Konwent Marszałków Województw alarmuje, że budżety szpitali nie wytrzymają kolejnych, wymuszonych przez ustawy podwyżek płac zawodów medycznych.
Minimalne wynagrodzenie pracowników medycznych zostało podniesione od 1 lipca z 4 200 do 4 918,17 złotych. Było to konsekwencją wcześniejszego podniesienia płacy minimalnej dla wszystkich najniżej zarabiających w Polsce „Regulacja wynagrodzeń pracowników medycznych– czyli podwyżki ok. 700 zł na pracownika – to dodatkowe koszty, na które zarządzający podmiotami leczniczymi nie mają środków, szczególnie że płatnik nie zrekompensował jeszcze podwyżek płac minimalnych dla pracowników niemedycznych, które weszły w życie od 1 stycznia br.” – głosi oświadczenie Konwentu Marszałków Województw.
Samorządowcy przypominają w swoim stanowisku, że NFZ próbował częściowo załagodzić finansowe obciążenie szpitalnych budżetów „poprzez zwiększenie planowanych na 2020 rok kosztów świadczeń opieki zdrowotnej w oddziałach wojewódzkich Narodowego Funduszu Zdrowia. Przekazano wówczas 302 mln zł z funduszu zapasowego NFZ „na sfinansowanie skutków planowanego zwiększenia od dnia 1 lipca 2020 r. ceny punktu w ryczałcie PSZ o 3 gr., do poziomu 1,08 zł, tj. o 3 proc.”
Ruch ten nie w pełni zrekompensował – zdaniem marszałków – skutki finansowe podwyżek. Na dodatek, nie wszystkie podmioty lecznicze są finansowane jedynie w formie ryczałtu. Część świadczeń wykonują na podstawie dodatkowych umów z NFZ, zatrudniając przy tym kadrę medyczną, której z mocy ustawy muszą podwyższyć wynagrodzenia. A na ten cel rekompensaty nie dostały.
Konwent Marszałków „zwraca po raz kolejny uwagę na niepokojący fakt, że konsekwencjami finansowymi, wynikającymi ze zmian legislacyjnych, związanymi ze wzrastającymi kosztami wynagrodzeń, obciążane są bezpośrednio podmioty lecznicze. W zaistniałej sytuacji, koszty związane z realizacją ustawowego obowiązku, na które podmioty lecznicze nie mają pokrycia finansowego, mogą ponieść tak naprawdę podmioty tworzące (np. jednostki samorządu terytorialnego).”
Marszałkowie apelują do premiera, ministra zdrowia i prezesa NFZ „o spojrzenie systemowe na istniejący problem i uwzględnianie w dokonywanych zmianach legislacyjnych, które obciążają dodatkowo podmioty lecznicze, źródeł ich finansowania”. Pozwoli to na funkcjonowanie systemu ochrony zdrowia w sposób racjonalny i bezpieczny, „w szczególności w nieprzewidzianych sytuacjach ekstremalnych, jakim jest obecny stan epidemii.”
Jak podkreśla Marcin Szulwiński, problem dotyczy nie tylko szpitali wojewódzkich. „Według naszych wstępnych obliczeń, kwota rządowej rekompensaty skutków podwyżek płac minimalnych jest po prostu za niska. Nie wiemy jeszcze dokładnie, o ile – liczymy to. To dość skomplikowane, bo każda podwyżka płac minimalnych skutkuje koniecznością podniesienia wyceny dodatków do pensji. Rozmaitych dodatków pochodnych, np. nocnych, świątecznych, stażowych, naliczyliśmy w naszych szpitalach około setki. Nie podliczyliśmy jeszcze, ile będzie nas kosztować ich podniesienie, ale z pewnością 3 proc. do każdego ryczałtu nie wystarczy” – komentuje prezes Grupy Nowy Szpital, w skład której wchodzi dziesięć szpitali z całej Polski.
Jego zdaniem należy się liczyć także z tym, że podwyżka płac pracowników najmniej wykwalifikowanych pociągnie za sobą podobne żądania ze strony osób wykwalifikowanych lepiej. „Chciałbym wierzyć, że gdy podliczymy realne skutki finansowe obecnych podwyżek płac, NFZ pomyśli o dodatkowym wyrównaniu. Bez tego, w dobie pandemii i ponoszenia z tego tytułu dodatkowych kosztów, szpitale czeka spirala długów” – podkreśla Marcin Szulwiński.
© mZdrowie.pl