Polska biotechnologia może myśleć o swoich szansach rozwojowych przede wszystkim jako współuczestnik i współtwórca europejskiej branży biotech. W ostatniej dekadzie udaje nam się rozwijać szybciej niż innym krajom, dzięki czemu skracamy dystans do czołówki. Polskie firmy nadal są relatywnie słabsze kapitałowo, więc potrzebują wsparcia ze strony państwa aby włączać się w konkurencyjny unijny – oraz światowy – rynek i samodzielnie realizować coraz większe projekty – to główne wnioski z redakcyjnej debaty mZdrowie.
W debacie “Panorama runku biotechnologii w Unii Europejskiej: perspektywy dla Polski” udział wzięli: europoseł Dominik Tarczyński, prof. Artur Świergiel (dyrektor Instytutu Biotechnologii Przemysłu Rolno- Spożywczego), Mariusz Olejniczak (prezes WPD Pharmaceuticals Sp. z o. o.) oraz dr Konrad Hennig – Law4Growth.
Doktor Konrad Hennig przypomniał główne wnioski z raportu, opracowanego przez Law4Growth oraz Modern Healthcare Institute. Raport “Panorama rynku biotech w Unii Europejskiej” – raport do pobrania
Biotechnologia jest obszarem, w którym mają miejsce obecnie ogromne inwestycje, ponieważ dotyka najważniejszych obszarów gospodarki i życia – m.in. ochrony zdrowia, produkcji żywności i energii. Około 40 proc. światowych nakładów R&D na biotechnologię – to inwestycje w Europie. Polska branża biotechnologiczna jest częścią europejskiego, jednorodnego rynku i tylko w takim układzie ma dziś szansę na rozwój. Wyróżniamy się w biotechnologii zielonej, czyli rolnictwie i produkcji żywności. W obszarze leków jesteśmy nieco słabsi, głównie z powodu bariery finansowej, której przekroczenie dla młodych polskich firm biotechnologicznych stanowi nadal poważną trudność.
Europoseł Dominik Tarczyński podkreślił, że w okresie 2012-2018 potroiliśmy – jako Unia Europejska – inwestycje europejskie w obszarze biotechnologii, ich poziom doszedł do 12 miliardów dolarów. Rosnące nakłady powinny być wykorzystywane nie tylko do wzmacniania przemysłu, ale także sfery edukacji i uczelni wyższych.
Profesor Artur Świergiel wskazał, że podstawowym warunkiem dla rozwoju jest coraz wyższy poziom nauki, a kolejnym – możliwości wykorzystania rozwijanych technologii do uruchomienia produkcji. Poziom nauki w Polsce dorównuje najlepszych zachodnim ośrodkom jedynie w przypadku pojedynczych osób i projektów. Z drugiej strony liczba publikacji jest niewielka, a udział polskich zespołów i grup badawczych w międzynarodowych projektach jest dosyć skromny. Rozwój jest jednak widoczny – choćby pod tym względem, że jesteśmy w grupie krajów, w których prowadzi się najwięcej badań klinicznych, dorównujemy już Wielkiej Brytanii. Jak zauważył prezes Mariusz Olejniczak, w obszarze badań i rozwoju “czerwonej”, medycznej biotechnologii skracamy dystans do najlepszych, rozwijamy się szybciej niż inni.
Co zrobić, aby polscy naukowcy mieli większy udział w tym rozwoju? – według prof. Świergiela “nie powinniśmy obniżać poprzeczki” wymagań stawianych np. w programach unijnych, ale finansowo wspierać nasze krajowe zespoły w przygotowywaniu projektów europejskich, międzynarodowych. Dla rozwoju polskiej nauki istotne jest finansowanie wszystkich rodzajów projektów, zarówno podstawowych jak wdrożeniowych. Nasi naukowcy z przyczyn historycznych nie mieli narzędzi, aby się nauczyć współpracy z przemysłem, dlatego są dopiero na etapie rozwijania tych umiejętności i budowania kultury współpracy.
Jak podkreślił doktor Konrad Hennig, zaczynamy już odchodzić od rozdawania państwowych pieniędzy w formie grantów na rzecz inwestowania w rozwój firm. Polski Fundusz Rozwoju zawarł kontrakty inwestycyjne na 60 milionów złotych z dwiema spółkami biotechnologicznymi. Jest to o tyle ważne, że przejście z systemu darowizn na system inwestycji kapitałowych może zwiększyć pulę dostępnego finansowania a jednocześnie stymulować konkurencję. Zaplanowany na 2021 rok budżet NCBiR wynosi 7,3 mld złotych – to jest już znacząca kwota. Nie funkcjonuje jednak nadal na zasadzie zwrotu z inwestycji. Jak jednak wskazał Dominik Tarczyński bezzwrotne dotacje w dłuższym okresie oznaczają inwestowanie w rozwój nauki i przemysłu, stymulowanie wzrostu gospodarczego i budowanie zasobów wiedzy na przestrzeni pokoleń.
