Małgorzata Gałązka-Sobotka, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia, Uczelnia Łazarskiego:
Kryzysowa sytuacja związana z pandemią pokazała doskonale wszystkie słabości polskiego publicznego systemu ochrony zdrowia: deficyt kadr, brak standardów postępowania lub nawyku ich przestrzegania i oczywiście następstwa niskiego poziomu jego finansowania. W obliczu rozwijającego się na naszych oczach kryzysu ekonomicznego pojawia się pytanie o gwarancję zabezpieczenia środków na zdrowie.
Na szczęście na tę chwilę nikt nie ma odwagi zadać pytania, czy ustawa wykreślająca drogę dojścia do 6 proc. PKB na ochronę zdrowia jest zagrożona. Mamy jednak świadomość, że rosnące bezrobocie ograniczy wpływy ze składki, co będzie obligowało rząd do większych dopłat z budżetu, o które niełatwo podczas recesji. Zapisany w tej ustawie sposób liczenia nakładów na zdrowie, który do tej pory krytykowaliśmy, w tej sytuacji ujawni swoje zalety. Przez najbliższe dwa lata podstawą obliczeń będzie wysokie PKB z lata 2018-2019. O ile tylko politycy nie wycofają się z zapisanych w niej deklaracji, nie będziemy musieli się obawiać o środki na zdrowie.
Aby w odpowiedni sposób zaradzić skutkom pandemii, musimy holistycznie spojrzeć na nasz system służby zdrowia, gospodarkę i społeczeństwo. Obecnie zmagamy się z pierwszą falą pandemii, w czasie której toczymy walkę o zdrowie obywateli, stosując drastyczne dystansowanie społeczne oraz o życie pacjentów w szpitalach i na oddziałach zakaźnych. Kiedy z niej wyjdziemy, pojawią się kolejne fale poważnych zagrożeń zdrowotnych, po pierwsze nawracający koronawirus aż do momentu pojawienia się szczepionki, a po drugie – będą to pacjenci cierpiący na inne choroby, którzy nie otrzymali pomocy w czasie epidemii a także ofiary stresu nią wywołanego.
Musimy być świadomi, że dla wielu Polaków większy strach wywołuje wizja utraty pracy i stałego dochodu oraz zapaść ekonomiczna kraju, niż sam wirus. Stawienie czoła zaburzeniom gospodarczym jest zatem, równie ważne jak skuteczna ochrona zdrowia. Nigdy wcześniej nie dane nam było tak wyraźnie doświadczyć silnej relacji pomiędzy tym obszarami. Już dzisiaj musimy planować działania, które umożliwią nam stawienie czoła kolejnym falom epidemicznym związanym z koronawirusem, nowotworami, otyłością, cukrzycą, zaburzeniami psychicznymi itp. i jednocześnie minimalizować ich następstwa dla gospodarki.
Powinniśmy skorzystać z tego, co udało się nam zrobić w ostatnim czasie. Kryzys zmusił nas bowiem do otworzenia się na nowe rozwiązania. Doskonałym przykładem jest uwalnianie personelu medycznego i świadczeniodawców od biurokracji. Okazało się, że można zrezygnować z licznych procedur i formalności, które do tej pory traktowano jako absolutnie konieczne. Szerokie zastosowanie telemedycyny, w szczególności teleporad, telewizyt, wspartych e-receptą, e-zwolnieniem pozwala zaspokajać wiele bieżących potrzeb zdrowotnych, ograniczając bezpośrednie wizyty pacjenta w placówkach medycznych, które zwiększają ryzyko zakażenia.
Skokowo wzrosła rola zespołów POZ w monitorowaniu stanu zdrowia populacji. Z tradycyjnego modelu opieki reaktywnej udzielanej na wniosek pacjenta, zgłaszającego się do placówki, upowszechniają się działania proaktywne, kiedy to pracownik przychodni dzwoni do pacjenta i monitoruje jego stan zdrowia. Przechodzimy właśnie narodowy test samoopieki i odpowiedzialności za zdrowie. Z dnia na dzień zwiększa się nasza osobista i zbiorowa świadomość, jak dużą rolę mamy do odegrania w procesie ochrony swojego zdrowia i monitorowania samopoczucia.
Wykorzystanie tych zjawisk, ich podtrzymanie i dalsze rozwijanie w czasie po pandemii będzie miało ogromne znaczenie dla zwiększenia efektywności systemu opieki zdrowotnej. Jeśli uda się wkomponować je na stałe w system ochrony zdrowia, wzrosną nasze szanse na skuteczne stawienie czoła nowym wyzwaniom zdrowotnym, które ujawnią się zapewne bardzo szybko.
