Nieleczone alergie zwiększają zachorowalność na astmę i inne choroby. Na ten problem ma zwrócić uwagę kampania społeczna „Zerwij z alergią – wybierz zdrowie”, której patronami są Polskie Towarzystwo Alergologiczne oraz Polska Federacja Stowarzyszeń Chorych na Astmę, Alergię i POChP.
Tylko kilka procent spośród wielu milionów Polaków, cierpiących na alergie, poddaje się terapii odczulającej. „Na podstawie badań prowadzonych przez Ministerstwo Zdrowia ocenić możemy, że na różnego rodzaju alergie cierpi 15 mln Polaków. Nie u każdego można i trzeba przeprowadzić odczulanie. Ale w mojej ocenie, opartej o EBM, odczulanie można zalecić w wypadku co trzeciego pacjenta. A to oznacza, że problem dotyczy 5 milionów Polaków” – mówi prof. Piotr Kuna kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Astmy i Alergii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Dane te zestawia z liczbą sprzedanych w Polsce opakowań leków odczulających. „W oparciu o współpracę z renomowaną firmą analityczną, badającą rynek leków w Polsce, liczbę tych opakowań określam na ok. 280 tysięcy. Jedno opakowanie nie wystarcza przecież na całą kurację, nie wystarcza nawet na rok. W zależności od rodzaju preparatu opakowanie wystarcza na od miesiąca do więcej niż pół roku. ” – mówi prof. Piotr Kuna.
„Szacuje się, że w Polsce odczula się około 150 tysięcy osób. U niektórych pacjentów objawy są na tyle łagodne, że farmakoterapia objawowa może być wystarczająca, ale szacując bardzo ostrożnie – powinno się odczulać co najmniej kilka razy więcej osób niż obecnie” – potwierdza prof. Marek Jutel, kierownik Katedry i Zakładu Immunologii Klinicznej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
Przez długie lata podstawową terapia alergii opierała się na unikania alergenu (pyłku, składnika diety, itp.) oraz leczeniu objawowym. Polega ono na odpowiedniej pielęgnacji, stosowaniu glikokortykosteroidów, inhibitorów kalcyneuryny, preparatów przeciwhistaminowych, przeciwzapalnych, przeciwświądowych oraz uspokajających. „Takie leczenie łagodzi objawy jednak nie przywraca tolerancji na alergen” – zwraca uwagę prof. Marek Kulus, kierownik Kliniki Pneumonologii i Alergologii Wieku Dziecięcego WUM, prezydent Polskiego Towarzystwa Alergologicznego.
Wiele osób ma nadzieję, że uczulenia na alergeny wziewne mijają z czasem, co nie jest prawdą. Amerykański raport ARIA (Alergic Rhinitis and Its Impact on Asthma) opublikowany w 2016 roku wykazał, że większość dzieci z alergicznym nieżytem nosa, zwłaszcza tych uczulonych na pyłki roślin, po ośmiu latach od postawienia diagnozy nadal zmagała się z tym schorzeniem.
Zatrzymać astmę
„Alergiczny nieżyt nosa wymaga prawidłowego leczenia. Sam najczęściej nie tylko nie minie, ale z czasem może stać się przyczyną poważnych powikłań. Badania naukowe dowodzą, że brak właściwej interwencji nawet częściej niż u co trzeciego pacjenta z ANN prowadzi w ciągu kilku, kilkunastu lat do rozwoju astmy” – podkreśla prof. Marek Jutel.
Specjaliści zwracają uwagę na nowocześniejsze metody leczenia, czyli immunoterapię. Stwarza ona szansę na odwrócenie procesu chorobowego i zatrzymanie tzw. marszu alergicznego. Dzięki immunoterapii nie dochodzi do uczulenia na kolejne alergeny, a w przyszłości do rozwoju astmy” – dodaje prof. Marek Kulus. WHO zaleca, aby immunoterapię alergenową rozważyć u wszystkich pacjentów z alergicznym nieżytem nosa lub astmą, u których stwierdzono uczulenie na istotne alergeny wywołujące objawy tych schorzeń.
Dlaczego nie odczulamy
Chociaż nie na wszystko można się odczulić, to dysponujemy szczepionkami dla pacjentów uczulonych na pyłek traw, drzew i alergeny roztoczy kurzu domowego, a także sierści i naskórka psa i kota – czyli te, które są najczęstszą przyczyną alergicznego nieżytu nosa i astmy.
„Są przynajmniej trzy powody dla których z metod odczuleniowych nie korzystamy odpowiednio często. Pierwsza to fakt, że mamy olbrzymi problem z refundacją odczulania. Jest ono dostępne w rzadkich wypadkach. Druga – to konserwatyzm środowiska lekarskiego, które za wyjątkiem specjalistów, alergologów czy dermatologów, nie przyjęło jeszcze do wiadomości i codziennej praktyki, że w ostatnich dziesięcioleciach pojawiły skuteczne i bezpieczne terapie odczulające. I wreszcie trzecia – to niedostatek specjalistów. Według moich obliczeń odczuleń dokonuje w skali kraju co najwyżej 400 lekarzy” – mówi prof. Piotr Kuna.
Remedium na brak lekarzy może być stosowanie podjęzykowej metody odczulania. Starsza z metod, podskórna, wymaga tego, by każdorazowo podania leku dokonywał doświadczony lekarz w warunkach szpitalnych lub ambulatoryjnych. Pojawiają się preparaty stosowane podjęzykowo, przy których jedynie pierwszą dawkę pacjent musi przyjąć w obecności lekarza, natomiast kolejne dawki może przyjmować w domu.
„W niektórych krajach Unii Europejskiej nawet 80 proc. pacjentów stosuje metodę podjęzykową, w Polsce to jedynie 16 proc. – mówi Joanna Zawadzka, organizatorka kampanii „Zerwij z alergią – wybierz zdrowie”.
Jedną z przyczyn niskiej liczby odczulających się Polaków jest niedocenianie problemu alergii. „I społeczeństwo, i decydenci przywykli alergię traktować ze pewnego rodzaju lekceważeniem. Z wielką powagą traktujemy choroby onkologiczne, sercowo – naczyniowe czy np. nadciśnienie i cukrzycę. Podobnego podejścia i respektu brakuje mi w wypadku alergii. To ciągle niedoceniany problem. Niesłusznie, bo przecież nieleczona alergia powoduje tak jak tamte schorzenia utratę zdolności pracy, zaostrzenie stanu, powikłania, z czasem prowadzące do śmierci, konieczność hospitalizacji i spadek jakości życia” – mówi Joanna Zawadzka.
© mZdrowie.pl