Profesor Tadeusz Pieńkowski z PIB MSWiA przybliża problemy związane z leczeniem raka piersi – choroby, która odpowiada za ponad 23 proc. przypadków zachorowań na nowotwory i ponad 15 proc. zgonów na nowotwory polskich kobiet. Złe jest zwłaszcza to, że niestety rosną nie tylko współczynniki zapadalności, ale także umieralności – podkreśla prof. Pieńkowski. W organizacji leczenia kluczowe jest skrócenie czasu od diagnostyki do rozpoczęcia leczenia. Potrzebujemy wielu zmian organizacyjnych, aby to poprawić.
Wzrost zachorowań na raka piersi związany jest z późniejszym macierzyństwem, a także innymi czynnikami cywilizacyjnymi, których nie można kontrolować, takich jak dieta, używki. Szansą na skuteczne walkę z tą choroba jest mammografia, czyli badania przesiewowe, które niestety w Polsce obejmują obecnie tylko jedną trzecią populacji (50-69 lat), która ma do tego wskazania. Przyczynia się do tego słaba promocja tych badań, a w ostatnich latach dodatkowo pandemia.
Profesor podkreśla, że dzięki mammografii, potencjalnie chorobę można dzięki temu wykryć w fazie bezobjawowej, ograniczonej do samej piersi. Odkrycie choroby na możliwie wczesnym etapie zwiększa szanse na wyleczenie. Dlatego ważna jest promocja badań profilaktycznych oraz czujność onkologiczna wszystkich lekarzy, którzy mają regularne kontakty z potencjalnymi pacjentkami, jak ginekolodzy czy lekarze rodzinni.
Choroba nie jest jednorodna, rozróżniamy 3-4 podstawowe jej typy określone na podstawie ekspresji różnego rodzaju białek w komórkach, które wynikają z zaburzeń genetycznych. Te zaburzenia mogą stać się potencjalnymi celami do leczenia, tak jak to stało się z receptorem HER2 za pomocą herceptyny, czyli trastuzumabu, czy też receptor estrogenowy który jest celem dla leków hormonalnych. Ostatnie doniesienia naukowe zwracają też uwagę, że w tzw. potrójnie ujemnym raku piersi niezwykłą aktywnością wykazuje się pembrolizumab w leczeniu okołooperacyjnym.
Poszczególne typy raka mają różne rokowania. Dlatego tak istotne jest obejmowanie refundacją różnych terapii i aby te innowacje jak najszybciej były obejmowane refundacją. Dla lekarza jest bardzo ważne – podkreśla prof. Pieńkowski – aby to on decydował o wyborze sposobu leczenia, a nie był ograniczany zapisami biurokratycznymi czy czekaniem na decyzje refundacyjne.
W leczeniu raka hormonozależnego mamy do dyspozycji wszystkie zarejestrowane terapie, kolejne będą dopiero podlegać ewentualnej rejestracji przez EMA. W raku HER2 dodatnim czekamy na objęcie refundacją nowych leków, które są w procesie refundacyjnym, takie jak tukatynib czy trastuzumab derukstekan – miejmy nadzieję że ten drugi lada chwila wejdzie do programu lekowego. W ostatnich latach największy wysyp nowych leków dotyczyła raka potrójnie ujemnego – niedawno do programu wszedł sacituzumab govitekan, czekamy na pembrolizumab w tym wskazaniu. Nowe leki będą się cały czas pojawiały a mechanizm refundacyjny w Polsce jest teraz bardzo skuteczny. I lekarze, i pacjenci są tego świadomi i często czekamy na leki, które jeszcze nie mają nazwy tylko znajdują się w badaniach – mówi prof. Pieńkowski.
Od wielu lat są znane mutacje genów, które zwiększają ryzyko zachorowania na raka piersi i raka jajnika – to na przykład geny BRCA1 i BRCA2. Ich wpływ jest znany od dawna, ale od niedawna stały się czynnikami predykcyjnymi do stosowania leków inhibitorów PARP. Możemy zatem stosować coraz więcej leków w określonych grupach chorych. Aby je rozróżnić potrzebna jest skuteczna diagnostyka molekularna, a zwłaszcza zastosowanie wielogenowych indeksów molekularnych. Dzięki nim w przyszłości prawdopodobnie będzie można dokładnie typować osoby zagrożone zachorowaniem. Skoro pojawiły się leki skierowane na określone mutacje, potrzebne jest szersze korzystanie z diagnostyki. Leczenie systemowe będzie zatem coraz bardziej precyzyjne.
Modyfikacji podlega także chirurgia, między innymi dzięki operacjom oszczędzającym które dają – w połączeniu z lekami – lepsze efekty. Podobnemu rozwojowi podlega radioterapia. Dysponujemy zatem – również w Polsce – odpowiednimi technologiami, natomiast do poprawy efektywności najbardziej potrzebne są zmiany organizacyjne. Potrzebne jest rozwijanie wyspecjalizowanych ośrodków diagnostyczno-terapeutycznych, czyli unitów, które stopniowo powstają. W Polsce już 10 szpitali otrzymało akredytację międzynarodową. Drugą grupą są szpitale, które podpisały umowę z NFZ i wypełniają wymagania kontraktu. Unity powinny być równomiernie rozmieszczone na terenie całego kraju.
W diagnostyce największym wyzwaniem jest taka promocja i organizacja skriningu, aby co najmniej dwie trzecie kobiet w wieku 50-69 lat co dwa lata przechodziło mammografię. Konieczne jest także poszerzenie dostępu do tych badań dla kobiet z pozostałych grup wiekowych. Bariery tworzy ograniczona dostępność ośrodków i konieczność wystawiania skierowań, ale także niska świadomość – tutaj potrzebne są działania edukacyjne. Wielkie osiągnięcia mają w tym obszarze organizacje pacjentów.