Konferencja „Droga w kierunku systemu ochrony zdrowia opartego na wartości – miejsce i rola organizacji pacjenckich”, zorganizowana 31 stycznia na Uczelni Łazarskiego w Warszawie to kolejny etap dyskusji o transformacji opieki zdrowotnej. Czy jesteśmy gotowi na zmiany?
Dyskusje prowadzone podczas konferencji dotyczyły udziału organizacji pacjentów w procesie zmian systemu ochrony zdrowia. Ich głos jest kluczowy w drodze do Value Based Healthcare, ponieważ centralnym obszarem tego modelu jest szeroko rozumiana wartość wnoszona w życie pacjenta. Obecne problemy wynikają z wciąż rosnących potrzeb i nieproporcjonalnych do nich budżetów przeznaczanych na ochronę zdrowia. Nie we wszystkich obszarach problem dotyczy niewystarczających środków, ale również niewłaściwej ich alokacji. VBHC ma zagwarantować pacjentom lepsze wyniki zdrowotne i możliwość wyboru świadczeniodawcy, a lekarzom większą satysfakcję i wydajność opieki medycznej. Dla płatnika to efektywniejsza kontrola kosztów i mniejsze ryzyko. a dla producentów technologii medycznych dostosowanie cen do wyników pacjenta. W efekcie społeczne korzyści takiej transformacji mogą być ogromne – poprawa ogólnego stanu zdrowia populacji przy zmniejszeniu wydatków na opiekę zdrowotną.
– Podczas konferencji powtarzały się komentarze, że obecny system ochrony zdrowia jest nastawiony przede wszystkim na świadczeniodawców i na ich komfort, szpital jest ukierunkowany na zarabianie pieniędzy. W związku z tym, korzystając z systemu ochrony zdrowia pacjenci mają przekonanie, że stają się małym trybikiem w fabryce, która jest nastawiona na produkcję procedur, produkcję nowych źródeł przychodów i stabilizację wyniku finansowego. Ma to często odzwierciedlenie prezentacjach kadry menedżerskiej polskich szpitali, gdzie bardzo często wskazuje się, że najważniejszym wymiarem jest kondycja finansowa szpitala – powiedziała dr Małgorzata Gałązka-Sobotka, dyrektor Center of Value Basement Healtcare podczas sesji „Droga od teorii do praktycznego wdrożenia modelu płacenia za wyniki zdrowotne”. Dodała też, że wspomniane konkluzje nijak się mają do systemu opieki zdrowotnej skierowanej na wartość, na wynik leczenia pacjenta i często również na racjonalizację nakładów finansowych.
Krytyczny krok do przodu
Powstaje pytanie, czego nam brakuje, abyśmy mogli efektywnie wdrożyć system skierowany na wartość zdrowotną. Jak rozpocząć transformację z płacenia za usługę i maksymalizację wyników finansowych na skuteczność leczenia i dobre doświadczenie pacjenta? Jak zacząć efektywne lokowanie środków, by idea VBHC mogła z pełną dynamiką rozwijać się w polskim systemie ochrony zdrowia?
– Najbardziej potrzeba otwartych głów kadry medycznej zarządzającej szpitalami i trochę więcej otwartości naszych głów, jako zarządzających całym systemem ochrony zdrowia – powiedział Maciej Miłkowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia. – Głównym problemem jest czas potrzebny na wdrażanie nowych procesów zmian. Zarówno w NFZ, jaki i w Ministerstwie Zdrowia mamy bardzo dużo pracy bieżącej i terminowej. Na tym się często skupiamy, nie patrząc na istotne zmiany systemowe. Co kwartał wprowadzamy ważne elementy i za każdym razem, gdy analizujemy system, patrzymy pod kątem zmiany systemowej, na efekt zdrowotny dla pacjenta. Zawsze zwracamy na to uwagę.
