Nowe narzędzia telemedyczne oraz poprawa współpracy przychodni z inspekcją sanitarną to warunki konieczne do prawidłowego odmrożenia działalności polskich przychodni – uznali uczestnicy webinarium „Zmiany w funkcjonowaniu ambulatoryjnej opieki zdrowotnej spowodowane epidemią COVID-19”.
„W zasadzie z telemedycyną zdążyliśmy w ostatniej chwili. Po długich negocjacjach i przygotowaniach część fundamentalnych rozwiązań telemedycznych. Trudno mi dzisiaj sobie wyobrazić, jak dalibyśmy sobie bez nich radę w dobie epidemii. Niemniej te rozwiązania wymagają poprawek, rozwinięcia uzupełnień” – mówił Andrzej Zapaśnik z Federacji Związków Pracodawców Ochrony Zdrowia Porozumienie Zielonogórskie.
Jak zapewniał wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński, do takich zmian przygotowuje się resort. „Epidemia dała dodatkowy impuls. I trzeba przyznać, że bardzo pomogła w jednym. Przełamała w bardzo szerokich kręgach pacjentów naturalną przy wprowadzaniu każdej reformy nieufność do nowych narzędzi. Ten konserwatyzm w dużej mierze został już przełamany, co pomoże w szybkim rozwoju telemedycyny w najbliższym czasie. Planujemy uruchomienie w tym zakresie trzech nowych narzędzi, dzięki którym możliwe będzie szybsze odmrożenie całej ochrony zdrowia, poprawa jej efektywności i lepsze przygotowanie do ewentualnej drugiej fali epidemii” – mówił.
Telemedyczna wieczorynka
Jak zapewnia resort, środki w wysokości 120 mln zł są zabezpieczone, pochodzą z funduszy Unii Europejskiej. Pierwszym z narzędzi ma być telemedyczna „wieczorynka”. Zbudowany system teleporad wieczorowych i świątecznych wspomóc ma wspomóc obecne SOR-y i przychodnie. Według założeń ma dokonać wstępnego triage’u. W ocenie twórców systemu, wielu osobistych wizyt nocnych wieczorowych i świątecznych można uniknąć, mogą zakończyć się teleporadą. Warunkiem jest jednak, że… pacjent będzie znał numer, pod który można zadzwonić. I pod tym numerem, w odpowiednio krótkim czasie, telefon odbierze fachowiec, który będzie przygotowany do udzielenia teleporady (a nie tylko informacji o tym, które ośrodki w okolicy są czynne – jak to ma miejsce dzisiaj). Budowa takiego systemu wymaga nie tylko uruchomienia narzędzi telemedycznych, ale i zaangażowania poważnych zasobów ludzkich (w tym lekarzy, pielęgniarek, ratowników) do ich obsługi. W wypadku tego narzędzia resort chce zbudować i narzucić w Polsce funkcjonowanie jednego interfejsu uznając, że gdy każdy ze świadczeniodawców będzie tworzył różne jego wersje na własną rękę przestanie być on intuicyjny, zrozumiały dla każdego, a przez to trudny do zaakceptowania i wdrożenia przez pacjenta.
E-rejestracja
Drugim przygotowanym posunięciem jest system e-rejestracji. „Z informatycznego punktu widzenia niezbyt trudny. Ale wymagający istotnych zmian organizacyjnych w obrębie samych przychodni” – komentował Janusz Cieszyński. Trzecim elementem ma być system elektronicznego zamawiania recept, szczególnie tych powtarzanych, na leki stosowane w chorobach przewlekłych. Zdaniem resortu epidemia udowodniła, że poluzowanie zasad zamawiania takich recept nie skutkowało – wbrew obawom – wzmożonym wykupem leków, a poprzednio obowiązujące rygory były po prostu zbędne.
Prócz rozwoju narzędzi telemedycznych, jak zwracali uwagę uczestnicy spotkania, do szybkiego odmrożenia polskiej ochrony zdrowia niezbędna jest poprawa współpracy między lekarzami a inspekcją sanitarną. „To dziesiątki drobnych problemów, które generalnie wzięte razem tworzą węzeł gordyjski. Podam przykład jednego z nich. W świetle prawa kierownik przychodni odpowiedzialny jest za odsunięcie od pracy osób zarażonych, lub takich którzy po kontakcie z zarażonym są w trakcie testowania pod kątem obecności koronawirusa. Nie ma jednak uprawnień, by w Sanepidzie sprawdzić czy badanie to dało wynik pozytywny, czy negatywny” – mówił Andrzej Zapaśnik.
Wskazywał też na to, lekarz z przychodni, gdy ma do czynienia z pacjentem objawowym nie ma możliwości zlecenia przeprowadzenia testu. Zobowiązany jest do odmowy udzielenia świadczenia i odesłania do ośrodka specjalizującego się w leczeniu COVID-19. „To znacznie i często niepotrzebnie wydłuża drogę pacjenta do uzyskania pomocy. Skarżą się, że czują się odsyłani od Annasza do Kajfasza. Wszystko to w trudnej i stresowej dla nich sytuacji podejrzenia o zarażenie śmiercionośnym wirusem” – mówił Andrzej Zapaśnik. Dodawał też, że brak jest szczegółowych procedur postępowania w ramach odmrażania funkcjonowania ochrony zdrowia. „To utrudnia działalność, naraża na błędy i ewentualny skargi prawne” – zastrzegał.
„Dostrzegamy ten problem. Jesteśmy w tej chwili w trakcie opracowywania około stu dokumentów precyzujących zalecenia w sprawie postępowania w wypadku konkretnych grup pacjentów. Ze względu na specyfikę każdej z chorób niestety nie można opracować jednego ogólnego zalecenia dla wszystkich. Praca nad szczegółami trwa, współpracujemy ze środowiskami lekarskimi” – zapewniała Izabela Kucharska – zastępca Głównego Inspektora Sanitarnego.
Obiecywała także, przy okazji kolejnej nowelizacji ustaw przeciwepidemicznych rozwiązanie problemu wglądu do wyników badań pod kątem COVID-19 dla pracodawców w ochronie zdrowia. „Nie chcemy, by każdy pracodawca miał taki przywilej. Ale uważamy, że w wypadku szpitali, przychodni i domów pomocy społecznej należy poczynić wyjątek” – mówiła.
Webinarium „Zmiany w funkcjonowaniu ambulatoryjnej opieki zdrowotnej spowodowane epidemią COVID-19” zorganizowali Pracodawcy RP.
© mZdrowie.pl