Kończący się sezon rytualnych debat, odbywających się na kolejnych kongresach zdrowotnych, upływał pod znakiem dyskusji o refundacji nowoczesnych leków, koordynowaniu opieki oraz mierzeniu rezultatów. Mierzenie rezultatów robi furorę chociażby w onkologii, ponieważ pozwala racjonalizować wydatki na coraz droższe terapie.
W polityce outcomy widać po wynikach wyborów i sondażach poparcia. Eurowybory pokazały, że rząd trzyma się mocno. A właściwie mocno trzyma się obóz polityczny który rządzi. I dlatego odtrąbił sukces, sprawnie przeprowadził rekonstrukcję ekipy, nowymi twarzami zastępując polityków, którzy zdobyli miejsce w parlamencie.
Tymczasem w naszej branży, czyli w zdrowiu, wyniki wyborów nie są tak jednoznaczne. Wygrali mandaty byli ministrowie zdrowia z opozycji – pani Ewa Kopacz i pan Bartosz Arłukowicz. Gratulacje. Na pewno znów potwierdziła się stara zasada, że czas leczy rany. Emocje związane z ich poczynaniami, jak widać, już opadły. Pozostała rozpoznawalność nazwisk i ważna dla elektoratu symbolika politycznej walki opozycji z rządem.
Wygrała też mandat pani Joanna Kopcińska, która co prawda nie pracowała już w sejmowej komisji zdrowia, ale po znajomości trzeba ją zaliczyć do naszej branży i też złożyć gratulacje. Natomiast były minister zdrowia z obecnej ekipy, pan Konstanty Radziwiłł mandatu nie zdobył. Czy to przypadek, czy też symptom jakiegoś ważnego procesu, którego jeszcze nie potrafimy zdiagnozować?
Zapewne przedostatniemu ministrowi to i owo nie zostało zapomniane. Kolejki do lekarzy nadal są długie, w mediach wciąż pojawiają się opisy chaosu na SORach. Wyborcy-pacjenci nie chcą widocznie głosować na osoby, które im się bezpośrednio kojarzą z tymi problemami. Potrzebny jest okres przejściowy, czyściec, washout. Jak zwał tak zwał, ale trochę wody w Wiśle musi upłynąc i kropka.
Usprawnianie systemu też wymaga czas. Przedwyborcza gorączka nie sprzyja jednak merytorycznej pracy. Rządzący zwykle narzekają na brak komfortu liczonego w latach, tak aby pojawiły się outcomy. Coroczne kampanie wyborcze, krótki cykl polityczny, narzuca podobno myślenie kategoriami dziś i teraz, ewentualnie do jutra.
Ale zaraz zaraz. Nie macie państwo kilku lat czekania na efekty? – przecież poprzednia ekipa rządziła osiem lat. Zapowiada się, że obecna też porządzi co najmniej tyle samo. Osiem lat – to szmat czasu. Można zacząć i skończyć szkołę podstawową. Albo gimnazjum, liceum i jeszcze dwa lata studiów zaliczyć. Można przecież sobie te osiem lat zaplanować, przygotować harmonogram, ustalić priorytety. I poczekać na outcome.
O wyniklach wyborów pisaliśmy wcześniej.
/ mzdrowie