Każdy coś sobie życzy na Nowy Rok, również pacjenci i lekarze, chyba nawet szczególnie oni w dobie pandemii. Prof. Maciej Krzakowski z Narodowego Instytutu Onkologii nie ma wątpliwości: ważne jest, żeby wreszcie w Polsce powstał system koordynowanego i kompleksowego postępowania w Lung Cancer Unitach. „Tego sobie życzę na 2022 r. i oczywiście chorym również” – dodał.
W czasie pandemii onkologia została zdestabilizowana, w zasadzie w każdym zakresie, mniej lub bardziej. W mediach najbardziej alarmowano, że Polacy nie zgłaszają się na badania przesiewowe, które w kolejnych falach zakażeń niemal zamarły. Problemów jest jednak znacznie więcej, a jednym z nich jest z pewnością oporne wciąż powstawanie tzw. unitów. Ale czy wszystko jest tak źle?
Prof. Piotr Rutkowski, zastępca dyrektora Narodowego Instytutu Onkologii ds. Narodowej Strategii Onkologicznej i badań klinicznych, twierdzi, że mimo pandemii wiele się zmienia w polskiej onkologii. „W onkologii mimo pandemii poprawiamy dużo” – zapewniał podczas konferencji prasowej Narodowym Instytucie Onkologii na temat zaadaptowania do polskich warunków wytycznych leczenia nowotworów National Comprehensive Cancer Network (NCCN). Bez perturbacji postępują badania nad terapiami onkologicznymi, jedynie na początku pandemii były zakłócenia w badaniach klinicznych, zarówno w Polsce jak i na świecie. Również jedynie na początku były u nas opóźnienia w rejestracji nowych leków onkologicznych. „Teraz tak nie jest” – podkreślił w rozmowie specjalista. Dodał, że jeśli chodzi o refundację tych leków, to także „jak na razie idzie ona bardzo dobrze”. „Nie mam dobrych wiadomości, że ma być źle. Na nowej liście refundacyjnej mamy nowe leki onkologiczne” – zaznaczył.
W podobnym tonie wypowiedział się wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski podczas konferencji prasowej „Onkologia 2021 – podsumowanie roku”. Wyliczył, że w 2021 r. wprowadzono do refundacji 32 cząsteczki w nowych wskazaniach, więcej niż w poprzednich latach (w 2020 r. i 2019 r. wprowadzono po 27 cząsteczek). „Uważam, że zrobiliśmy bardzo dużo, tyle ile można było, bo wiemy, że głównym zadaniem jest też leczenie covidu, ale niezależnie cały czas pracowaliśmy na tym, aby była dostępność do leków”. I wyraził nadzieje, że „przyszły rok nie będzie gorszy niż ten”. W 2022 r. na listę refundacyjną ma trafić sporo terapii, „cały czas pracujemy nad nowymi programami lekowymi w onkologii” – powiedział wiceminister. Nowe terapia mają zostać wprowadzone na listy refundacyjne w styczniu, marcu i maju przyszłego roku. Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji poddała analizie 40 terapii. „Przed nami bardzo ciekawy rok” – stwierdził Maciej Miłkowski.
A co z unitami? Prof. Maciej Krzakowski, konsultant krajowy w dziedzinie onkologii klinicznej, nie ma wątpliwości, że są potrzebne. Jak tłumaczy, w Lung Cancer Unitach – podobnie jak w Breast Cancer Units – najbardziej możliwe jest „wykorzystanie wiedzy i umiejętności specjalistów, a nie jedynie opieka fragmentaryczna, gdy chory wędruje z miejsca na miejsce, a czas płynie i nierzadko są opóźnienia, zdarzają się nieprawidłowości w diagnozie jak i terapii”.
Dlaczego tak trudno u nas utworzyć unity? Prof. Piotr Rutkowski powiedział, że nie potrafi powiedzieć. Podczas konferencji prasowej zwrócił uwagę, że „trudno pod jednym dachem zebrać wszystkich specjalistów”. Poza tym trzeba pamiętać, że w unitach trzeba sprostać wysokim wymogom jakości, a to nie jest takie łatwe. To prawda, ale jedną z głównych przeszkód w tworzeniu tych ośrodków jest też brak odpowiednich wycen dla wyspecjalizowanych procedur. Są po prostu nieopłacalne. Nieformalnie rolę unitów pełnią u nas onkologiczne ośrodki referencyjne. Zdaniem prof. Piotra Rutkowskiego nie we wszystkich typach nowotworów trzeba tworzyć takie ośrodki. Potrzebne są w leczeniu raka płuca, piersi czy jelita grubego, ale nie wymaga ich na przykład leczenie czerniaka, groźnego nowotworu skóry. W tej chorobie „nasze wytyczne są wystarczające i często je uaktualniamy” – zapewniał.