Adam Niedzielski, prezes Narodowego Funduszu Zdrowia podkreślił trzy kluczowe według niego elementy koncepcji VBHC, które powinny rozwinąć się w polskim systemie:
– Uważam, że po stronie świadczeniodawców powinna się pojawić kultura mierzenia. To znaczy, że organizacje szpitalne powinny stać się nowoczesne, zarządzane z wykorzystaniem systemów kontrolingowych, wykorzystujące wskaźniki, w tym również kliniczne do własnego wewnętrznego pomiaru. Wszystkie urządzenia, których nie brakuje w szpitalach mają swoje aplikacje elektroniczne i możliwości komunikowania się. Te informacje powinny być gromadzone nie tylko sprawozdawczo, ale po to, żeby je przetwarzać i wykorzystywać. Chciałbym, żeby odzwierciedleniem zmiany kultury organizacyjnej świadczeniodawców było odejście od traktowania liczb jako obowiązku sprawozdawczego, ale konkretnego, namacalnego materiału do podejmowania decyzji. To jest koniecznie po stronie świadczeniodawcy.
Jako drugi, ważny element zmierzajacy do transformacji systemu ochronu zdrowia, Adam Niedzielski wskazał rozwój analityki. Wspomniał również o zespole specjalistów, jaki powstał w NFZ. Osoby te są ekspertami w dziedzinie przetwarzania informacji i stosowania zaawansowanych algorytmów. Zgromadzone dane pozwalają na budowanie ścieżek pacjenta, by wykorzystując wzorce analityczne i historię choroby, prognozować ryzyka dla konkretnej osoby. Adam Niedzielski twierdzi również, że danych jest bardzo dużo i nie ma powodu, by zbierać ich więcej, ale teraz należy je efektywniej przetwarzać.
– I trzecia rzecz, najważniejsza, to ogromna rola dla organizacji pacjentów. Konieczne jest spojrzenie na perspektywę pacjenta. Nie chodzi mi o dane kliniczne. Punktem tworzenia wartości, o której mówimy, nie są tylko wskaźniki, które opisują kliniczne wyniki stosowanych procedur, ale również takie wskaźniki, jak satysfakcja pacjenta, komfort, zadowolenie z cateringu. Badanie satysfakcji nie są fanaberią, tylko ważnym elementem kultury mierzenia, który jest podstawą dla świadczeniodawców.
Rzecznik Praw Pacjenta, Bartłomiej Chmielowiec zwrócił uwagę na rolę informatyzacji systemu ochrony zdrowia, w szczególności wprowadzenie elektronicznej dokumentacji medycznej. Spowodowałoby to niepowielanie wielu procedur i wpłynęłoby też na efektywność procesu leczenia, nie wspominając nawet o ułatwieniach dla pacjentów. Dzięki rejestrom medycznym można dane wskaźniki zaprojektować, a później mierzalnie ocenić.
– Ważne jest też odwrócenie ciężaru środków, które są obecnie przekazywanie z lecznictwa szpitalnego na profilaktykę zarówno tę pierwotną, jak i wtórną – podkreślił Bartłomiej Chmielowiec. – Z tym związana jest również kwestia dostępności do badań, co z kolei będzie miało przełożenie na szybsze wdrożenie leczenia i zwiększy wartość zdrowotną. Trzecią kwestią, podobnie jak mówił prezes Adam Niedzielski, jest branie pod uwagę perspektywy pacjenta w dwóch aspektach: w kwestii bezpieczeństwa i jakości. Oprócz dostępności do świadczeń, najistotniejszą rzeczą dla pacjenta jest jego bezpieczeństwo i jakość udzielanych świadczeń zdrowotnych, które zapewniają placówki publiczne.
