Najważniejsze jest upowszechnianie robotyki w kolejnych szpitalach i na kolejne obszary kliniczne. Rosnąca konkurencja na rynku producentów robotów sprzyja szpitalom, które mogą wybierać spośród wielu ofert takie, które najlepiej psują do ich potrzeb i możliwości. Producent robotów Versius liczy na umocnienie swojej pozycji biznesowej i rozwój na nowych rynkach, zwłaszcza Europy Środkowo-Wschodniej oraz Azji – mówi Aleksandra Diyon, dyrektor generalna polskiego oddziału CMR Surgical.
– Jak Pani podsumuje ubiegły rok rozwoju chirurgii robotowej, z punktu widzenia CMR, czyli firmy numer 2 na tym rynku.
Aleksandra Diyon – Ostatni rok w CMR był pełen wyzwań, zarówno wewnętrznych jak i zewnętrznych. Jak wiemy, konkurencja na rynku robotów chirurgicznych robi się coraz większa, co ogólnie uważam za plus, ponieważ rynek jest ogromny, wyceniany ostatnio na 6 miliardów dolarów. Penetracja robotyki na rynku zabiegów chirurgicznych według naszych ocen wynosi obecnie nie więcej niż 5-10 proc. Istnieje zatem ogromnie dużo miejsca dla nowych graczy, co jest dobrą wiadomością przede wszystkim dla pacjentów. To również dobra wiadomość dla płatnika, ponieważ rosnąca konkurencja poprawia dostępność, wymusza standaryzację oraz optymalizację kosztów.
– Wyniki CMR są dobre?
– W 2024 roku naszej firmie udało się osiągnąć kolejny kamień milowy, jakim było przekroczenie liczby 30 tysięcy zabiegów wykonanych przy pomocy robotów Versius na całym świecie, w zakresie ponad 285 różnych procedur. Ponad 70 proc. szpitali, które wykorzystują roboty Versius, wykonują w ich asyście operacje z obszaru więcej niż jednej specjalizacji. To szczególnie ważne z punktu widzenia optymalizacji kosztów placówek medycznych. Rok 2024 okazał się przełomowy dla CMR również dlatego, że uzyskaliśmy pierwszy FDA Approval, jako pierwszy robotyczny system wieloportowy. Możemy już oferować nasz system w USA, który jest największym rynkiem na świecie. Warto wskazać na nasz polski akcent w tym procesie. Mieliśmy w nim duży udział, ponieważ badanie kliniczne potrzebne do rejestracji było przeprowadzone w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym SUM w Katowicach.
– Jednym słowem CMR ma obecnie silną pozycję numer dwa na rynku robotyki.
– Pracujemy nad jej umacnianiem. Do rynku podchodzimy pokornie, nasza platforma cały czas się rozwija. Od samego założenia firmy priorytetem jest dobro pacjenta. Dlatego zależy nam na tym, aby demokratyzować dostęp do robotyki, aby jak najwięcej pacjentów mogło z niej korzystać, nie tylko z największych ośrodków, ale także w mniejszych miastach. Chcemy pracować nad dostępnością robotyki, zwłaszcza że w dyscyplinach zabiegowych mamy do czynienia z problemami kadrowymi, powszechnym brakiem specjalistów – robotyka pomaga choć w części ten problem złagodzić.
– Jakie jest miejsce Polski w strategii CMR?
– Nasz kraj – to dla CMR drugi lub trzeci najważniejszy rynek na świecie, biorąc pod uwagę czy to liczbę zabiegów, czy potencjał, czy inwestycje. Spośród tej liczby 30 tysięcy zabiegów globalnie, w Polsce wykonano ich dotychczas ponad 4 tysiące. Tradycyjnie głównym rynkiem jest Wielka Brytania, bo stamtąd pochodzi firma i tam powstał nasz robot, mamy też dobrą umowę dotyczącą współpracy z NHS. Na podobnym poziomie do Polski, równie dynamicznie, rozwija się Brazylia, w minionym roku szczególnie dobre wyniki zanotowaliśmy we Włoszech czy Hiszpanii. Region Europy Środkowo-Wschodniej, z Polską jako liderem, jest motorem napędowym rozwoju. W najbliższych planach mamy też bardziej intensywne działania w Azji, gdzie dynamicznie rozwijają się rodzime systemy robotyczne.
– A propos systemów modułowych, na rynku – również polskim – pojawił się podobny system HUGO RAS, produkowany przez Medtronic. Myśli Pani że linia podziału rynku zarysuje się właśnie pomiędzy systemami kolumnowymi i modułowymi?
