Przed podjęciem planowanej kontroli NFZ będzie mógł zwrócić się do świadczeniodawcy pytaniami przedkontrolnymi – przewiduje zarządzenie prezesa NFZ.
„Zarządzenie Prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia w sprawie czynności sprawdzających w przedmiotowym zakresie jest wynikiem określenia przez prawodawcę trybu umożliwiającego uproszczoną weryfikację danych” – czytamy w uzasadnieniu dokumentu. Uproszczona weryfikacja danych polegać ma na analizie wyjaśnień i dokumentów od świadczeniodawcy, osoby uprawnionej oraz od apteki.
Jeśli po weryfikacji wyjaśnień i dokumentów zostaną ustalone nieprawidłowości związane z realizacją umowy, uprawnień lub obowiązków, NFZ będzie stosować sankcje. Jeśli jednak w wyniku wyjaśnień i analizy dokumentów sprawa nie zostanie wyjaśniona, Fundusz może przeprowadzić kontrolę.
Zarządzenie przewiduje tzw. próg bagatelności wynoszący 100 złotych. „O przeprowadzenie kontroli doraźnej nie wnioskuje się lub kontroli nie zleca się w przypadku, gdy wstępnie oszacowane skutki czynności sprawdzających prowadzonych wobec danego podmiotu nie przekraczają 100 zł” – czytamy w zarządzeniu.
Komentarz:
Nowe zarządzenie to miecz obosieczny. Z jednej strony stwarza nadzieję, że ustaną te kontrole u świadczeniodawców, które okazują się niepotrzebne. Kontroler NFZ zada pytanie, poprosi o dokumenty, a gdy wszystko okaże się OK – odstąpi od dalszego kontrolowania. Pozwoli to na lepszą wstępną selekcję sprawdzanych podmiotów i skierowanie sił korpusu kontrolerskiego tam, gdzie rzeczywiście jest potrzebny. Jest i „czarny scenariusz”. Wyposażony w nowe narzędzia NFZ zarzuci świadczeniodawców kaskadą pytań sprawdzających w najbardziej bzdurnych sprawach. A świadczeniodawcy będą musieli masowo odciągać swoich pracowników od normalnych zajęć, by zajęli się obsługą korespondencji sprawdzającej NFZ. Nowe narzędzie wygląda na użyteczne. Pytanie tylko, jak je wykorzysta Fundusz.
© mZdrowie.pl