Niewiele badań zaplanowanych w programie pilotażowym Profilaktyka 40 PLUS ma udowodnioną efektywność kosztową. Realizowanie programu może spowodować nadprodukcję usług medycznych – uważa Jacek Krajewski, szef Porozumienia Zielonogórskiego.
Badania Profilaktyka 40 PLUS będą miały formę pakietów dla kobiet i mężczyzn oraz pakietu wspólnego. Obejmą między innymi badanie morfologii krwi obwodowej ze wzorem odsetkowym i płytkami krwi, stężenia cholesterolu całkowitego albo kontrolny profil lipidowy, stężenie glukozy we krwi, poziom hemoglobiny glikowanej HbA1c, poziomu kreatyniny we krwi, badanie ogólne moczu, poziom kwasu moczowy we krwi oraz na krew utajona w kale – metodą immunochemiczną. Pakiet badań diagnostycznych dla mężczyzn zawierał będzie równie badanie poziomu PSA.
Zdaniem Jacka Krajewskiego, prezesa Porozumienia Zielonogórskiego jest to krok w dobrą stronę – „Przede wszystkim dlatego, że zwraca uwagę pacjentów na konieczność podjęcia własnej inicjatywy w trosce o swoje zdrowie. Możliwe, że sam fakt istnienia oferty darmowych badań sprawi, że część dotychczas kompletnie biernych w tej sferze podejmie jakiekolwiek działania, zrobi badania, zgłosi się z wynikami do lekarza. To znacznie lepsze niż bierne oczekiwanie w domu na pierwsze objawy”.
Jacek Krajewski dodaje jednak, że niewiele z objętych programem badań ma uzasadnioną w EBM efektywność kosztową – „Takie dowody istnieją np. gdy chodzi o lipidogramy, ale w wielu wypadkach takich dowodów brak”. Dodatkowo, wyniki objętych pakietem w wielu wypadkach nie przesądzają o istnieniu jakiejkolwiek choroby, a jedynie stanowią wskazówkę do skierowania pacjenta na dodatkową, pogłębioną diagnostykę. „To i tak wymaga konsultacji z lekarzem, a tym samym sprawi, że jeden celów autorów pakietu, czyli ograniczenie liczby wizyt lekarskich zostanie osiągnięty jedynie częściowo. Istnieje też ryzyko, że nie zostanie osiągnięty w ogóle” – mówi Jacek Krajewski.
Prezes Porozumienia Zielonogórskiego zwraca też uwagę, że wskazania do wykonania szeregu badań diagnostycznych w wielu wypadkach wynikają z wywiadu lekarskiego, zgłoszenia przez pacjenta dolegliwości, wypytania o ewentualne obciążenia genetyczne czy występowania konkretnych chorób w rodzinie. „W sytuacji, w której mamy możliwość wykonania całej gamy badań, dokonania tysięcy oznaczeń, pacjentom potrzebna jest pomoc lekarza już na etapie wyboru priorytetów. Nie ma przecież możliwości poddania się wszelkim możliwym badaniom. Lekarz może natomiast doradzić, które z nich należy potraktować priorytetowo. Jeżeli pacjent będzie dokonywał wyboru sam, pozbawiony tej pomocy, może pominąć te najistotniejsze w jego wypadku, a w zamian wykonać te, które są mu mniej potrzebne, za to – na przykład – skuteczniej reklamowane. To w konsekwencji doprowadzić może do niepotrzebnej nadprodukcji usług medycznych w niektórych zakresach. Nadprodukcji, które niczemu nie posłuży. I dotyczy to zarówno samych badań, jak i multiplikowania wizyt lekarskich dla ich interpretacji” – przestrzega prezesa Porozumienia Zielonogórskiego.
Również dla zdaniem Szymona Chrostowskiego, prezesa Fundacji Wygrajmy Zdrowie, projekt poszerzenia profilaktyki dla osób 40+ „to krok, który już dawno powinniśmy zrobić”. Podkreśla on, że dla wśród osób powyżej czterdziestki lawinowo wzrasta odsetek pacjentów dotkniętych schorzeniami kardiologicznymi i onkologicznymi, wykrywanymi na do późnych, a przez trudniejszych w leczeniu stadiach rozwoju. „Nie sposób było dłużej się temu biernie przyglądać. I dlatego cieszę się z rządowej inicjatywy. Ale to tylko krok we właściwą stronę, ciekaw jestem następnych. W pierwszej kolejności oczekiwałbym wzmocnienia systemu, który – jak się spodziewam – wskutek powodzenia programu nagle obciążony zostanie liczbą dodatkowo zdiagnozowanych wstępnie pacjentów. Już dziś przecież mamy kłopot z właściwym leczeniem mniejszej liczby chorych” – mówi Szymon Chrostowski.
Dodaje, że ministerialny pakiet obejmuje na ogół badania podstawowe, wymagające pogłębienia – „Tu też potrzeba doprecyzowania, co dalej. I co jeszcze istotniejsze: przed nami nie rozwiązany dotychczas problem jakości badań diagnostycznych w Polsce. Dziś jest ona dyskusyjna, a rozwiązanie tkwi w systemie certyfikacji”.
© mZdrowie.pl