– Myślę że każdy nowy gracz na rynku i nowa opcja sprzyja rozwojowi. Najważniejsze jest, aby szpitale mogły z możliwie szerokiej rynkowej oferty wybierać rozwiązania dopasowane do ich potrzeb, uwarunkowań organizacyjnych i możliwości finansowych. Dzięki temu w całym kraju, w dużej liczbie szpitali mogą podnosić się standardy leczenia. Dywersyfikacja może wyjść tylko na plus. Natomiast w odniesieniu do największych ośrodków uniwersyteckich jest chyba wskazane, aby miały one do dyspozycji różne systemy, zwłaszcza w kontekście kształcenia studentów i szkolenia specjalizacyjnego. Absolwenci i specjaliści powinni posiadać szeroką wiedzę, nabytą w sposób obiektywny na uczelni, a nie tylko od producentów. Robotyka – to przyszłość, musimy dużo wysiłku poświęcić na edukację, która wymaga dobrych warunków i dostępu do wszystkich technologii, obecnych na rynku, z którymi potem lekarze będą mieli do czynienia w swojej pracy zawodowej.
– Polski rynek chirurgii robotowej rozwija się dynamicznie.
– To prawda, tempo rozwoju w Polsce jest bardzo wysokie, ale nadal pozostajemy w tyle za liderami, czyli USA czy dużymi krajami Europy Zachodniej, gdzie chirurgia robotowa zaczęła się rozwijać ładnych kilka lat szybciej i ten dystans jest wciąż widoczny. Polska wspólnie z Czechami niewątpliwie wiedzie prym w rozwoju robotyki wśród krajów naszego regionu. W tym roku na pewno na polski rynek zaczną wchodzić roboty z Azji, ponieważ Chińczycy już otrzymali certyfikaty europejskie, lada miesiąc zapewne także Japończycy będą mieć taki certyfikat. Z uwagi na atrakcyjność i potencjał Polski możemy się spodziewać, że konkurencja będzie wzrastać. Każda firma ma jednak możliwość rozwoju, łącznie z liderem, a głównym beneficjentem tej sytuacji będą szpitale i pacjenci.
– Wchodząc do Polski kilka lat CMR temu zrewolucjonizował rynek, oferując możliwość wypożyczania, dzierżawy czy leasingu systemów – zamiast transakcji kupna, przy której cena była dla wielu szpitali barierą nie do pokonania. Czy to przyniosło oczekiwane efekty?
– Absolutnie tak. Jesteśmy z tego bardzo dumni, ponieważ w krótkim czasie udało nam się przełamać dotychczasowy monopol i dotrzeć z najnowocześniejszą technologią do wielu nowych placówek. Ale w naszej strategii zależy nam przede wszystkim na systematycznych krokach do przodu, czyli zwiększaniu dostępności naszych systemów, instalacji i procedur. Jak na zaledwie kilkuletni okres działania, uważam że osiągnięty udział w rynku jest całkiem niezły. W obliczu wielu wyzwań i rosnącej konkurencji już 23 polskie szpitale w 2024 roku wykonywały zabiegi w asyście systemu Versius.
– Coraz więcej szpitali i coraz więcej operatorów.
– W minionym roku przeszkoliliśmy kolejnych 90 operatorów. Idziemy do przodu, ale najbardziej zależy nam na jakości i bezpieczeństwie. Każdy nowy chirurg musi przejść kilkanaście kolejnych etapów w trakcie szkolenia, które jest certyfikowane przez brytyjskie towarzystwo chirurgiczne. W minionym roku otworzyliśmy centrum szkoleniowe w Warszawie, w Centrum Edukacji Medycznej. Ośrodek ma bardzo wysokie standardy, na stałe zainstalowaliśmy dwa systemy Versius, na których odbywają się szkolenia. Dzieje się to poza szpitalem, co pozwala spokojnie skoncentrować się na procesie nauki. Oczywiście, równie ważny jest późniejszy dostęp do sali operacyjnej i wykonywania zabiegów, na co już nie mamy wpływu, ale ze swojej strony robimy wszystko, aby chirurgom zapewnić odpowiednią wiedzę i przeprowadzić ćwiczenia praktyczne. Wychodząc naprzeciw zainteresowaniu szpitali, organizujemy też krótsze szkolenia komercyjne czy pokazy, które nie uprawniają jeszcze do przeprowadzania zabiegów, ale pokazują możliwości systemu robotowego.
– Jednym słowem producenci robotów nadal wyręczają publiczne instytucje w podnoszeniu wiedzy lekarzy. Czy podobnie dzieje się z rejestrami? Nadal nie powstał ogólnopolski rejestr zabiegów robotowych, ale producenci gromadzą dane ze swoich systemów.
