Zgodnie z zaleceniami Komisji Europejskiej i zapowiedziami Ministerstwa Zdrowia odmrażanie życia społecznego i gospodarczego zacznie się od regionów, w których odsetek zakażonych koronawirusem jest najmniejszy. Czy to oznacza, że odmrażanie zaczniemy pod Zieloną Górą, a skończymy w Katowicach? „Nie byłoby to właściwe” – mówią pytani przez nas eksperci.
„Jeśli się okaże, że te wskaźniki w województwach się utrzymują, to być może regionalnie będziemy wydawali taką decyzję, że w przestrzeni otwartej, na wolnym powietrzu, np. maseczki będzie można zdjąć” – mówił Łukasz Szumowski, minister zdrowia.
Podobna zasada dotyczyć ma odmrażania kolejnych ograniczeń. Tam gdzie mniej zakażonych – tam szybciej wracać ma normalne życie. Stratedzy Komisji Europejskiej opracowali dokument pod roboczą nazwą „roadmap to exit lockdown” (mapa drogowa wyjścia z blokady). Doradzają przy tym, by normalny obieg gospodarczy przywracamy był stopniowo, a pierwszej kolejności dotyczył regionów, które z epidemią radzą sobie lepiej.
Sprawdziliśmy, jak mogłoby to wyglądać w praktyce. Na każdy milion mieszkańców w Polsce odnotowano 509 przypadków zarażonych. W sześciu polskich województwach (oznaczonych na naszej mapie kolorem czerwonym) współczynnik jest wyższy od średniej krajowej. W sześciu kolejnych województwach (oznaczonych kolorem zielonym) jest co najmniej dwukrotnie niższy od średniej krajowej. W województwach zakreślonych „na żółto” poziom zarażonych jest, co prawda, niższy od średniej krajowej, ale bliski na tyle, by stopień alertu epidemicznego uznać w nich za wysoki.
Różnica w poziomie zarejestrowanych przypadkach zarażenia na milion mieszkańców kształtuje się obecnie (21.05) następująco:
- Śląskie – 1363 przypadków na milion mieszkańców;
- Dolnośląskie – 786;
- Mazowieckie – 571;
- Opolskie – 568;
- Wielkopolskie – 547;
- Łódzkie – 509;
- Średnia krajowa – 509;
- Małopolskie – 341
- Zachodniopomorskie -303
- Kujawsko – Pomorskie – 278
- Świętokrzyskie – 277
- Pomorskie – 222
- Podlaskie – 213
- Lubelskie – 197
- Podkarpackie – 178
- Warmińsko-Mazurskie – 124
- Lubuskie – 95.
Gdyby zatem wziąć pod uwagę wytyczne Komisji Europejskiej i zapowiedzi rządu, mieszkańcy województwa lubuskiego mogliby już od czerwca wrócić do w miarę normalnego życia. A śląskiego – gdzie współczynnik zarażonych jest aż 13 razy wyższy – długo na ten powrót normalnego życia poczekać.
„Sama idea odmrażania życia społecznego i gospodarczego w pierwszej kolejności w rejonach mniej dotkniętych epidemią nie budzi moich zastrzeżeń. Natomiast moje ogromne zastrzeżenia budzi posługiwanie się oficjalną rządową statystyką do typowania regionów, które w pierwszej kolejności powinny skorzystać ze złagodzenia zakazów” – mówi w rozmowie z naszym portalem Krzysztof Kuszewski, epidemiolog.
Zwraca uwagę na to, że w praktyce postępowania polskich władz jest koncentrowanie posiadanych możliwości testowania chorych na województwach najbardziej zagrożonych, przy jednoczesnym odstąpieniu od intensywnego testowania mieszkańców regionów uznawanych za mniej zagrożone. „Efekt jest taki, że po wykryciu ognisk epidemicznych na Górnym Śląsku skierowano tam dodatkowe siły i środki, które wykrywały kolejne przypadki pacjentów bezobjawowych albo słaboobjawowych. Skrupulatnie je odnotowywano co podwyższało i tak wysoki wynik statystyczny Śląska. Nie badano w tym czasie, a tym samym nie odnotowywano podobnych przypadków np. na sprawdzanym mniej skrupulatnie Podlasiu” – mówi Krzysztof Kuszewski.
Zgodnie z jego postulatem, oficjalne statystyki rządowe wymagają dodatkowego sprawdzenia. „Wyobrażam sobie je tak, że do poszczególnych województw i regionów udadzą się ekipy testujące nie wytypowane do testów przypadki, a sprawdzające poszczególne populacje na zasadzie badania wszystkich mieszkańców dobieranych próbą losową, na zasadach przyjętych w kanonach statystyki. To dopiero pozwoli nam oszacować rzeczywistą skalę epidemii i w skali kraju, i w poszczególnych regionach. I dopiero takie badanie da realne podstawy do konkretnych decyzji” – mówi Krzysztof Kuszewski.
Z ogólną zasadą odmrażania życia społecznego i gospodarczego nie w całości i nie od razu dla każdego zgadza się także Włodzimierz Gut, doradca Głównego Inspektora Sanitarnego. „Zwracam przy tym uwagę, że czynnik regionalny nie może być jedynym, który powinien być brany pod uwagę. Trudno go uchwycić, bo na przykład wynik Wielkopolski byłby znacznie lepszy, gdyby nie ognisko epidemii w powiecie Kępno. Jak w takiej sytuacji potraktować całe województwo, a jak ten jedyny powiat z osobna? Jaką jednoznaczną i możliwą do wyegzekwowania decyzją urzędniczą rozwiązać ten problem?” – pyta prof. Włodzimierz Gut.
Dodaje, że najważniejszym orężem w walce z epidemią byłoby nie tyle decyzje podejmowane co do całych regionów, ale konkretnych środowisk – np. pracowników konkretnych zakładów czy podopiecznych domów opieki. „Jest jednak i tak, że w którymś momencie uproszczeń, także tych dotyczących regionów uniknąć się nie uda. Ważne, by w tym momencie zachować ostry reżim higieniczny nawet w tych regionach, które cieszyć się będą nieco większymi przywilejami” – mówi
©mZdrowie.pl