Bartłomiej Chmielowiec dodał, że Rzecznik Praw Pacjenta jest taką instytucją, której jednym z głównych zadań jest czynnik projakościowy. Przestrzeganie praw pacjenta równa się przestrzeganiu jakości bezpieczeństwa i jakości udzielania świadczeń zdrowotnych. Na tym koncentruje się ta instytucja, dlatego też jednym z jej celów jest to, jak zaznaczył, żeby doszło w końcu do uchwalenia ustawy o jakości i bezpieczeństwie pacjenta, bo to będzie miało bezpośrednie przełożenie na wartości.
– Istotne jest też zaangażowanie pacjentów. Perspektywa pacjentów jak system ochrony zdrowia powinien funkcjonować, bo trudno sobie wyobrazić wdrożenie VBHC bez zaangażowania organizacji pacjentów w procesy legislacyjne, konsultacje i w modelowanie systemu opieki zdrowotnej – dodał Bartłomiej Chmielowiec.
VBHC z perspektywy lekarzy
– Popieram zbieranie danych, szczególnie danych o jakości realizowanych świadczeń, które przekładają się na jakość życia. Bardzo się cieszę że powstają zespoły do analizowania bazy danych w Narodowym Funduszu Zdrowia i to jest właściwy kierunek – powiedział prof. Adam Maciejczyk, prezes Polskiego Towarzystwa Onkologicznego. – W Polsce pilotażowo są zbierane dane o naprawdę wysokiej jakości i one powinny służyć do wskazywania kierunku rozwoju onkologii. To znakomite narzędzie, nawet do wykrywania innych nowych narzędzi, nowych technologii medycznych i to jest najważniejsze. Oczywiście, wszystko to musi być spójne z pozostałymi działaniami. Moim zdaniem najważniejsza jest współpraca między ministerstwem zdrowia i Narodowym Funduszem Zdrowia a towarzystwami pacjenckimi, bo nie ma czasu, jest mało bardzo środków i musimy wszyscy wiosłować w jedną stronę.
– Ja mam trochę bardziej krytyczne spojrzenie na to co nas otacza – stwierdził dr Jerzy Friediger, członek Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej. – W Polsce mamy dwie medycyny. Jedna medycyna to jest ta, która funkcjonuje i w której ludzie się leczą. Druga to medycyna wielkich instytutów, ośrodków badawczych i one funkcjonują niezależnie od siebie. 80 proc. pacjentów jest leczonych w szpitalach powiatowych. W ogóle pacjenci są leczeni przede wszystkim w szpitalach. W otwartej opiece zdrowotnej nie są leczeni. Dobrze, jeśli są tam diagnozowani. Jak rozwiązać ten problem, szczerze mówiąc, nie wiem, ale jeśli sobie z tym nie poradzimy, to nie mamy co mówić o Value Basement Heathcare. Druga sprawa to profilaktyka, wczesne wykrywanie chorób nowotworowych, które przekłada się ewidentnie na stan, w którym przystępujemy do leczenia a to z kolei przekłada się na wyniki leczenia. Wreszcie na koniec to, co być może powinienem powiedzieć na początku: nie da się nic zrobić bez pieniędzy. 80 proc. finansowania w szpitalach idzie na wynagrodzenia, nie dlatego, że są takie wysokie, ale dofinansowanie jest takie niskie. Jeżeli mówimy o procentach na ochronę zdrowia, to nie mówmy o procentach na finansowanie zdrowia, bo to jest przekłamanie. Mówmy o procentach na świadczenia medyczne, bo procenty, które idą na finansowanie ochrony zdrowia, to są też pieniądze na AOTMiT, finansowanie agencji badań medycznych i dofinansowanie całej masy rzeczy, które funkcjonują na obrzeżu ochrony zdrowia. Te wszystkie firmy, które funkcjonują na na obrzeżu ochrony zdrowia mają się rewelacyjnie. Natomiast sama ochrona zdrowia trochę gorzej. Nie kwestionuje potrzeby istnienia tych instytucji, kwestionuje ich finansowanie ze składki na opiekę, ze składki zdrowotnej.