– Kobiety są bardziej narażone na niepożądane skutki leków, bo nie są adekwatnie reprezentowane wśród pacjentów uczestniczących w badaniach klinicznych – alarmują naukowcy University of California w Berkeley i University of Chicago.
Naukowcy z dwóch amerykańskich uczelni przeanalizowali tysiące publikacji naukowych dotyczących 86 leków zarejestrowanych przez FDA, co do których nie było zaleceń, by mężczyźni przyjmowali leki inaczej niż kobiety. Badania dotyczyły leków przeciwdepresyjnych, sercowo-naczyniowych, przeciwdrgawkowych oraz przeciwbólowych.
Z analiz wynika, że w organizmach kobiet przyjmujących te same dawki leku co mężczyźni substancje aktywne utrzymywały się dłużej i w wyższym stężeniu. „Zalecamy zatem oparte na dowodach zmniejszenie dawki kobietom, aby przeciwdziałać temu zagrożeniu” – piszą autorzy badań. Ich zdaniem powszechna praktyka przepisywania równych dawek leków kobietom i mężczyznom niezasadnie pomija różnice między płciami w farmakokinetyce i dymorfizmach masy ciała. Naraża kobiety przede wszystkim na przyjmowanie zbyt wysokich dawek leków, co zwiększa ryzyko występowania działań niepożądanych.
„Jeśli chodzi o przepisywanie leków, podejście uniwersalne, oparte na badaniach klinicznych zdominowanych przez mężczyzn, nie działa, co stanowi zagrożenie dla kobiet” – komentuje wyniki badania ich współautor prof. Irving Zucker z University of California w Berkeley.
Autorzy raportu, na łamach „Biology of Sex Differences” wskazują, że przyczyną niedostatecznego, ich zdaniem, przebadania leków pod kątem stosowania u kobiet jest to, że kobiety nie są odpowiednio licznie reprezentowane w grupach pacjentów uczestniczących w badaniach klinicznych. Przez dziesięciolecia były z nich wykluczane między innymi dlatego, że panowało błędne przekonanie, że wahania hormonów żeńskich utrudniają właściwą interpretację badań klinicznych.
„Co więcej, do lat 90-tych kobiety w wieku rozrodczym nie mogły brać udziału w badaniach leków ze względu na obawy związane z odpowiedzialnością za narażanie zdrowia ciężarnych kobiet i ryzyko uszkodzenia płodu” – mówi Irving Zucker.
Od 2016 roku, kiedy to opublikowano odpowiednie zalecania amerykańskiego Instytutu Zdrowia, udział kobiet w badaniach klinicznych staje się z roku na rok coraz większy. „Ale mimo to wiele nowszych badań wciąż nie analizuje danych dotyczących różnic między płciami. Uznajmy to za błąd” – wskazują autorzy badań.
© mZdrowie.pl