Pozycja Polski na europejskim rynku farmaceutycznym może i powinna być większa. We współpracy z partnerami publicznymi i społecznymi trzeba wypracować rozwiązania, które pozwolą na szybsze udostępnianie innowacyjnych leków polskim pacjentom. Wydatki na leki, podobnie jak inne świadczenia, trzeba traktować jako inwestycje i mierzyć ich wartość. Powinniśmy prostować nieprawdziwe wrażenie, że za opóźnienia we wprowadzaniu innowacyjnych leków do Polski są zawinione przez producentów – mówi Geraldine Schenk, nowa polska Country Director w Janssen Poland.
Geraldine, witamy w Polsce, jakie pierwsze wrażenia z pobytu w Polsce?
Kiedy pierwszy raz leciałam do Polski – to było w kwietniu – nie wiedziałam czego się spodziewać, poza ogólnym wyobrażeniem i wiedzą, że Polska dynamicznie się rozwija, a z drugiej strony tuż na polską granicą toczy się wojna. Polska mnie absolutnie, pozytywnie zaskoczyła. Zwłaszcza Warszawa, która jest miastem pełnym historii – a ja osobiście bardzo lubię i interesuję się historią. Tuż po naszym przyjeździe odbywała się wizyta prezydenta Ukrainy, która uświadomiła mi także wielkie wyzwania, z którymi musimy się dzisiaj mierzyć. Ale przede wszystkim daje się odczuć fantastyczna dynamika wzrostu, rozwoju. Miasto rozkwita, ludzie są ogromnie przyjaźni i pozytywnie nastawieni. Widać szybki wzrost gospodarczy, wszyscy są otwarci na robienie biznesu, nowe kontakty i rozmowy. Na początku największym zaskoczeniem była dla mnie łatwość, z jaką dosłownie w pięć minut otworzyłam nowe konto w banku. W Niemczech ta sama czynność zajęła mi półtora dnia. Jedyną trudnością jest tylko język polski – naprawdę niełatwy dla cudzoziemców.
Jak ważny jest polski oddział z punktu widzenia globalnego, całej firmy?
Porównując aktualne miejsce i rozmiar Polski na mapie europejskiego przemysłu farmaceutycznego z jej potencjałem, widać ogromne możliwości rozwoju. Dzisiaj struktury Janssen w Polsce – to jeden z największych zespołów w Europie pod względem liczby zatrudnionych. Polski zespół do spraw badań i rozwoju dorównuje już wielkością największemu, czyli niemieckiemu oddziałowi. Prowadzimy wiele badań klinicznych, współpracując z bardzo liczną grupą ośrodków klinicznych, wieloma specjalistami i ekspertami klinicznymi.
Czyli jest potencjał rozwoju?
Pozycja Polski w strukturach firmy Janssen może i powinna być jeszcze większa. Pod względem obrotów zajmujemy póki co dwunaste miejsce w Europie, ale jestem przekonana, że w najbliższych latach prześcigniemy co najmniej kilka rynków. Decydują o tym przede wszystkim dwie kwestie. Pierwsza – to długi czas wprowadzania nowych leków do finansowania przez płatnika publicznego, trwający przeciętnie 2,5 roku. Powinniśmy pracować nad jego skróceniem. Przecież pacjent, który dzisiaj otrzymuje diagnozę raka płuca i ma świadomość, że właśnie pojawił się nowy lek zarejestrowany przez Europejską Agencję Leków, który może mu pomóc, nie może czekać ponad dwa lata na rozpoczęcie leczenia – ponieważ nie doczeka. Polska jest szóstym krajem w Europie pod względem gospodarczym, ma niemal 40 milionów mieszkańców – i dlatego pacjenci naprawdę nie powinni tak długo czekać.
A drugi problem?
Braki kadrowe w ochronie zdrowia, które są bardzo widoczne. Brakuje lekarzy, pielęgniarek i wielu innych specjalistów medycznych. Często jest tak, że mamy technologię, którą można zastosować do skutecznego leczenia pacjenta, ale brakuje ludzi, którzy mogliby się tym zająć. Potrzebne jest dokładne zbadanie, dlaczego brakuje ludzi – czy dlatego, że wyjeżdżają do innych krajów, czy nie ma chętnych do nauki i rozwoju, jakie są warunki i organizacja pracy, poziom wynagrodzeń, możliwości rozwoju i realizowania celów zawodowych. Wiele krajów boryka się z podobnym problemami, to wymaga dyskusji i rozwiązań być może nie tylko w Polsce, ale także na poziomie Unii Europejskiej.