Mariusz Olejniczak przekonywał, że “jesteśmy w momencie przełomu” pod względem rozwoju polskich firm biotechnologicznych – już nie tylko sprzedają swoje projekty większym, zagranicznym partnerom, ale również same przejmują zagraniczne aktywa. W coraz większej liczbie polskich firm pracują specjaliści z doświadczeniem pracy w czołowych krajach i firmach światowych. Transfer wiedzy jest potrzebny do dalszego rozwoju. “Jesteśmy krajem, który już zaczyna się liczyć na arenie biotechnologii” – mówił prezes WPD Pharmaceuticals.
Należy dofinansowywać nowe firmy, ale robić to tak umiejętnie, aby środki nie zostały niepotrzebnie rozproszone i udało się jak największą liczbę projektów doprowadzić do komercjalizacji – podkreślał prof. Świergiel. Jego zdaniem Polska ma możliwość rozwoju i specjalizacji przede wszystkim w produkcji żywności.
Biotechnologia jest obszarem konkurencji największych graczy, czyli USA, Chin i Europy. Polska powinna znaleźć swoje miejsce w ramach wspólnotowego rynku – mówił Dominik Tarczyński. Dlatego konieczne jest, aby państwo wzięło na siebie odpowiedzialność za stymulowanie rozwoju. Patrzy ono bardziej dalekowzrocznie niż firmy, których zarządy są rozliczane w coraz krótszej perspektywie, przez co nie są skłonne do podejmowania ryzyka czy prowadzenia inwestycji, który przynoszą zyski w długim okresie.
Europejska strategia farmaceutyczna wypracowana przez Komisję Europejską może przyczynić się do naszego rozwoju, o ile zachowamy równowagę i możliwości rozwoju wszystkich krajów członkowskich – powiedział europoseł Tarczyński. Najważniejsza będzie jednak realizacja tej strategii w praktyce. Z punktu widzenia interesów całej Unii Europejskiej musimy działać na rzecz wyrównywania szans i niwelowania różnic. Strategia farmaceutyczna nie może przyczyniać się do budowania Europy dwóch prędkości, tylko do wzmacniania wspólnego rynku. Także działania polskiego rządu powinny iść w kierunku zrównoważonego rozwoju, finansowania nauki i rozwoju wiedzy, utrzymania wzrostu gospodarczego, nadrabiania różnic wynikających z wieloletniego zapóźnienia.
Z punktu widzenia rozwoju polskiej biotechnologii – jak wskazał dr Konrad Hennig – potrzebna jest umiejętna specjalizacja i wybór priorytetów, które chcemy wspierać. “Nie możemy wspierać wszystkiego” – podkreślił. W niektórych obszarach, jak produkcja żywności czy leków, Polska posiada już znaczący potencjał i know-how. Potrzebujemy w tym celu koordynacji działań ośrodków naukowych, instytucji publicznych oraz przemysłu. Stawiając bardzo ambitne cele strategiczne, jak np. gospodarka wodorowa czy rozwój samochodów elektrycznych, nie możemy tracić z oczu projektów mniejszych. Drugim warunkiem sukcesu jest bardziej efektywna dystrybucja kapitału, tak aby polskie firmy mogły skuteczniej finansować wzrost i duże projekty rozwojowe.
Strategia przejmowania projektów w dalszych fazach rozwoju, kiedy ryzyko niepowodzenia jest znacznie niższe, niesie ze sobą nowe możliwości. Znikome są szanse na to, aby którakolwiek polska firma samodzielnie zrealizowała cały projekt opracowania leku od fazy koncepcji do wejścia na rynek – wymaga to zbyt wysokiego kapitału i jest obarczone zbyt wysokim ryzykiem niepowodzenia. Jednak coraz więcej jest projektów biotechnologicznych rozwijanych w Polsce do pewnego etapu, a następnie przejmowanych przez mocniejsze kapitałowo międzynarodowe korporacje. W najbliższych latach największym wyzwaniem dla polskiej branży biotechnologicznej będzie wydłużanie procesu rozwoju projektów, tak aby wypracowywać znacznie wyższą marżę z ich sprzedaży.
© mZdrowie.pl