Każdego roku ok. 2 tys. osób w Polsce otrzymuje diagnozę raka wątrobowokomórkowego. Choroba jest diagnozowana zwykle w zaawansowanym stadium. W opinii publicznej główne czynniki wywołujące chorobę, a więc wirusy zapalenia wątroby typu B i C oraz nadużywanie alkoholu, wciąż są tematem wstydliwym. Sytuację wielu chorych mógłby poprawić dostęp do wczesnej diagnostyki i nowych terapii oraz edukacja społeczeństwa na temat tej choroby.
„Nie mogę pogodzić się z faktem, że wciąż nie doczekaliśmy się systemowego testowania na obecność wirusów zapalenia wątroby typu C. Mogą być one obecne w naszym organizmie przez dziesiątki lat, nie dając zupełnie żadnych objawów. Niepostrzeżenie, powoli, powodują marskość wątroby, a na jej podłożu rozwija się jeden z najbardziej agresywnych i najtrudniejszych w leczeniu nowotworów – rak wątrobowokomórkowy. Mimo możliwości, które stwarza przed nami współczesna medycyna, najczęściej występujący nowotwór wątroby nadal wykrywany jest zazwyczaj przypadkowo w zaawansowanym już stadium, a następnie leczony niezgodnie z europejskimi i światowymi standardami” – mówi Barbara Pepke, prezes Fundacji „Gwiazda Nadziei”.
Pomimo przełomu w leczeniu pacjentów z zaawansowanym lub nieresekcyjnym rakiem wątrobowokomórkowym, choroba ta nadal pozostaje białą plamą na mapie onkologicznej w Polsce. „Do kliniki, w której pracuję, trafiają liczni chorzy z rakiem wątrobowokomórkowym. Wielu z nich przed wieloma laty zakaziło się wirusem zapalenia wątroby, a choroba w momencie jej rozpoznania jest na tyle zaawansowana, że chirurdzy rozkładają bezradnie ręce. Dziś w Polsce możemy zaoferować im co najwyżej terapię lekiem starszej generacji, który stał się standardem w leczeniu w 2008 r. A gdy u pacjenta stwierdza się jakiekolwiek zmiany pozawątrobowe, nasi chorzy pozostają bez możliwości zastosowania aktywnej terapii, gdyż jest ona u nas nierefundowana. Olbrzymią nadzieją dla takich chorych jest dostęp do nowych terapii” – mówi dr Leszek Kraj z Kliniki Onkologii WUM.
„Po długich 12 latach oczekiwania ze strony samych pacjentów, ale i też środowiska medycznego, nastąpił przełom w leczeniu chorych z zaawansowanym rakiem wątrobowokomórkowym. Nie tylko opracowana została skuteczniejsza strategia leczenia, ale też po raz pierwszy w historii zaobserwowano u prawie 10% pacjentów całkowitą remisję nowotworu. W ślad za tak dobrymi efektami terapii podążyły natychmiast wytyczne Europejskiego Towarzystwa Onkologii Medycznej, uwzględniając nową terapię (połączenie immunoterapii z leczeniem antyangiogennym) jako nowy standard leczenia w pierwszej linii. Mam nadzieję, że polscy pacjenci już wkrótce będą mogli z niej skorzystać” – dodaje dr Leszek Kraj.
Dodatkowym problemem pacjentów jest to, że choroba postrzegana jest często przez pryzmat nadużywania alkoholu. Tymczasem to wirusy zapalenia wątroby typu B i C są głównymi czynnikami rozwoju raka wątrobowokomórkowego. Zakażenia tymi wirusami utożsamiane są głównie z przyjmowaniem substancji psychoaktywnych i ryzykownymi zachowaniami seksualnymi. W rzeczywistości do większości zakażeń doszło podczas drobnych zabiegów medycznych. Niewystarczającą wiedzę nt. czynników wywołujących raka wątrobowokomorkowego potwierdza ogólnopolskie badanie opinii publicznej. Aż 60 proc. ankietowanych uważało, że zachorowanie na raka watrobowokomorkowego zależy od ilości spożywanego alkoholu. Tylko niespełna 27 proc. ankietowanych wiedziało, że choroba wywoływana jest przez wirusa zapalenia wątroby. Prawie 80 proc. ankietowanych miało wiedzę, że raka wątrobowokomórkowego leczy się trudno, zwłaszcza kiedy jest późno wykrywany.
„Dzięki podstawowej wiedzy na temat raka wątrobowokomórkowego możemy spojrzeć bardziej życzliwie na dotknięte tą chorobą osoby oraz świadomie wykonać badania profilaktyczne, aby ustrzec się przed rozwojem tego agresywnego nowotworu” – przekonuje Barbara Pepke, prezes Fundacji „Gwiazda Nadziei”.