Kryzys to najlepszy czas na rewizję systemu ochrony zdrowia. Czas na zmiany, które pozwolą kierować środki finansowe dokładnie tam, gdzie są potrzebne – na leczenie pacjentów.
Agnieszka Wołczenko, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Pacjentów ze Schorzeniami Serca i Naczyń EcoSerce – Musimy pamiętać, że wszelkie nakłady na system opieki zdrowotnej to przede wszystkim inwestycja, a nie koszt. Każda złotówka wydana na rzecz zdrowia Polaków, w tym na programy profilaktyczne i terapie, to inwestycja w zdrowe społeczeństwo, a tym samym w gospodarkę państwa. Inwestycje w lepszy stan zdrowia i sprawność obywateli zwrócą się w postaci wypracowanego PKB, odprowadzonych podatków itd. Dzisiaj wielu pacjentów nie może pracować, choć bardzo by chciało, bo po prostu nie mają szans na dobre, nowoczesne leczenie, którego zazdrościmy naszym sąsiadom z Europy. Starzejące się społeczeństwo, obciążone wieloma chorobami, bez dostępu do nowoczesnego leczenia, a więc skazane na niepełnosprawność, to naturalnie mniej pieniędzy w budżecie państwa. Dziś trzeba podejmować bardzo ważne decyzje, w oparciu o wiele danych, ale muszą to być decyzje długofalowe. O zdrowiu Polaków i bezpieczeństwie państwa musimy myśleć na wiele lat do przodu.
– Aktualna sytuacja pokazuje, z jak ogromnymi brakami borykaliśmy się wcześniej i wciąż borykamy. Niestety, wszystko wskazuje na to, że kryzys w ochronie zdrowia wciąż będzie się pogłębiał. Od lat walczymy o pacjentów z niewydolnością serca. Ta grupa chorych od lat jest pomijana w procesach refundacyjnych pomimo skali populacji (ponad 1,2 mln chorych) oraz wagi problemu. Brak środków na refundację nowoczesnych leków dla tej grupy chorych już wcześniej doprowadził do tego, że dziennie z powodu niewydolności serca umierało prawie 200 osób. Jaka to skala dzisiaj, kiedy pacjenci żyją w permanentnym strachu, bez dostępu do specjalistów i leków ograniczających konieczność hospitalizacji? Boję się nawet myśleć.
– Warto powiedzieć wprost: pacjentów, którzy muszą wybierać pomiędzy wydatkami na jedzenie a lekami już w tej chwili jest zbyt wielu. Zamrażanie gospodarki i służby zdrowia to skazywanie Polaków na śmierć – jeśli nie z powodu choroby, to z głodu. Brzmi drastycznie, ale nie jest to niestety zupełnie nieuzasadniona perspektywa.
– Przykładem rozwiązania, w które warto inwestować, zwłaszcza w dobie kryzysu, jest nowoczesne leczenie farmakologiczne, które pomaga unikać skutków ubocznych schorzeń, przedłuża życie, poprawia jego jakość i pomaga podtrzymać sprawność pacjentów. Dzięki tego rodzaju leczeniu pacjenci mogą dłużej korzystać z życia zawodowego, rodzinnego i społecznego. Analizy ekspertów jasno pokazują, jak ogromne mamy w Polsce braki w tym zakresie. W kardiologii to między innymi profilaktyka udarów mózgu, nowoczesne leczenie niewydolności serca, leczenie przeciwpłytkowe u chorych z ostrymi zespołami wieńcowymi. Niedostępne rozwiązania bolą szczególnie: co innego, gdyby na dane schorzenie nie było w ogóle leku poprawiającego stan pacjentów. Kiedy jednak istnieją dobre rozwiązania, ale są poza zasięgiem, ze strony pacjentów pojawia się zrozumiały smutek, żal i wielki zawód.
– Czas na odważne decyzje. Chciałabym zaapelować do decydentów o niezwlekanie w podejmowaniu decyzji, szczególnie refundacyjnych. Już dziś widać, że, choć niezwykle groźny, COVID-19 jest niczym w porównaniu ze śmiertelnością z powodu chorób kardiologicznych. Oczywiście walka z pandemią jest bardzo istotna, ale warto pamiętać, że są jeszcze inni pacjenci, dodatkowo narażeni na ryzyko i ciężki przebieg COVID-19. Nie możemy pozwolić sobie na pozostawienie tej grupy chorych bez opieki.
– Nie ma wątpliwości, że Fundusz Medyczny to nadzieja dla polskich chorych. Obawiamy się tylko, iż kolejny raz pacjent kardiologiczny zostanie pominięty. Szacuje się, że tylko z powodu zawałów serca codziennie umiera około 400 osób. Co jeszcze musi się stać, aby system pochylił się nad kardiologią…?
© mZdrowie.pl