Co będzie priorytetem dla Janssen Poland w najbliższym okresie?
Przede wszystkim właśnie skracanie czasu od rejestracji do refundacji, czyli szybsze wprowadzanie nowych terapii na polski rynek. Chcemy się skupić zwłaszcza na tych obszarach, w których pacjenci mają niewiele opcji leczenia, ich potrzeby medyczne nie są zaspokojone. Chciałabym we współpracy z partnerami – klinicystami, szpitalami, ekspertami – szukać nowych rozwiązań, na przykład w formie wczesnego dostępu do nowych leków, które niosą ze sobą duże nadzieje na skuteczne działanie. To nie jest tylko kwestia naszej strategii biznesowej, ale zadanie dla całej branży farmaceutycznej i medycznej – poszukiwanie skutecznych metod leczenia dla tych pacjentów, którzy dzisiaj nie mają żadnej dostępnej opcji, żadnej skutecznej terapii.
Przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia komunikują, że za opóźnienie we wprowadzaniu nowych terapii odpowiedzialne są także firmy farmaceutyczne, zwlekające ze składaniem wniosków refundacyjnych.
W moim odczuciu to jest mylne wrażenie i powinniśmy je prostować. Polskie oddziały firm farmaceutycznych na pewno dokładają wszelkich starań, aby wnioski o objęcie refundacją nowych leków były jak najszybciej składane i rozpatrywane pozytywnie. Nie ułatwiają tego procedury ani formalne wymagania, jak choćby potrzeba gromadzenia wielu dokumentów, opracowywanie danych. Nie jest łatwe chociażby udostępnianie leków w programach wczesnego dostępu.
Każdego roku pojawia się wiele nowości i żaden kraj na świecie nie jest w stanie szybko sfinansować każdej nowej terapii.
Wprowadzanie nowych leków do refundacji nie jest łatwe, wymaga wiele wysiłku. W tym kontekście dobra jest koncepcja programów lekowych, wypracowana w Polsce. Dzięki nim wybierane są terapie o najwyższej efektywności i w pierwszej kolejności udostępniane tym grupom pacjentom, którzy mogą z ich stosowania odnieść największą korzyść. Problem zaczyna się w momencie, kiedy kryteria dostępu do programu są zbyt wygórowane, przez co znaczna liczba chorych nie ma jednak dostępu do leczenia, chociaż kwalifikowaliby się do niego zgodnie z zatwierdzonymi wskazaniami leku. W dodatku rozwój technologii jest tak szybki, że czasami już po kilku latach dzisiejsza innowacja przestaje być najlepszą opcją i pojawiają się jeszcze skuteczniejsze leki. Dlatego programy lekowe wymagają ciągłego monitorowania i przeglądu, aby w racjonalny sposób wprowadzać nowe terapie w miejsce starszych, mniej skutecznych. Z tego samego powodu także kryteria włączania i wyłączania pacjentów z programu powinny być stale weryfikowane i zmieniane, w razie potrzeby i na miarę możliwości.
Nowe terapie nie zawsze niosą za sobą znaczącego wzrostu wartości dodanej.
Potrzebne są metody weryfikowania i sprawdzania wartości dodanej, rozwijane m.in. przez FDA czy ESMO. Co jest bardzo ważne dla przemysłu, co robi amerykańska agencja – to ścisła współpraca z producentem leku w trakcie badań, oparta o wymianę danych, weryfikację bezpieczeństwa i skuteczności, a także doradzanie i wsparcie merytoryczne. Dzięki temu terapie, które zgodnie z dowodami naukowymi najbardziej na to zasługują, mogą być udostępniane znaczenia szybciej, na wcześniejszym etapie badań. Takiej elastyczności brakuje ze strony Europejskiej Agencji Leków, podobnie jak brakuje jej w procesach refundacyjnych. Otwartość i współpraca przynosi wielką korzyść dla pacjentów, zwłaszcza że często chodzi o niewielkie grupy chorych, dla których zastosowanie nowej terapii – to kwestia decydująca o dalszym życiu.
Z drugiej strony patrząc, chodzi o kontrolowanie wydatków.
