Władze Niemiec wydłużyły obecnym studentom medycyny rok akademicki do kwietnia 2021 r. Poprosiły ich także, by ramach tego wydłużonego roku pomogli w walce z epidemią COVID-19. „Podobny krok mógłby sprawdzić się w Polsce” – uważa Małgorzata Gałązka – Sobotka z Uczelni Łazarskiego.
Minister zdrowia Niemiec Jens Spahn podpisał rozporządzenie ułatwiające angażowanie studentów medycyny do pomocy w służbie zdrowia w czasie epidemii koronawirusa. Kończący medycynę studenci mieli w kwietniu zdawać końcowy egzamin państwowy. Został on jednak przesunięty na kwiecień 2021 roku.
W trakcie studiów niemieccy studenci muszą zaliczyć trzy egzaminy państwowe. Drugi z nich zdają przed odbyciem rocznej praktyki – bezpośredniej pracy w szpitalach w ramach studiów. Po jej zakończeniu muszą zaliczyć trzeci, ostatni egzamin. Nowe rozporządzenie niemieckiego ministra zdrowia Jensa Spahna przewiduje, że studenci będą mogli odbyć roczne praktyki bez konieczności uprzedniego zdania drugiego egzaminu. W ten sposób rząd chce zachęcić szerszą grupę studentów do pomocy w walce z epidemią COVID-19.
„Podobne rozwiązanie jest jak najbardziej do przyjęcia w Polsce. Sytuacja kryzysowa często wymaga rozwiązań odważnych i nieszablonowych, takich jak na przykład wydłużenie i korekta cyklu kształcenia lekarzy” – komentuje Małgorzata Gałązka – Sobotka, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego. W jej ocenie dziś jeszcze sytuacja kadrowa nie wymaga aż tak wielkiego zaangażowania sił studentów. „Niemniej jednak rozwój sytuacji pandemii COVID-19 ciągle nas zaskakuje. To co dwa tygodnie uważaliśmy za niemożliwe, dziś się spełnia. I nie jesteśmy też w stanie przewidzieć, co nastąpi w najbliższych dniach. Dlatego warto się przygotować na najgorsze scenariusze. Polscy studenci medycyny, szczególnie starszych lat – to dobrze przygotowana kadra pracowników zdrowia. Warto przygotować i wprowadzać rozwiązania, które tkwiący w nich potencjał wykorzystają” – zwraca uwagę dr Gałązka – Sobotka.
© mZdrowie.pl