– Rejestry są niezbędne, aby w krótkiej i średniookresowej perspektywie ocenić efekty wdrożenia programu robotycznego. CMR również zbiera dane na potrzeby rejestru zabiegów, które są wykonywane w asyście naszych robotów. Dzięki temu możemy już oferować dodatkowe wsparcie dla lekarzy. W połowie ubiegłego roku Uniwersyteckie Centrum Kliniczne SUM w Katowicach, jako pierwszy ośrodek w Polsce, zaczęło korzystać z Versius Clinical Insights. To jest zaawansowany system do analizowania danych, pomagający tworzyć rejestr na poziomie szpitala, oceniać efekty wdrożenia robotyki, oceniać jakość zabiegów i bezpieczeństwo pacjentów, a w przyszłości również porównywać swoje osiągnięcia z innymi ośrodkami. Jeśli szpital ma podpisaną umowę o wymianie danych, ma m.in. dostęp do wszystkich nagrań video z zabiegów, które są wykonywane wewnętrznie, automatycznie w czasie pracy każdego systemu. Dzięki temu każdy chirurg może analizować swoje zabiegi i porównywać się z innymi, w poszukiwaniu optymalnej techniki.
Firma planuje rozwój tych technologii cyfrowych, w kierunku analizowania danych i algorytmów, które będą wspierały pracę operatora. Chcę podkreślić, że jako producent nie mamy wglądu do danych pacjenta, nie jesteśmy w stanie go zidentyfikować, ponieważ dane są anonimizowane, więc zapewnione jest całkowite bezpieczeństwo i zachowanie odpowiednich standardów. Z każdym szpitalem podpisujemy szczegółowe umowy, które regulują te kwestie i pozwalają im zachować odpowiednie standardy.
– Jakie plany na 2025 rok w Polsce ma CMR?
– Przede wszystkim chcemy zwiększać liczbę zabiegów, wykonywanych w polskich szpitalach w asyście robotów Versius, zgodnie z ogólnym trendem rozwoju rynku. Naszą strategia zakłada docieranie z ofertą i upowszechnianie robotyki nie tylko w największych, centralnych ośrodkach, ale również w szpitalach mniejszych, regionalnych czy wojewódzkich. One też mają potrzeby i chcą udostępniać pacjentom najnowsze metody zabiegowe. Będziemy kłaść bardzo duży nacisk na szkolenia i wprowadzać kolejne innowacje technologiczne, tak jak to robiliśmy do tej pory. W ostatnim czasie wprowadziliśmy choćby zintegrowany system obrazowania za pomocą zieleni indocyjaninowej vLimeLite. Dosłownie za chwilę wprowadzimy Ultrasonic Disector, czyli nóż harmoniczny z technologią ultradźwięków. Będziemy też wprowadzać odświeżone portfolio narzędzi.
– A cele biznesowe?
– Jako Polska odpowiadamy za rozwój w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Polski oddział CMR odpowiada za rozwój w kraju i całym regionie, ale mamy też partnerów biznesowych, czyli nasz model biznesowy jest właściwie hybrydowy. I w najbliższym czasie panujemy ekspansję w kolejnych krajach naszego regionu. Obecnie na przykład w Bułgarii jest już 5 systemów, w Wilnie pracują już trzy, jesteśmy w Rumunii i Słowacji, także w Grecji. Ale widzimy znaczący potencjał do wzrostu, do wprowadzenia chirurgii robotowej w nowych lokalizacjach. Przykładamy też dużą wagę do badań klinicznych, aktualnie są prowadzone dwa, dotyczące chirurgii transoralnej oraz pediatrii.
– Czy warunki finansowania zabiegów robotowych w Polsce sprzyjają rozwojowi?
– Oczywiście liczymy na osobne, wyższe wyceny kolejnych zabiegów wykonywanych w asyście robota. Myślę, że wraz ze wzrostem liczby zabiegów robotyka będzie się rozwijać, szpitale będą artykułować coraz większe potrzeby sprzętowe, kadrowe i finansowe. Potrzebne byłyby zatem takie rozwiązania systemowe, które będą wspierać ten rozwój. Szpitale i zespoły chirurgiczne muszą mieć poczucie bezpieczeństwa, że ich działania i wysiłki mogą liczyć na wsparcie, tak aby wykonując zabiegi nie martwić się o kwestie organizacyjne, prawne czy finansowe. To co się działo w Polsce w ostatnich latach można oceniać bardzo pozytywnie, osobne wyceny stanowiły taki “booster”, który napędził rozwój. Moim zdaniem najważniejsze jest jednak dalsze upowszechnianie robotyki, wchodzenie do kolejnych szpitali oraz w kolejne obszary kliniczne.
(rozmawiał Krzysztof Jakubiak)