Nie chcemy pogodzić się z istniejącym stanem rzeczy, ale niczego jeszcze nie przesądzamy, pracujemy nad wypracowaniem najlepszych rozwiązań – mówi poseł Bolesław Piecha o planowanej restrukturyzacji szpitali. Specjalny zespół powołany przez ministra zdrowia ma wypracować propozycje zmian struktury właścicielskiej szpitali.
W tej chwili w Polsce odpowiedzialność za prowadzenie publicznych szpitali rozkłada się na kilkaset podmiotów, czyli sejmiki wojewódzkie, powiaty, miasta, uczelnie medyczne, MON, MSWiA oraz Ministerstwo Zdrowia. „I to właśnie chcemy zmienić przede wszystkim w wypadku szpitali zarządzanych przez powiaty” – mówi Bolesław Piecha, poseł PiS, wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Zdrowia. Zastrzega, że choć taki zamysł przyświecał idei powołania resortowego zespołu, to na razie nie można mówić, by zamysł ten przyjął formę konkretnych propozycji zmian.
„Zdajemy sobie sprawę, że obecny stan jest niepożądany, niewłaściwy. Utrudnia prowadzenie rozsądnej efektywnej polityki inwestycyjnej, utrudnia funkcjonowanie sieci zabezpieczenia. Chcemy obecną strukturę właścicielską uprościć, choćby w ten sposób, by zarządzanie siecią szpitali pozostało w kompetencji władz na poziomie województwa. Doceniamy jednak i nie chcielibyśmy stracić wsparcia, jakiego szpitalom udzielają władze powiatowe. Zauważamy też, że podczas gdy część powiatów ma kłopoty z właściwym prowadzenia szpitali – inna część z tego zadania wywiązuje się znakomicie. Nie chcemy pogodzić się z istniejącym stanem rzeczy, ale niczego jeszcze nie przesądzamy, dążymy do wypracowania najlepszych rozwiązań” – zastrzega Bolesław Piecha.
Rafał Janiszewski, ekspert ochrony zdrowia, zwraca uwagę, że proponowane zmiany są naturalną konsekwencją zaplanowanej wcześniej polityki centralizacji nadzoru nad całą ochroną zdrowia – „Na tej drodze już jesteśmy mocno zaawansowani i to bez dokonywania jakichkolwiek zmian w strukturze właścicielskiej szpitali. Mamy jednorodne taryfy, jednego płatnika stosującego jednolitą politykę wobec świadczeniodawców w całej Polsce. I moim zdaniem nie zmiana struktury właścicielskiej jest prawdziwym celem obecnej reformy”.
Wskazywane przez niego cele reformy – to lepsze promowanie leczenia jednodniowego, nacisk na opiekę ambulatoryjną, przeniesienie roli koordynatora opieki zdrowotnej ze szpitali na POZ, przyspieszenie diagnostyki. „Czyli wszystko to, co powinno być celem każdej reformy ochrony zdrowia dokonywanej na początku XXI wieku. Wiem, że panuje pogląd, iż rozdrobniona struktura właścicielska przeszkadza w osiągnięciu tych celów. Moim zdaniem to nie do końca prawda. Aktywna polityka płatnika może w konsekwencji przynieść równie dobry efekt. Co prawda w wypadku poleganiu wyłącznie na tej polityce płatnika i na stawianych przez niego wymaganiach, liczyć się trzeba z protestami świadczeniodawców, pacjentów – takimi, z jakimi mamy do czynienia od lat, związanymi np. z niedostatkiem środków. Tylko przecież i tak tego nie unikniemy, nawet gdy zmienimy strukturę właścicielską szpitali” – mówi Rafał Janiszewski.
Ewa Książek-Bator, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali, podnosi inny argument przeciw zmianie organów tworzących szpital – „Centralizacja polskiej ochrony zdrowia osiągnęła już taki poziom, że nie tylko obowiązują jednolite wyceny, taryfy i mierniki jakościowe – ale nawet płace całych grup zawodów medycznych negocjowane są centralnie, w Warszawie. Autonomia decyzyjna dyrektorów szpitali i samorządów stale się zawęża, w wielu wypadkach po prostu jej nie ma. Osobiście nie zgadzam się z poglądem, że centralny model zarządzania jest najlepszy. Ale byłby lepszy od tego, w którym tkwimy obecnie – ani centralnym, ani ubezpieczeniowym. Rozumiem zatem postulaty zwolenników zmiany struktury właścicielskiej polskich szpitali. Lepszy taki krok niż pozostawienie obecnego stanu rzeczy. Tyle, że obawiam się, że władze się na niego nie zdecydują”.
Wskazuje, że każda reforma ma swój koszt, finansowy i polityczny. „Przekazanie szpitali z technicznych powodów nie będzie proste. W grę wejdą czynniki majątkowe, trzeba będzie na przykład brać pod uwagę wartość działek, na których stoją szpitale, stan budynków, to czy uznane zostały z zabytki itp. To będzie skomplikowane, może skutkować roszczeniami, wieloletnimi procesami sądowymi. Zabranie szpitali powiatom i oddanie województwom czy pod bezpośredni nadzór centralny będzie miało też znaczny koszt polityczny, szczególnie w małych społecznościach lokalnych, czyli Polsce powiatowej. Podziały polityczne, które się przy tej okazji ujawnią, nie będą przebiegać wyłącznie na osi rząd – opozycja. Przebiegną również wewnątrz ugrupowania rządzącego. Biorąc to wszystko pod uwagę jako bardzo prawdopodobne uznaję, że efektem prac zespołu powołanego przez ministra jak i debaty wokół jego ustaleń będzie… kolejna burza w szklance wody. I na dobrą sprawę nie zmieni się nic, albo zmiany będą kosmetyczne. I uznam to za zły obrót spraw, bo mądrej reformy rzeczywiście potrzebujemy” – konkluduje ekspertka Polskiej Federacji Szpitali
© mZdrowie.pl