Cyfryzacja jest nieodwracalna oraz powszechna, dotyka więc również systemu opieki medycznej. Najczęściej spotykanymi rozwiązaniami są aplikacje dedykowane pacjentom oraz personelowi medycznemu. Rozwiązania cyfrowe mogą m.in. poprawić kontrolę nad procesem terapeutycznym, lecz przy ich opracowywaniu nie można stracić z oczu tych, którzy będą z nich korzystali. Rozwiązania cyfrowe nie powinny w pełni zastępować bezpośredniego kontaktu pomiędzy lekarzem a pacjentem.
Jednym z tematów podczas IX Kongresu Wyzwań Zdrowotnych były innowacje medyczne, takie jak aplikacje czy cyfrowe leki. Podczas panelu rozmawiano przede wszystkim o procesie implementacji rozwiązań cyfrowych w populacji. Arkadiusz Grądkowski (prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Wyrobów Medycznych POLMED) powiedział, że w sprzęcie medycznym już co czwarta jednostka ma procesor lub jest obsługiwana przez procesory. Przy ich wprowadzaniu do placówek medycznych ważna jest współpraca z lekarzami. Przedstawiciele placówek nie zawsze wiedzą, gdzie szukać tych nowych rozwiązań. Prezes Grądkowski zwrócił też uwagę, że nie ma ścieżek finansowania innowacji dla szpitali.
Dr Arkadiusz Stęposz (Górnośląskie Centrum Medyczne – Szpital w Ochojcu) podkreślił – „Od cyfryzacji nie ma odwrotu”. Z punktu widzenia lekarza najważniejsze jest to, jaką wartość dodaną wniesie cyfryzacja na linii lekarz-pacjent. Największa korzyść – to możliwość wglądu na to, co dzieje się z pacjentem pomiędzy wizytami. Lekarz szybciej otrzymuje informacje zwrotne od pacjenta, dzięki czemu może szybciej zmodyfikować leczenie oraz przygotować się na rozmowę z chorym w gabinecie. Istotny jest również efekt psychologiczny, gdyż w tym procesie zdecydowanie wzrasta poczucie bezpieczeństwa pacjenta. „Nie jestem zwolennikiem przeniesienia całego procesu terapeutycznego do cyfrowej przestrzeni” – zaznaczył dr Stęposz i dodał – „Nie zastąpi to klasycznej wizyty, a w cyfrowej pewne obserwacje mogą się rozmyć. Natomiast cyfryzacja pozwala zachować ciągłość procesu terapeutycznego”.
Rafał Staszewski (zastępca prezesa ds. finansowania badań, Agencja Badań Medycznych) przypomniał historię leków cyfrowych. Pierwszy taki lek dedykowany był pacjentom chorym na schizofrenię. Został on zarejestrowany w USA w 2017 roku. W swojej strukturze posiadał mikrochip, który uaktywniał się w żołądku. Prowadziło to do wytworzenia impulsu, który z kolei był odbierany przez aplikację. Pozytywny efekt stosowania takiej formy farmakoterapii okazał się jednak niższy od zakładanego – poziom compliance znacząco nie wzrósł. Spowodowane było to tym, że jak pacjent nie chciał to i tak tego leku nie zażył. Do tego doszły duże miesięczne koszty terapii. Ponadto pojawiły się różne wątpliwości natury prawnej np. czy pacjenci powinni podpisać zgodę na przetwarzanie informacji.
„Droga do compliance nie wiedzie poprzez leki cyfrowe” – zaznaczył Rafał Staszewski i wskazuje, że rozwiązaniem są tu zdecydowanie aplikacje przypominające o zażyciu leków, które wciąż są mało popularne w Polsce. Przykładowo w Niemczech istnieją preskrypcje aplikacji, które są objęte refundacją. Jego zdaniem to właśnie na tej gałęzi innowacji należy się aktualnie skupić. Warto przy tym pamiętać, że oprócz aplikacji dedykowanych pacjentom są też takie, które wspierają lekarzy, a które z uwagi na większy stopień skomplikowania są wolniej wypuszczane na rynek. Konkursy organizowane dla przedsiębiorców przez ABM, których celem jest rejestracja nowych rozwiązań, wciąż nie cieszą się dużą popularnością. Prezes Staszewski ocenił, że zwiększenie zainteresowania będzie możliwe po złagodzeniu ograniczenia czasowego (obecnie badania muszą zamknąć się w 1,5 roku), nałożonego w ramach Krajowego Planu Odbudowy i umożliwienie weryfikacji ich etapu przez zewnętrznego eksperta.
„Zaczynam się w pewnym sensie bać. Mam nieodparte wrażenie, że mamy do czynienia z procesem leczenia dwóch prędkości” – mówił Przemysław Jesionowski (prezes zarządu, IC Solutions). Ta szybsza dotyczy osób, które na co dzień korzystają z nowoczesnych technologii. Poza nimi jest cała reszta pacjentów, czyli mniejsza szybkość przyjmowania nowinek. Rozbieżność pomiędzy tymi grupami powiększa się. „Pierwszy etap – to wyrównanie tych prędkości. Edukujmy, a potem skupmy się na narzędziach o których tu rozmawiamy” – powiedział prezes Jesionowski. Zaapelował też do decydentów o stworzenie strategii dotyczącej danych medycznych, jako niezbędnego elementu rozwoju cyfryzacji w ochronie zdrowia.
Zdaniem Katarzyny Twarowskiej (dyrektorka zarządzająca Zbadani.pl, Synektik) zróżnicowania prędkości rozwoju cyfryzacji nie da się uniknąć. Należy zatem zwracać uwagę, przy projektowaniu rozwiązań, na to, dla jakiej grupy osób są one przeznaczone. Pacjentocentryzm powinien być tu nadrzędną zasadą. Należy też wspierać wolniej adaptujące się, na przykład starsze osoby, w oswajaniu nowości.
Doktor Artur Drobniak (dyrektor, Centralny Ośrodek Badań Innowacji i Kształcenia, Naczelna Izba Lekarska) zauważył, że w populacji wzrasta łatwość odbioru i dostępność do innowacyjnych rozwiązań cyfrowych, co jest związane z coraz mniejszym procentem osób niekorzystających chociażby z telefonu komórkowego. A zatem najwyższy już czas, aby zapadły decyzje systemowe odnośnie wdrażania aplikacji wraz z ich refundacją. Zwrócił uwagę, że bardzo potrzebna jest praca z lekarzami i pacjentami, edukacja i wspieranie wdrażania innowacji. Jak ocenił, edukacja jest jednak tylko częścią pewnej strategii. Należy się skupić przede wszystkim na lekarzach, gdyż to oni przekazują informacje pacjentom, doceniając tych, którzy daną zmianę w swojej praktyce wprowadzili. Lekarze – innowatorzy będą wspierać pacjentów w korzystaniu z cyfrowych nowości, ja także zachęcać innych praktyków do wprowadzenia nowych rozwiązań. Podkreślił również że aplikacje dedykowane pacjentom przyczyniają się do rozwoju samoopieki, czyli odciążenia systemu.