Niezależnie od tego, jak dużo będzie w Polsce unitów, życzeniem wszystkim pacjentów na 2022 r. – i wszystkie następne lata – jest zapewnienie każdemu choremu koordynatora, opiekuna prowadzącego go przez skomplikowany system diagnostyki i leczenia onkologicznego. Nie ma co do tego wątpliwości dr Janusz Meder, prezes Polskiej Unii Onkologicznej. „Każdy pacjent – podkreśla – powinien mieć możliwość opieki kompleksowej i koordynowanej. I to jak najszybciej”. Jego zdaniem nie ma już ku temu żadnych przeszkód, przynajmniej od strony koncepcyjnej. Trzeba tylko – twierdzi – wdrożyć to co w ramach Narodowej Strategii Onkologicznej przetestowano już w czterech ośrodkach. Dlatego od początku 2022 r. można wprowadzać to, co było wdrażane w innych ośrodkach.
Rola koordynatora jest ogromna. Między zgłoszeniem pacjenta i wdrożeniem diagnozy oraz leczenia nie może być przerw, każda procedura musi być zwarta czasowo, bo od tego zależy wynik leczenia. „Jesteśmy przygotowani do wdrożenia takiej kompleksowej opieki, od początku przyszłego roku w całym kraju” – dodaje dr Janusz Meder. A przyklaskuje temu Polska Koalicja Pacjentów Onkologicznych. Koalicja zgłasza jednak kolejny problem: lekarza POZ. Bez niego tej koordynacji w pełni nie będzie.
„Lekarze POZ powinien być częścią zespołu sprawującego wielodyscyplinarną, kompleksową opiekę nad pacjentem onkologicznym” – stwierdza Aleksandra Rudnicka, rzecznik PKPO. Powinien być on w stałym kontakcie z koordynatorem pacjenta i prowadzącym go onkologiem. Musi wiedzieć jak jego pacjent jest leczony i gdzie oraz jakie otrzymuje leki. „W praktyce lekarz rodzinny jest jak zagubiony element puzzlowej układance, a bez którego opieka onkologiczna nie może być kompleksowa i skoordynowana” – zaznacza. Po 6 latach nadszedł czas zmian w karcie DiLO. Choć minęło tyle czasu nie wszyscy pacjenci wiedzą jakie daje ona korzyści w zmaganiach z chorobą nowotworową. A lekarze POZ nie zawsze chcą ją wystawiać. „Często powtarzam pacjentom z podejrzeniem nowotworu, żeby nie wychodzili z gabinetu zanim lekarz nie wystawi im karty DiLO” – opowiada Aleksandra Rudnicka. I przyznaje: za mało jako organizacja mówimy o korzyściach tej karty. Dr Janusz Meder dodaje tylko, że karta DiLO ma być modyfikowana w zależności od powstawania Unitów.
Pacjenci są często zagubienie w skomplikowanym systemie opieki medycznej, ale nierzadko potrzebują też nagłej pomocy. Gdy wystąpią działania niepożądane po zabiegu chirurgicznym, chemioterapii lub radioterapii, nie wiedzą co mają robić, do kogo i gdzie się zgłosić. „Pacjenci i ich bliscy są bezradni w takich sytuacjach, wtedy najczęściej się dowiadują, że nie istnieje taka forma pomocy jak ostry dyżur onkologiczny” – tłumaczy Aleksandra Rudnicka. Większość placówek onkologicznych nie oferuje żadnej pomocy pacjentom w stanach nagłych. Z trudem ewentualnie możliwa jest wcześniejsza wizyta u onkologa lub – w niektórych placówkach – interwencyjne przyjęcie na oddział. Polska Koalicja Pacjentów Onkologicznych proponuje, żeby określić „jasny zakres kompetencji pomiędzy placówkami onkologicznymi, poradniami POZ, placówkami specjalistycznymi dotyczącymi postępowania z pacjentami w stanach nagłych”.
Pilnego rozwiązania w 2022 r. wymaga opieka paliatywna, z której często korzystają pacjenci onkologiczni. Spośród wszystkich chorych objętych tą opieką aż 80 proc. to pacjenci z choroba nowotworową. Tymczasem sytuacja w hospicjach jest dramatyczna, niektóre z braku pieniędzy mogą zostać nawet zamknięte. Jak przyznaje prof. Aleksandra Ciałkowska-Rysz, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Paliatywnej, tak trudnej sytuacji w opiece paliatywnej jeszcze nie było; szczególnie dramatyczna sytuacja jest w opiece stacjonarnej. Głównym powodem jest wzrost kosztów funkcjonowania hospicjów. A wyceny w opiece paliatywnej i hospicyjnej choć wprowadzono w 2017 r., to zostały określone na poziomie cen z 2014 i 2015 r., czyli na wiele lat przed pandemią. „Od tego czasu wszystko się zmieniło, mamy inflację i wzrost wszystkich kosztów, w tym również wzrost wynagrodzeń lekarzy i pielęgniarek” – zaznacza prezes PTMP.