Efektywność leczenia jest oczywiście bardzo ważna, dlatego potrzebny jest monitoring, gromadzenie danych, analizy wpływu na budżet. W wielu przypadkach można wykazać, że nowe terapie przynoszą jednocześnie znaczące oszczędności, choćby z tego powodu, że dzięki nim pacjenci są krócej hospitalizowani, unikają kosztownych procedur, przebywają w domu w lepszym stanie zdrowia. Dlatego przy dyskusji o cenach leków tak ważne jest mierzenie korzyści z ich stosowania, zgodnie z filozofią Value Based Healthcare, czyli systemu ochrony zdrowia opartego na wartości. Wydatki na leki i inne świadczenia trzeba postrzegać jako inwestowanie w zdrowie obywateli.
Czy producenci leków są otwarci na rozmowę o mierzeniu wartości w miejsce negocjacji cenowych?
Myślę, że jesteśmy gotowi na rozmowę o systemie opartym na wartości. Firmy ponoszą inwestycje rzędy półtora miliarda dolarów, związane z opracowaniem jednego leku wprowadzonego na rynek. Potrzebują zwrotu z inwestycji, aby prowadzić kolejne projekty i rozwijać nowe leki, dlatego również spoglądają na kwestie cen długofalowo. W interesie wszystkich stron leży mierzenie wartości dla pacjentów i dla systemu ochrony zdrowia, osiąganej dzięki zastosowaniu nowej, efektywnej terapii. Co prawda jeszcze nie w Polsce, ale w innych krajach nasza firma podpisała już porozumienia z płatnikami, dotyczące rozliczeń za terapię choroby Crohna. Jeśli jej zastosowanie nie doprowadzi do remisji choroby, czyli po zastosowaniu naszego leku pacjent nie wejdzie w leczenie podtrzymujące, uruchamiany jest payback, czyli dokonujemy zwrotu kosztów. Powinniśmy mniej dyskutować o cenach a raczej szukać innowacyjnych rozwiązań, pozwalających dzielić ryzyko finansowe i skoncentrowanych na wartości.
Jakie są plany Janssen w Polsce w najbliższym okresie?
W psychiatrii wprowadzamy lek przeciwko depresji lekoopornej, która stanowi duży problem społeczny, zwłaszcza że nadal wielu pacjentów, którzy na nią cierpią, nie jest zdiagnozowanych. Z tego powodu są często stygmatyzowani, ich rodziny i otoczenie borykają się z wielkimi problemami. Dlatego jestem dumna, że możemy zaproponować innowacyjną możliwość terapii – pierwszą, jaka pojawiła się od 30 lat. Aktualnie prowadzimy negocjacje dotyczące warunków jej refundacji. Drugi ważny dla nas obszar – to nowotwory, a dokładnie chłoniak mnogi oraz rak płuca. Mamy w tych obszarach bardzo obiecujące leki, jeden z nich już został zarejestrowany i stanowi nowe podejście do leczenia chłoniaka.
Jakie kolejne terapie znajdują się w pipeline?
Wśród cząsteczek, nad którymi pracujemy, ważne miejsce zajmują kolejne 3-4 potencjalne nowe leki hematoonkologiczne, jak również potencjalne nowe terapie na raka płuca. Bardzo ważnym obszarem jest immunologia, gdzie rozwijamy nowe terapie biologiczne m.in. na łuszczycę, chorobę Crohna, łuszczycowe zapalenie stawów i inne choroby zapalne.
Janssen był zaangażowany w projekt mierzenia zadowolenia pacjentów w Polsce i innych krajach Europy. Jakie są główne wnioski z tego badania?
W porównaniu z innymi krajami europejskimi, wskaźnik dobrobytu zdrowotnego Polaków jest nadal stosunkowo niski. Widoczne jest, że pacjenci w Polsce muszą długo oczekiwać na dostęp do nowych terapii. Widoczne są również ograniczenia dotyczące zasobów w ochronie zdrowia, czyli braki kadrowe, trudny dostęp do świadczeń. W tego typu rankingach Polska systematycznie pnie się w górę, ale moim zdaniem to tempo poprawy można przyspieszyć. Ponieważ Polska ma już silną gospodarkę i szybko się rozwija, jest w pełni zrozumiałe, że polscy pacjenci oczekują coraz lepszej opieki, dostępu do najnowszych technologii i coraz lepszej jakości życia. To nasza wspólną odpowiedzialność – przemysłu, specjalistów medycznych, uczelni i strony publicznej – aby im to zapewnić.
(rozmawiał Krzysztof Jakubiak)