Główny oręż w walce z nikotynizmem – podwyższanie ich ceny zakupu – nie powinien być jedynym, ponieważ przestaje działać. Pali 8 mln Polaków. Jak wynika z badań aż 70 proc. palaczy chce wyjść z nałogu, ale im się nie udaje. Prof. Jacek Jassem, onkolog oraz autor międzynarodowych zaleceń wychodzenia z nałogu nikotynowego i e-papierosów, wylicza, że 95 proc. palaczy, którzy próbuje samodzielnie rzucić palenie – wraca do nałogu.
Tymczasem po latach spadków, znów rośnie w Polsce liczba sprzedawanych legalnie papierosów. W roku 2018 odnotowano wzrost sprzedaży o 1 proc. w porównaniu z rokiem wcześniejszym. Co prawda towarzyszyło temu ograniczenie szarej sfery w Polsce, ale niedostateczne. Niemal co dziesiąty wypalany w Polsce papieros – to nadal samoróbka lub towar z przemytu, rozprowadzany poza wszelką kontrolą (także jakościową, czyli sprawdzającą zawartość substancji smolistych i rakotwórczych).
Z danych przedstawionych na konferencji poświęconej obchodom Światowego Dnia Rzucania Palenia wynika, że w ostatnim roku próbowało zerwać z nałogiem 50 proc. palaczy, często bez powodzenia, ponieważ brakuje specjalistów i poradni antynikotynowych.„Nawet około 90 proc. wszystkich przypadków raka płuca związanych jest z paleniem tytoniu, a ryzyko wystąpienia tej choroby jest ponad dwudziestokrotnie wyższe u palaczy niż osób niepalących” – podaje w swym komunikacie Pracownia Pomocy Palącym działająca przy Centrum Onkologii Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie.
Dym tytoniowy ukazuje swoją wysoką toksyczność nie tylko poprzez znaczne zwiększenie ryzyka zachorowania na raka płuca, ale również na inne nowotwory, takie jak m.in.: rak gardła, trzustki, pęcherza moczowego, szyjki macicy, czy żołądka. Z zestawienia przygotowanego przez Enel–Med wynika, że papierosy zawierają co najmniej 40 substancji o właściwościach rakotwórczych. Podwyższają ono ryzyko wystąpienia nowotworów złośliwych o 30 – 40 proc.
I choć najczęściej kojarzymy skutki palenia z rakiem płuca – toksyczne związki rozprzestrzeniają się po całym ciele, będąc katalizatorem rozwoju licznych chorób rzadziej kojarzone z paleniem, w tym największych „chorób – zabójców”. Wymieńmy choroby sercowo-naczyniowe, nadciśnienie, zakrzepicę żył, astmę oskrzelową, rozedmę płuc, POChP.
Terapia
Tymczasem w Polsce poradnie antynikotynowe po prostu… zlikwidowano. Powodem były niskie wyceny świadczeń. Ministerstwo Zdrowia w lipcu zapowiedziało powrót do ich uruchomiania. I rzeczywiście – w listopadzie zaczęła działać jedna z nich, w krakowskim szpitalu im. Jana Pawła II. „Poradnia obejmuje porady psychologiczne, psychoterapeutyczne, w razie potrzeby również poradę lekarza pulmonologa, ewentualnie lekarza psychiatry ponieważ część tych pacjentów będzie wymagała wsparcia farmakologicznego” – mówi Dorota Sobczyk, dyrektor szpitala.
W Polsce oferujemy połączenie terapii poznawczo – behawioralnej z farmakoterapią. Jej skuteczność nie jest do końca znana. Szacuje się jednak, że podobna terapia stosowana w leczeniu alkoholików jest skuteczna w ok. 40 proc. (reszta pacjentów ma nawroty). W przeprowadzonych badaniach naukowcy (m.in. z Harvard School of Public Health ) wykazali, że nikotynowe terapie zastępcze (np. gumy, plastry, spray) opracowane w celu pomocy palaczom w rzuceniu nałogu nie są szczególnie skuteczne. Na krótką metę przynoszą skutek, ale w dłuższym okresie nikotynowa terapia zastępcza nie jest skuteczniejsza niż samodzielne próby zerwania z nałogiem czy terapia behawioralna.
Zakazy czy redukcja szkód
„To byłoby myślenie roszczeniowe, gdyby uznać, że wysiłki podejmowane w walce z uzależnieniem od nikotyny przyniosą stuprocentowe efekty. Prawda jest taka, że palenia nie odstawia nawet część z najmocniej zmotywowanych pacjentów, czyli takich, u których zdiagnozowano raka. Warto więc rozważyć alternatywę dla papierosów klasycznych, która ogranicza ryzyka związane z paleniem” – mówi dr Roman Sosnowski.
Substancje smoliste odpowiadają za rozwój nowotworów w stopniu znacznie większym niż inne składniki wyrobów tytoniowych. Opublikowane niedawno wyniki badań e-papierosów sugerują, że podgrzewając tytoń – zamiast spalania – można osiągnąć redukcję substancji rakotwórczych o 90 proc. w stosunku do dymu papierosowego. Takie dane zebrane przez naukowców pracujących na zlecenie producentów podgrzewaczy potwierdziła m.in. amerykańska FDA. „Harm Reduction Journal” opublikował wyniki badania, z którego wynika, że po 6 miesiącach od rozpoczęcia korzystania z wybranej marki e-papierosów ponad połowa nowych użytkowników nie paliła papierosów tradycyjnych.
Raport Public Health England wskazuje, że papierosy elektroniczne są o ok. 95 proc. bezpieczniejsze od tradycyjnych. Są też rekomendowane jako alternatywa wobec tych ostatnich. Organizowana przez brytyjski National Health Service ogólnokrajowa akcja Stoptober w ten sposób zachęca do rzucenia palenia.
W Polsce podobne akcje są nie do pomyślenia. Przeciwnicy e-papierosów przekonują, że są one niebezpieczne dla dzieci, młodzieży, a także dorosłych. I że większość e-papierosów zawiera nikotynę, która jest bardzo uzależniająca i negatywnie wpływa na prawidłowy rozwój mózgu młodych osób, który rozwija się do dwudziestego roku życia. „Używanie e-papierosów jest traktowane przez młodzież jako mniej ryzykowne. Młodzież nie zdaje sobie sprawy, że e-papierosy tak samo uzależniają i tak samo negatywnie wpływają na zdrowie jak papierosy tradycyjne” – czytamy we wspólnym komunikacie Ministerstwa Zdrowia i Głównego Inspektora Sanitarnego.
Debata o tym co lepsze: redukcja szkód czy twarda polityka restrykcji także wobec e-papierosów jest jeszcze przed nami. Choć na razie wśród polskich decydentów zwycięża opcja twardej linii, być może warto będzie wrócić do dyskusji za jakiś czas. Trzeba pilnie obserwować, jakie skutki przyniosą nasze restrykcyjne przepisy, a dokąd zaprowadzi – m.in. Brytyjczyków – podejście odmienne, oparte na zasadzie ograniczania szkód.