Ponad 300 tys. Polaków zmaga się z migreną przewlekłą. Jej ataki występują przez ponad 15 dni w miesiącu, ok. 184 dni w roku, wykluczając pacjenta z normalnego życia, uniemożliwiając funkcjonowanie społeczne. „Przewlekły ból oraz towarzyszące migrenie choroby sprawiają, że ponad 11 proc. chorych cierpi na depresję. Konieczne jest wdrożenie nowoczesnego leczenia, obecne terapie profilaktyczne opierające się na lekach stosowanych w innych chorobach, mają liczne skutki uboczne” – zaznaczają specjaliści.
Migrena to poważne schorzenie neurologiczne, charakteryzujące się nawracającymi atakami, któremu oprócz bólu głowy towarzyszy szereg innych objawów, m.in. nudności, wymioty, nadwrażliwość na bodźce zewnętrzne takie jak światło, dźwięki, zapachy. Często towarzyszą objawy aury migrenowej, zaburzenia widzenia, czy połowicze drętwienia a nawet zaburzenia mowy. Przyczyny chronifikacji migreny są wciąż nieznane.
„Osoby cierpiące z powodu migreny przewlekłej są niemal sześciokrotnie bardziej narażone na rozwój depresji, a prawdopodobieństwo zwiększa się wraz ze wzrostem liczby dni z migrenowym bólem głowy w miesiącu. Miewają myśli samobójcze i niekiedy podejmują próby samobójcze. Ci pacjenci czekają na skuteczną terapię, która pomoże walczyć ze stanami depresyjnymi. Nie można zwyczajnie funkcjonować i być szczęśliwym czując ciągły ból przez prawie 200 dni w roku! – podkreśla dr n. med. Maria Magdalena Wysocka-Bąkowska, specjalista neurolog, migrenolog, prezes Fundacji Życie z Migreną.
Znikoma świadomość społeczna na temat migreny przewlekłej powodują, że choroba jest bagatelizowana, a pacjenci spotykają się z brakiem zrozumienia ze strony otoczenia, lekarzy, przyjaciół, ale również najbliższych im osób, co jeszcze bardziej nasila poczucie wykluczenia i sprawia, że czują się w swojej chorobie osamotnieni.
„Bagatelizowanie tego problemu przez społeczeństwo sprawia, że czujemy się niemal winni temu, że ból tak bardzo nas ogranicza. Żyjemy w ciągłym strachu, przed kolejnym atakiem, którego wystąpienie nie zawsze można przewidzieć. Samotni, sfrustrowani życiem w ciągłym bólu i nim zmęczeni popadamy w depresję – mówi Izabela Kowalczyk, inicjatorka akcji Migrena to nie ściema.
Należy pamiętać również o tym, że depresja może być czynnikiem ryzyka przemiany migreny epizodycznej w postać przewlekłą.
Jak podkreśla dr Magdalena Boczarska-Jedynak, pacjenci z migreną przewlekłą wymagają opieki nie tylko neurologa. Wszystkie choroby towarzyszące wymagają konsultacji z konkretnym specjalistą. Jedną z najbardziej pomijanych, a groźnych dla zdrowia i życia pacjentów jest depresja. „Dlatego po pierwsze musimy zarówno my, lekarze, jak i sami pacjenci i ich otoczenie zwracać uwagę na wystąpienie objawów depresji i szybką reakcję. Po drugie musimy w końcu zapewnić tym pacjentom skuteczną terapię, która pozwoli zmniejszyć liczbę ataków, w efekcie ograniczając liczbę dni wypełnionych bólem, które są głównym powodem występowania stanów depresyjnych – dodaje.
Czekając na skuteczną terapię
W przypadku migreny zwykłe leki przeciwbólowe nie zdają egzaminy. Konieczne jest wdrożenie terapii profilaktycznej, która w możliwie największym stopniu ograniczy ataki migreny. Specjaliści podkreślają, że nie wszystkie leki przeciwdepresyjne są skuteczne w leczeniu migreny. Depresja występuje częściej, tj. u około 20 proc. pacjentów, którzy przechodzili wcześniejsze nieskuteczne próby leczenia profilaktycznego w porównaniu do 2 proc. pacjentów, którzy nie przechodzili wcześniejszego leczenia.
Prof. Konrad Rejdak – neurolog, kierownik Katedry i Kliniki Neurologii oraz prodziekanem Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Neurologicznego wskazuje też, że obecnie stosowane doustne terapie profilaktyczne mają niską skuteczność, a pacjenci zmagający się z chronicznym bólem zaczynają nadużywać leków przeciwbólowych.
Przełomowym odkryciem w migrenie było opracowanie terapii lekami, które blokują działanie białka CGRP. Leczenie to jest bardzo skuteczne i dobrze tolerowane przez pacjentów. Zastosowanie już kilku dawek (w przypadku obecnie dostępnego w Polsce preparatu – podawanych 1 raz na miesiąc w postaci iniekcji podskórnej), pozwala w krótkim czasie na uzyskanie stabilizacji choroby i zmniejszenia częstości oraz intensywności ataków migrenowych. „To ogromna szansa dla pacjentów z przewlekłą postacią migreny ze współistniejącą depresją, u których dotychczasowe próby leczenia zakończyły się niepowodzeniem. To także możliwość redukcji kosztów bezpośrednich (wizyty u lekarzy rodzinnych, specjalistów neurologii i leczenia bólu, hospitalizacje) i pośrednich (absenteizm i prezenteizm) związanych z migreną. Niestety ta terapia aktualnie jest poza zasięgiem wielu pacjentów. Jej zastosowanie u jednego pacjenta to koszt ok. 20 tys. zł rocznie, a właśnie tyle przeważnie trwa kuracja w celu osiągniecia remisji” – zaznacza prof. Rejdak.
@mZdrowie.pl