Liczba zawałów serca wzrosła o 8 proc. w ciągu pięciu lat – wynika z raportu NFZ. „W większości wypadków samo dopuszczenie do zawału – to porażka profilaktyki i metod wczesnego wykrywania chorób serca” – komentuje w rozmowie z mZdrowie.pl prof. Piotr Hoffman.
W 2019 r. odnotowano w danych Narodowego Funduszu Zdrowia 78,6 tys. przypadków zawałów u 76,3 tys. osób. Blisko 64 proc. pacjentów stanowili mężczyźni. Liczba pacjentów z zawałem wzrosła w latach 2014–2019 o 8 proc. W przypadku kobiet był to wzrost o 3 proc., a w przypadku mężczyzn – o ponad 10 proc. Od 2017 roku mamy stały negatywny trend wzrostowy. Liczba pacjentów z zawałem wynosiła odpowiednio:
- 2014 r. – 70,8 tys. osób;
- 2015 r. – 69,3 tys. osób;
- 2016 r. – 69,5 tys. osób;
- 2017 r. – 73,2 tys. osób;
- 2018 r. – 74,7 tys. osób;
- 2019 r. – 76 tys. osób.
W tym czasie nieznacznie poprawiła się skuteczność leczenia zawałów. Śmiertelność w 365 dni od przyjęcia do szpitala pacjentów z pierwszym zawałem w 2014 wynosiła 18 proc., w 2018 r. – 16,6 proc. (brak danych za 2019 r.)
Jednocześnie NFZ odnotował spadek nakładów refundacyjnych na leczenie choroby niedokrwiennej serca, prowadzącej do zawałów. Wyjątkiem były wydatki na leczenie samych zawałów. „Wartość refundacji świadczeń z powodu ChNS wyniosła blisko 2 mld zł w 2019 r. i była o 529 mln zł (21 proc.) niższa niż w 2014 r. Spadek wartości refundacji świadczeń obserwowany był głównie w przypadku świadczeń udzielonych z powodu niestabilnej dławicy piersiowej – wartość niższa o 380 mln zł. Spadek wartości refundacji świadczeń zaobserwowano również w przypadku przewlekłej ChNS i wyniósł 137 mln zł (16 proc.)” – czytamy w raporcie.
Jego autorzy podkreślają przy tym, że w przypadku zawałów odnotowano wzrost refundacji o 50 mln zł (6 proc.) Dominowało leczenie szpitalne (w 2019 r. – 93 proc. wydatków).
Standaryzowana liczba przypadków zawału pod względem struktury wieku i płci pacjentów była w 2019 roku taka sama jak pięć lat wcześniej. To wskazuje, że wzrost liczby zawałów wynika ze zmian struktury demograficznej pacjentów. “Wskazuje na to również liczba przypadków zawałów w przeliczeniu na 100 tys. ludności w podziale na grupy wiekowe i płeć pacjentów, która w 2019 r. była zbliżona do wartości obserwowanych w 2014 r.” – piszą autorzy raportu.
Jak podkreślają eksperci oznacza to, że w ostatnich pięciu latach nasz system ochrony przed zawałami ani drgnął – nie odnotowano żadnej poprawy. „Przy czym wskazałbym na to, że w epidemiologii zawałów czynnik demograficzny, choć ważny, nie jest jedynym wyjaśnieniem i czynnikiem decydującym. Kolejne dwa, niezwykle istotne – to profilaktyka zawałów związana z edukacją społeczną oraz kierowaną do pracowników medycznych, a także odpowiednio wczesna identyfikacja i kontrola występowania czynników ryzyka u każdego pacjenta. W obu tych dziedzinach nasz system szwankuje” – komentuje prof. Piotr Hoffman z Narodowego Instytutu Kardiologii.
Jego zdaniem na nieodpowiednio niskim poziomie stoją wykrywanie i leczenie zaburzeń lipidowych i nadciśnienia. „Niezadowalające są też postępy w edukacji społecznej, dotyczące nie tylko palenia papierosów i picia alkoholu, ale i prowadzenia ruchu, uprawiania sportu. To co widzimy za oknami – to grupy młodych ludzi jeżdżących na rowerach, biegających czterdziestolatków czy dziarskich emerytek z kijami do nordic – walking. Na ten widok można się ucieszyć. Czego nie widzimy przez okno, a zauważamy dopiero przy lekturze statystyk – to miliony Polaków, których życie toczy się na tapczanie, przed telewizorem z papierosem w ustach. Ta druga grupa jest w Polsce zdecydowanie zbyt liczna, choć gołym okiem niewidoczna” – mówi prof. Piotr Hoffman.
Choroba niedokrwienna serca (ChNS) jest szerokim pojęciem i obejmuje, niezależnie od powodujących je czynników, wszystkie stany niedokrwienia mięśnia sercowego. Stanowi ona jedną z głównych przyczyn zgonów – w 2016 r. w Europie ChNS odpowiadała za blisko połowę zgonów z powodu chorób serca i 20 proc. łącznej liczby zgonów.
W Polsce, według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego—Państwowego Zakładu Higieny, w latach 2014–2016 odnotowano 117 tys. zgonów z powodu ChNS, co stanowiło 10,1 proc. łącznej liczby zgonów odnotowanej w tym okresie.
W piśmiennictwie identyfikuje się wiele czynników zwiększających ryzyko zachorowania na chorobę niedokrwienną serca (ChNS). Wśród nich wskazuje niemodyfikowalne czynniki ryzyka takie jak wiek, płeć i wywiad rodzinny oraz czynniki modyfikowalne, m.in.:
- nadciśnienie tętnicze;
- zaburzenia lipidowe;
- palenie tytoniu;
- nadwagę i otyłość;
- niewłaściwą dietę;
- cukrzycę;
- nadużywanie alkoholu;
- niską aktywność fizyczna;
- czynniki psychospołeczne.
© mZdrowie.pl