W kontekście wprowadzenia szczepień przeciwko rotawirusom do PSO, profesor Marcin Czech (Instytut Matki i Dziecka) oraz Krzysztof Łanda – dwaj byli wiceministrowie zdrowia – uważają, że zasady refundacji i finansowania szczepień powinny ulec zmianie. Należy ich zdaniem odejść od zasady przetargowej, zgodnie z którą “zwycięzca bierze wszystko”, tak aby zagwarantować lekarzom i pacjentom możliwość wyboru oraz ewentualnie dopłaty ponad limit finansowania, jeśli wybór padnie na podstawa limitu.
Szczepienia przeciwko rotawirusom są bardzo przydatne dla dzieci, często ratują im życie, a równie potrzebne z punktu widzenia systemu i kosztów niepotrzebnych hospitalizacji i zakażeń. Analizy HTA wykazują, że im szybciej skończy się schemat szczepienia, tym wyższa jest jego efektywność kosztowa. Opłaca się szczepić, im mniejsze dziecko zaszczepimy – tym lepiej.
Obecność na rynku i finansowanie więcej niż jednej szczepionki obniżyłoby także ryzyko braków, które jest wysokie zwłaszcza w czasie pandemii. Dlatego również pod względem zapewnienia dostępności dla pacjentów obecność dwóch różnych szczepionek od dwóch różnych producentów byłaby korzystna – jak mówi prof. Marcin Czech – zarówno dla pacjentów, jak i dla ministerstwa zdrowia, które odpowiada za bezpieczeństwo lekowe. Zwłaszcza że przeglądy publikacji i badań wykazują, co podkreśla Krzysztof Łanda, że nie ma różnic pomiędzy ich skutecznością czy bezpieczeństwem stosowania.
Niezależnie od tego, który z dostępnych produktów będziemy stosować, możliwe jest zakończenie zalecanego schematu szczepienia w optymalnym terminie. Dlatego – zdaniem Krzysztofa Łandy – także w zaleceniach i dokumentach ministerialnych powinny znajdować się terminy jak najkrótsze. Z punktu widzenia opłacalności, optymalnie powinny to być 24 tygodnie, zgodnie z rekomendacjami klinicznymi. Ewentualne wydłużanie tego terminu powinno mieć miejsce jedynie w wyjątkowych przypadkach. “Analiza progowa pokazuje, że im wcześniej się zakończy cykl szczepień, tym większe odnosimy korzyści zdrowotne oraz ekonomiczne” – podkreśla były wiceminister.