W krótkim czasie Polska stała się jednym z europejskich liderów w dziedzinie teleporad. Częściej udzielane są one jedynie w Hiszpanii i Słowenii. Na przeciwnym biegunie znajduje się Francja, gdzie liczba teleporad jest dwa i pół raza mniejsza niż w Polsce – wynika z raportu Komisji Europejskiej.
„Przed pandemią wyzwania techniczne ograniczyły rozpowszechnienie wykorzystanie cyfrowych narzędzi zdrowotnych. Istniały również ograniczenia nietechniczne. Na przykład w kilku krajach ramy regulacyjne dla korzystania z cyfrowych narzędzi zdrowotnych nie były wystarczająco rozwinięte lub nie zachęcały do ich używania. Ponadto ograniczone inwestycje we wspieranie wdrażania cyfrowych instrumentów zdrowotnych (w tym szkolenie personelu medycznego) i różne bariery administracyjne tłumiły entuzjazm dotyczący ich zastosowania wśród pracowników służby zdrowia” – czytamy w sygnowanym przez Komisję Europejską raporcie „State of Health in the EU Companion Report 2021”.
Autorzy dokumentu zwracają uwagę, że pandemia COVID-19 spowodowała znaczące zmiany w sposobie realizowania świadczeń opieki zdrowotnej – „Na przykład, aby zminimalizować kontakty fizyczne między świadczeniodawcami a pacjentami z niepilnymi potrzebami opieki, korzystanie z technologii do zdalnych konsultacji znacznie przyspieszyło w państwach członkowskich UE. Odsetek obywateli UE, którzy odbyli zdalną (online lub telefon) konsultację z lekarzem POZ od początku pandemii wzrosła z 28,7 proc. do prawie 38,6 proc. w 2021”.
W poszczególnych krajach UE odsetek obywateli korzystających z teleporad w podstawowej opiece zdrowotnej kształtował się następująco:
- Hiszpania – 71,6 proc.
- Słowenia – 65,4 proc.
- Polska – 61,9 proc.
- Irlandia – 60,3 proc.
- Litwa – 56,3 proc.
- …
- średnia europejska – 38,6 proc.
- …
- Włochy – 29,9 proc.
- Rumunia – 29,7 proc.
- Bułgaria – 29,6 proc.
- Niemcy – 23,3 proc.
- Francja – 23,2 proc.
Komisja Europejska przestrzega, że żywiołowy rozwój narzędzi telemedycznych powinien być ściśle monitorowany, a procedury dotyczące korzystania z nich – doskonalone. „Wykorzystanie cyfrowych technologii medycznych powinno być oceniane również w celu zidentyfikowania możliwych zagrożeń pogłębiania się nierówności zdrowotnych poprzez wykluczenie cyfrowe. zwłaszcza w kontekście nierówności zdrowotnych. Istotne jest ryzyko wykluczenia pewnych klas pacjentów (na przykład tych dotkniętych upośledzeniami zaburzeń poznawczych), ale także dużej części populacji, która nigdy nie miała dostępu do internetu (10 proc. ludności UE w 2019 r.) lub nie posiada podstawowych umiejętności cyfrowych, aby z niego korzystać (29 proc.)” – czytamy w raporcie.
Stella Kyriakides, europejski komisarz do spraw zdrowia podkreśla, że chociaż pandemia wciąż trwa, musimy skupić się na zbiorowej poprawie systemu i przygotowaniu się na przyszłe kryzysy zdrowotne – „Dlatego kluczowe jest wykorzystanie potencjału innowacji cyfrowych i zadbanie o to, by nikt nie został w tyle. Powinniśmy starać się jednocześnie budować bardziej odporne na kryzysy systemy opieki zdrowotnej oraz zmniejszać nierówności w dostępie do opieki”.
Komisja Europejska ocenia, że w Polsce to właśnie dzięki wykorzystaniu rozwiązań telemedycznych w dużej mierze udało się utrzymać usługi podstawowej opieki zdrowotnej podczas pandemii. „Ale cel ten był trudniejszy do osiągnięcia w wypadku konsultacji specjalistycznych, które polegają na badaniach fizykalnych i testach diagnostycznych. Na dodatek w Polsce utrudnione zostało zapewnienie opieki szpitalnej pacjentom bez COVID-19, ponieważ zasoby systemowe zostały przesunięte do leczenia pacjentów z COVID-19. I dlatego rozwój narzędzi telemedycznych nie uchronił Polski przed wysoką śmiertelnością związaną z pandemią” – czytamy w raporcie.
Jacek Krajewski, prezes Porozumienia Zielonogórskiego wskazuje na dwie istotne cechy charakterystyczne polskiego systemu ochrony zdrowia, które przyczyniły się do powodzenia teleporad. „Pierwsza – to istnienie szeregu drobnych, czasem wyłącznie biurokratycznych powodów – jak na przykład wystawienie zaświadczenia – dla których pacjent musi skontaktować się z lekarzem. Druga – to praca w rygorze pandemicznym, gdzie pacjent np. z gorączką zobowiązany jest w pierwszej kolejności do kontaktu telefonicznego. Nierzadko kończy się on zaproszeniem na wizytę. Wcale zatem nie jest tak, że teleporada zawsze kończy się rozmową telefoniczną, często znajduje ciąg dalszy w gabinecie. I gdy wymieniam obie te przyczyny, to sądzę, że nie ma nic złego w tym, że Polacy częściej niż inne nacje korzystają z tej formy kontaktu z lekarzem” – mówi Jacek Krajewski.
Jacek Krajewski zastrzega jednak, że teleporad nadużywać nie można – „A pokusa do tego, by takie nadużycia się pojawiły, leży zarówno po stronie lekarzy jak i leczonych. Pośród nich jest cała grupa pacjentów. Często musimy ich napominać słowami ‘na następną wizytę zapraszam do gabinetu’. Ale mimo tego zastrzeżenia rozwój instytucji teleporad oceniam bardzo pozytywnie, bo sądzę, że już samo oswojenie niektórych narzędzi informatycznych otworzy drogę do częstszego sięgania po rozwiązania telemedyczne z wyższej półki”.