Ale nie ulega wątpliwości, że konieczne jest zrewidowanie obecnego modelu organizacji i finansowania ochrony zdrowotnej. Wrócą do nas pytania o niezbędną liczbę szpitali, zakres i zasady ich działalności, formę własności, zakres publicznego finansowania i rolę i miejsce ubezpieczeń dodatkowych. Epidemia ukazała znaczenie podstawowego zabezpieczenia medycznego, które powinny tworzyć współpracujące ze sobą, zintegrowane funkcjonalnie za pomocą systemów informatycznych zespoły POZ i szpitala pierwszego poziomu, zabezpieczającego dostęp do diagnostyki, podstawowego leczenia szpitalnego, opieki długoterminowej, rehabilitacji. Konieczne jest zdefiniowanie relacji i wykorzystanie potencjału partnerstwa publiczno- prywatnego i regionalnego zarządzania sektorem zdrowia.
Nie powinniśmy dziś zrzucać wszystkich skutków kryzysu i ich przezwyciężania na karby państwa. Musimy wszyscy jako społeczeństwo w swoich małych lokalnych społecznościach, wykazać się naturalnym solidaryzmem i zmienić swoje postawy wobec własnego zdrowia oraz zdrowia innych ludzi, odgrywać aktywną rolę w przeciwdziałaniu negatywnym zjawiskom zdrowotnych i społecznym poprzez np. ograniczenie zagrożenia chorobami zakaźnymi, czy bezradność schorowanych seniorów, mieszkających samotnie obok nas. Bardzo ważne będzie zaangażowanie organizacji pozarządowych, które będą odgrywać istotną rolę w opiece nad najsłabszymi. Ryzyko pogłębienia się nierówności w zdrowiu w tych okolicznościach rośnie, akceptacja tego stanu jest zagrożeniem dla każdego z nas.
Na pewno dojdzie do zrewidowania relacji biznesowych, nastąpi cofnięcie globalizacji. Już widzimy potrzebę przebudowy globalnych łańcuchów dostaw, należy spodziewać się ich koncentrowania w granicach kontynentów. Potrzebujemy dyskusji, jak przebudować łańcuchy dostaw na poziomie europejskim – z naszym udziałem, które elementy produkcji moglibyśmy przejąć i skoncentrować w Polsce. Mamy potencjał i już dziś powinniśmy analizować, w których sektorach gospodarki moglibyśmy zwiększyć swój udział na europejskiej mapie gospodarczej, rekompensując straty z powodu zapaści w innych branżach. Najlepszy przykład – to substancje czynne do produkcji leków, które – podobnie jak wiele innych produktów krytycznych dla bezpieczeństwa zdrowotnego – produkuje się w znacznej mierze w Chinach. Nikt nie ma już dziś wątpliwości, że konieczne jest, aby wiele z nich było wytwarzanych na terenie Europy. Pościg za marżą lub niską ceną, skłaniający do koncentracji dostawców, okazuje się bowiem na dłuższą metę ryzykowny.
Mimo że minister zdrowia w czasie pandemii formalnie nie przejął szpitali, to realnie znacząco zwiększył swój wpływ na ich funkcjonowanie. Kluczową zmianą, która powinna mieć miejsce po pandemii jest decentralizacja systemu i zwiększenie roli regionów w kształtowaniu krótko – i długoterminowej polityki zdrowotnej. Polityka zakupu świadczeń i rozwój infrastruktury musi być odzwierciedleniem potrzeb zdrowotnych, a nie lokalnych ambicji i niezdrowej konkurencji pomiędzy organami założycielskimi podmiotów leczniczych.
Jedynym sposobem na uwolnienie ogromu środków, które dzisiaj wydatkowane są nieefektywnie na dublujące się inwestycje, jest zwiększenie odpowiedzialności władz regionalnych. Partnerstwo Wojewody, Marszałka Województwa i Dyrektora OW NFZ, przedstawicieli konwentu powiatów – może odegrać kluczową rolę w podejmowaniu niezbędnych, choć nie zawsze powszechnie akceptowalnych decyzji, mających na celu stabilizowaniu regionalnego rynku świadczeń zdrowotnych. Kryzys – to czas na odważne i przełomowe decyzje, o które nie łatwo w czasach rozleniwiającej koniunktury.
© mZdrowie.pl
dr Małgorzata Gałązka-Sobotka przedstawiła przekonywujące argumenty zarówno w dziedzinie diagnozy i jak i terapii potrzenej służbie zdrowia nie tylko dla skuteczne walli z pandemią ale wszystkimi innymi chorobami i ich spolecznymi uwarunkowaniami.