowej dla
wybranych grup będzie w wieku powyżej 10 lat. Natomiast w 2025 r. w wieku powyżej 10 lat będzie ponad 60 proc. sprzętów dla każdej z grup. Grupa sprzętu szczególnie obciążona wysokim współczynnikiem wysłużenia, czyli USG, w 2025 r. wykaże 90 proc. aparatów w wieku powyżej 10 lat. Niezaopatrzenie w nowy sprzęt oznaczać będzie powiększanie się białych plam na mapie i znaczące ograniczenie dostępu do niezbędnych świadczeń” – ostrzega resort.
W roku 2023 odpowiedni odsetek podanych poniżej jednostek uznany zostanie za stary (powyżej 10 lat), co sugerować powinno jego wymianę.
- Akcelerator liniowy – 50 proc.;
- Angiograf – 61 proc.;
- Aparat do brachyterapii – 69 proc.;
- ECMO – 74 proc.;
- Gammakamera – 68 proc.;
- Mammograf – 55 proc.;
- PET – 50 proc.;
- Rezonans magnetyczny – 70 proc.;
- RTG – 6 proc.;
- Tomograf komputerowy – 57 proc.;
- USG – 80 proc.
W sumie tylko jedynie po to by odnowić istniejący potencjał polskie placówki ochrony zdrowia kupić powinny – według skrupulatnych wyliczeń Ministerstwa Zdrowia – 84 akceleratory liniowe, 228 angiografów, 37 aparatów do brachyterapii, 49 ECMO, 110 gammakamer, 415 mammografów, 16 PET, 282 aparaty do rezonansu magnetycznego, 5250 aparatów RTG, 438 tomografów komputerowych i ok. 11 tys. aparatów USG. Wyliczenia resortu nie obejmują inwestycji w sprzęt najnowszej generacji, taki jak np. roboty chirurgiczne.
Zdaniem Ewy Książek-Bator, ekspertka Polskiej Federacji Szpitali, tak duża skala zakupów sprawia, że – z wyjątkiem USG – warto dokonywać ich w ramach programu centralnego. -„Zwracam uwagę, że Ministerstwo Zdrowia i tak płaci za ten sprzęt, jeśli nie w całości, to przynajmniej w części. Warto zatem uruchomić program zakupów centralnych. Korzyścią będzie niższa cena nie tylko samych urządzeń, ale także ich serwisowania. To ostatnie jest szczególnie uciążliwe i dotkliwe dla szpitali. Warto podjąć wysiłek uruchomienia programu zakupów centralnych, gdzie tylko można i żałować, że nie wszędzie, i nie zawsze można. Polska Federacja Szpitali ma swoje własne doświadczenia w tym zakresie. Uruchomiliśmy grupy zakupowe, gdy chodzi o materiały i drobniejszy sprzęt. I rzeczywiście ich członkowie płacą mniej”.
Rafał Janiszewski, właściciel kancelarii doradczej, podkreśla natomiast liczne obiektywne trudności w uruchomieniu takiego programu – „Próbowano na przykład uruchomić taki system przy zakupie leków. I to było bardzo trudne, bo okazywało się, że każdy szpital leczy inaczej, chce czego innego. A nie można przecież odbierać szpitalom prawa do korzystania z różnych opcji terapeutycznych. Co nie udało się w wypadku leków tym bardziej nie powiedzie się, moim zdaniem, w wypadku sprzętu. Tu trzeba brać uwagę różną infrastrukturę szpitali, w których ma ona stanąć, różne specyficzne potrzeby lokalne czy kliniczne, jak i to, że sam system się zmienia. Na przykład wchodzi sieć onkologiczna, pojawią się nowe potrzeby w zakresie wyposażenia ośrodków, część starych potrzeb zniknie. Trudno będzie w tej sytuacji rozsądnie zaplanować proces centralnych zakupów”.