Jej zdaniem najprostsze co można zrobić to opierając się na tej samej metodologii co poprzednio (w 2015 r.) podnieść cenę punktu w opiece paliatywnej, w ramach dotychczasowej, przeprowadzonej przed kilku laty taryfikacji. Dzięki temu w 2022 r. wzrosłyby kwoty przeznaczone na świadczenia w opiece paliatywnej. Jest to niezbędne, gdyż z powodu opóźnienia we wczesnym wykrywaniu wielu nowotworów będzie przybywać pacjentów onkologicznych wymagających opieki paliatywnej i hospicyjnej. Same pieniądze jednak nie wystarczą, brakuje pielęgniarek i lekarzy, szczególnie w hospicjach domowych. Wszyscy przechodzą tam, gdzie są wyższe zarobki. I trudno się temu dziwić.
„Za te pieniądze jakimi obecnie dysponuje służba zdrowia nie da się leczyć” – podkreśla prezes Polskiej Unii Onkologicznej dr Janusz Meder. Ma na myśli leczenie na wysokim, europejskim poziomie. Jego zdaniem już teraz na opiekę medyczną należałoby przeznaczać 8 proc. PKB, a na razie mówi się o 6 proc. PKB. Wylicza, że gdyby wdrożyć wszystkie elementy jakie przewiduje Narodowa Strategia Onkologiczna, co roku przed zgonem można byłoby uchronić od 30 do 50 tys. pacjentów z chorobą nowotworową. Ale NSO zaplanowana jest do 2030 r., a mamy pandemię i nie widać jej końca. Nastąpi to w 2022 r.? Jeden z czołowych chińskich epidemiologów doktor Zhong Nanshan już w 2020 r. prognozował, że Europa będzie się borykać z pandemią do 2024 r. Rok temu wydawało się, że to bzdura, ale dziś, gdy pojawił się Omikron?
W Polsce wciąż uzyskuje się gorsze wyniki pięcioletnich średnio o wyleczeń 10-15 punktów procentowych niż w krajach Europy Zachodniej, a w niektórych typach nowotworów te wyniki są gorsze o 20 punktów procentowych. Aby to zmienić trzeba przede wszystkim zbudować dobre podstawy, a te zależą od wczesnego wykrywania chorób nowotworowych. Opóźnienie leczenia o trzy miesiące zmniejsza szanse wyleczenia o 10 proc., a półroczna zwłoka obniża je aż o 30 proc.
W czasie pandemii znacznie spadła liczba badań przesiewowych i z opóźnieniem wykonywanych jest część zabiegów chirurgicznych. „To może się nawet nasilać” – ostrzega dr Janusz Meder. Już wcześniej, przed pandemią, badania przesiewowe rozwijały się słabo i były w stagnacji. Najgorzej, że nikt w zasadzie nie wie dlaczego uczestniczy w nich tak niewielka liczba Polaków. Podobnie jest ze szczepieniami przeciwko COVID-19. Dlaczego tak mało Polaków chce się szczepić?
W Polsce 1,2 mln osób żyje z chorobą nowotworową rozpoznaną w ostatnich 5 latach. Według krajowego Rejestru Nowotworów co roku jest ona wykrywana u 170 tys. naszych rodaków, spośród których umiera około 100 tys. Onkolodzy zapewniają, że w tych warunkach jakie są starają się leczyć jak najlepiej, na jak najwyższym poziomie. Temu ma służyć rozpoczęta w 2021 r. adaptacja amerykańskich wytycznych leczenia nowotworów National Comprehensive Cancer Network (NCCN). „Jesteśmy jednym z nielicznych krajów adaptujących te wytyczne, są one najlepsze na świecie i wielu onkologów z nich korzysta” – powiedział na spotkaniu z dziennikarzami prof. Piotr Rutkowski.
Na razie zaadaptowano zalecenia amerykańskie dotyczące leczenia raka szyjki macicy i ośrodkowego układu nerwowego, a obecnie opracowywane są wytyczne dotyczące nowotworów głowy i szyi. W 2022 r. planuje się adaptację do polskich warunków kolejnych 9-10 grup nowotworów. Dr Janusz Meder uważa, że mam już w zasadzie wszystko, co jest niezbędne do bardziej skutecznego leczenia chorób nowotworowych. Trzeba tylko to wszystko prężnie wdrożyć. To życzenie na całą obecną dekadę. Co najmniej.