Z danych opublikowanych przez Główny Inspektora Sanitarny wynika, że najbardziej narażeni na COVID-19 są pacjenci oraz personel szpitali i przychodni. „Powinniśmy się lepiej chronić. Ubolewam, że wskaźnik zachorowań w szpitalach jest wysoki. Ale jest i nadzieja na to, że to się zmieni” – mówi Jarosław J. Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali.
Jak podaje GIS w niemal jednej trzeciej przypadków potwierdzonej testem obecności koronawirusa stwierdzono, że do zarażenia doszło w szpitalu lub przychodni. Dotyczy to zarówno pacjentów, jak i personelu medycznego placówek ochrony zdrowia.
Wśród wszystkich potwierdzonych zakażeń 6,6 proc. stanowią zachorowania w domach pomocy społecznej, co – zdaniem GIS – “wskazuje na pilną konieczność przestrzegania procedur i umiejętne używanie dostępnych środków ochrony indywidualnej.”
Źródła zakażeń we statystyk Sanepidu:
- szpitale lub przychodnie – 30,1 proc.
- pacjenci z kwarantanny domowej po kontakcie z osobą zarażoną – 26,6 proc.
- pacjenci z kwarantanny domowej po powrocie z zagranicy – 8,9 proc.
- domy pomocy społecznej – 6,6, proc.
- inne, z tzw. transmisji poziomej – 27,8 proc.
„Do danych opublikowanych przez GIS podejść należy i z respektem, i z rezerwą. W trakcie obecnej epidemii mamy do czynienia z olbrzymią skalą niedoszacowania zasięgu koronawirusa wśród pacjentów bezobjawowych, skąpoobjawowych lub po prostu takich, których najzwyczajniej w świecie po prostu nie przetestowano. Ta skala niedoszacowania jest w oczywisty sposób mniejsza, gdy chodzi o pacjentów szpitali, gdzie testy siłą rzeczy przeprowadza się częściej i wśród personelu, i pacjentów” – mówi Jarosław J. Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali.
Dodaje jednak, że placówki ochrony zdrowia powinny lepiej się chronić przed skutkami koronawirusa. „Podczas epidemii powinniśmy traktować każdego zgłaszającego pacjenta jako potencjalnie zarażonego. Nie zawsze tak było, nie zawsze było to możliwe czy to ze względów technicznych, czy z braku odpowiednich środków ochrony. Powinniśmy się lepiej chronić. Ubolewam, że wskaźnik zachorowań w szpitalach jest wysoki. Ale jest i nadzieja na to, że to się zmieni, to już się zmienia. Z czasem będziemy mogli coraz lepiej sprawdzać zgłaszających się pacjentów, pojawią się np. testy na posiadanie przeciwciał, udoskonalone i upowszechnione zostaną kolejne instrumenty kontrolne” – zauważa Jarosław J. Fedorowski.
Na kolejny problem zwraca uwagę Maciej Hamankiewicz, były prezes Naczelnej Izby Lekarskiej. „Nasza kadra medyczna w większości wypadków jest przygotowana na wypadek epidemii jedynie teoretycznie. Niewiele też wiemy o samym koronawirusie SARS-CoV-2, np. metodach jego rozprzestrzeniania się. Tę dodatkową wiedzę cały świat zdobywa dopiero w trakcie walki z epidemią. I niezbędne jest by nasza teoretyczna dotychczas wiedza w szybki, odpowiedni i wiarygodny sposób była uzupełniana i aktualizowana” – uważa dr Hamankiewicz.
© mZdrowie.pl