27 października Sejm uchwalił od dawna oczekiwaną ustawę o zawodzie ratownika medycznego oraz samorządzie ratowników. Dwa dni wcześniej, podczas Forum Ochrony Zdrowia odbyła się dyskusja na temat teraźniejszości i przyszłości Państwowego Ratownictwa Medycznego.
W debacie wzięli udział: prof. Jerzy Ładny (konsultant krajowy w dziedzinie medycyny ratunkowej; kierownik, Klinika Medycyny Ratunkowej, Uniwersytet Medyczny w Białymstoku), dr Jarosław Madowicz (prezes, Polskie Towarzystwo Ratowników Medycznych; dyrektor, Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 3 w Rybniku), dr hab. Klaudiusz Nadolny (dyrektor, Rejonowe Pogotowie Ratunkowe w Sosnowcu; kierownik, Katedra i Zakład Ratownictwa Medycznego, Wydział Nauk Medycznych w Zabrzu. Wyższa Szkoła Techniczna w Katowicach), dr Małgorzata Popławska (dyrektor naczelny, Krakowskie Pogotowie Ratunkowe; prezes zarządu, Związek Pracodawców Ratownictwa Medycznego SP ZOZ) i Agnieszka Tuderek-Kuleta (dyrektor, Departament Bezpieczeństwa, Ministerstwo Zdrowia).
Dyrektor Agnieszka Tuderek-Kuleta przytoczyła dane dotyczące aktualnych zasobów systemu ratownictwa medycznego, oraz zmian ilościowych jakie w nim zaszły w ostatnich latach. W stosunku do 2016 roku: liczba karetek typu S zmalała o 16 proc., liczba lekarzy zmalała o 60 proc., liczba pielęgniarek zmalał o 33 proc., natomiast liczba ratowników medycznych wzrosła o 26 proc. Ponadto w stosunku do 2006 roku (wtedy zawód ratownika medycznego stał się samodzielnym zawodem) wzrosła liczba czynności ratunkowych i podawanych leków, które zostały włączone w kompetencje ratownika medycznego.
Doktor Jarosław Madowicz chwalił możliwość dalszej edukacji ratowników na studiach kończących się tytułem magistra. Dotychczas 60 proc. ratowników medycznych kończyło studia II stopnia na innych kierunkach np. na zdrowiu publicznym – obecnie można będzie umożliwić im kształcenie się na dalszym etapie w ramach ich podstawowego kierunku. Studia I stopnia dają pełną wiedzę i umiejętności do wykonywania tego zawodu, natomiast w ramach dalszych studiów chętni mogliby poszerzyć kompetencje o np. wykonywanie USG. Kształtowanie kadr przełoży się – jego zdaniem – na poprawę jakości w systemie ratownictwa medycznego.
Natomiast dr Klaudiusz Nadolny zauważył, że dla osoby z pewnym stażem pracy w zawodzie szansą na poszerzenie wiedzy powinny być kursy doszkalające. Zwrócił również uwagę na dwa punkty zapalne w planowanym poszerzaniu kompetencji ratowników, na które nie wszystkie środowiska związane z medycyną się godzą, a mianowicie wykonywanie intubacji dotchawiczej z użyciem leków zwiotczających mięśnie oraz obsługiwanie aparatury USG. Podkreślił przy tym, że brak lekarzy w zespołach wyjazdowych wymusza włączenie kolejnych procedur do zakresu działań wykonywanych przez ratowników. Ponadto przy poszerzaniu kompetencji jednej grupy zawodowej tworzącej zespoły ratownictwa medycznego nie należy zapominać o pozostałych jego członkach: pielęgniarkach i pielęgniarzach, którzy również sprawują funkcję kierowników zespołów wyjazdowych.
Profesor Jerzy Ładny odniósł się do kwestii lekarzy w systemie ratownictwa medycznego, mówiąc, że rozważania na temat jego w nim roli zostały na razie odłożone w czasie. Uznano, że zespoły wyjazdowe mogą działać w stosunku: jeden zespół typu S na dziesięć zespołów typu P, jeżeli mediana czasu dojazdu zespołu S nie przekracza dwudziestu minut.
Jak podkreśliła Agnieszka Tuderek-Kuleta, jest to model przejściowy, ale zapewniający pacjentom równy dostęp do zespołu typu S. Nie jesteśmy jeszcze – jej zdaniem – przygotowani na wprowadzenie systemu rendez-vous, czyli dojazdu dyżurującego lekarza do wzywającego wsparcia podstawowego zespołu ratownictwa medycznego.
Doktor Małgorzata Popławska wyjaśniła, że o tym, czy do pacjenta wyjedzie zespół P, czy zespół S, decyduje jedynie czas dojazdu. Zwróciła uwagę na inny problem związany od dawna z funkcjonowaniem systemu – „Po pierwsze trzeba się zastanowić, do czego ma służyć system ratownictwa medycznego, bo na razie część wyjazdów jest nieuzasadniona. Są to pacjenci nieznajdujący się w stanie bezpośredniego zagrożenia życia”. Wyraziła też swoje obawy o utrzymanie zgodności pomiędzy planowaniem funkcjonowania systemu w danym województwie a jego finansowaniem. Ma to związek z zaplanowanym na 1 stycznia przejściem finansowania ratownictwa medycznego z budżetu państwa do NFZ.
Agnieszka Tuderek-Kuleta zaznaczyła, że ta zmiana nie wpływa w żaden sposób na dysponentów – „Dotąd wojewoda przekazywał środki, ale kontraktowaniem i tak zajmował się NFZ”. Odniosła się również do zapowiadanego wprowadzenia kryteriów oceny jakościowej ofert podmiotów systemu, uspokajając – „Bardziej idziemy w stronę ewolucji, niż rewolucji”.