Coraz bardziej finansujemy zasoby, a nie świadczenia. Nie ma alternatywy – czy ograniczać wydatki NFZ, czy zwiększać jego przychody. Potrzebne są działania zarówno po stronie przychodowej, jak i kosztowej, ponieważ przenikają się one wzajemnie. Wciąż pieniądze wydawane na ochronę zdrowia nie są wydawane optymalnie, ale jednocześnie fundusz w coraz większym stopniu staje się zależny od dotacji budżetowych, potrzebne jest więc szukanie dodatkowych źródeł przychodów – to główne wnioski z dyskusji o stabilności finansowej Narodowego Funduszu Zdrowia w czasie konferencji “Rzecznicy Zdrowia 2025”.
Wiceprezes NFZ Jakub Szulc podkreślił, że pod względem finansowym Narodowy Fundusz Zdrowia w coraz mniejszym stopniu może sobie radzić samodzielnie i staje się uzależniony od dotacji budżetowych. Wskutek podejmowanych w ostatnich latach decyzji wydatki funduszu wymagają wsparcia ze źródeł innych niż składki zdrowotne. Ta potrzeba wsparcia będą rosła. Jakub Szulc mówił również o perspektywie długofalowej, w której ogromnym zagrożeniem dla stabilności finansowej systemu ochrony zdrowia są zmiany demograficzne, czyli jednoczesne zwiększanie się liczby osób wymagających opieki oraz malejący wpływ ze składek.
Łukasz Kozłowski z Federacji Przedsiębiorców Polskich zwrócił uwagę, że w kontekście sytuacji finansowej NFZ obniżanie składek zdrowotnych jest nieracjonalne i “po prostu nie możemy sobie na to pozwolić, musimy zwiększać przychody NFZ”. Bardziej racjonalnym wsparciem dla przedsiębiorców może być zmiana zasad finansowania zwolnień chorobowych, tak aby w większym stopniu obciążały ZUS a nie finanse przedsiębiorstw. Miałoby to również tę zaletę, że wspierałoby pracodawców – a więc firmy zatrudniające pracowników, a nie osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą, gdzie liczną grupę stanowią pracownicy kontraktowi – na przykład w szpitalach jest to 72 proc. osób.
Paweł Łangowski z Medicover poruszył kwestię braku danych i informacji, dotyczących funkcjonowania ochrony zdrowia, który utrudnia dyskusję o ewentualnych zmianach i podejmowanie trafnych decyzji – “Nie dysponujemy wiarygodnymi informacjami, aby podejmować decyzje”. U podstawy zmian wprowadzanych do systemu zdrowia powinno być stworzenie systemu gromadzenia i analizowania informacji, tak aby politykę zdrowotną oprzeć na danych. Dyrektor Łangowski zadeklarował, że sektor prywatny jest gotów “dołożyć swoją cegiełkę, aby dokładnie mapować potrzeby zdrowotne” i jako przykład podał działania podejmowane we współpracy z samorządem w Warszawie i Gdańsku, gdzie mają powstać mapy rzeczywistych potrzeb zdrowotnych mieszkańców, oparte na kompletowaniu danych. Jego zdaniem trzeba to zrobić na poziomie całego kraju przed dyskusją o tym, jak reformować czy jak finansować ochronę zdrowia.
Dyrektor Łangowski ocenił też, że nieunikniona jest dyskusja o koszyku świadczeń gwarantowanych, przy czym głosy ekspertów wzywających do niej od wielu lat pozostają bez rezultatu, tymczasem “wszyscy wiemy, że jest za mało, aby sfinansować wszystkie potrzeby”. Prywatne placówki medyczne są gotowe, aby zwiększać zakres świadczonych usług, natomiast nie mają propozycji podpisywania kontraktów. W tym kontekście wskazał na potrzebę zmian wycen wielu świadczeń i procedur.
Jakub Szulc podkreślił, że u podłoża trwałego niedofinansowania usług zdrowotnych leży nadal bardzo niski poziom wydatków publicznych na zdrowie w Polsce. Próby ich zwiększania postępują zbyt wolno. Jednocześnie wydatki na zdrowie trzeba racjonalizować i weryfikować, co działa a co można usprawnić. W każdym obszarze – jego zdaniem – można “jednym tchem wymienić wiele rozwiązań, które mogłyby doprowadzić do racjonalizacji wydatków”. Dlatego dyskusja nie może polegać na tym, czy zmniejszać nakłady, ale dotyczyć “lepszego wydawania tego co mamy”. Przypomniał, że od samego początku reformy systemu ochrony zdrowia w latach 1997-98 funkcjonujemy ze zbyt niskim poziomem składki zdrowotnej, w porównaniu z innymi krajami.
Łukasz Kozłowski przypomniał, że mimo ogromnego wzrostu wydatków NFZ, który nastąpił we wszystkich obszarach poza rehabilitacją, wolumen wykonywanych świadczeń w latach 2016-2024 wzrósł o zaledwie 2-3 procent. Wzrost nominalny o 75 proc. a wzrost realny o co najmniej 1/3 nie przełożyły się na dostępność, ponieważ czasy oczekiwania i liczba pacjentów w kolejkach znacznie wzrosły. Zwiększanie wydatków – głownie na wynagrodzenia – nie przełożyło się na dostęp do opieki i leczenia. Dzieje się tak dlatego, że prawne i organizacyjne podstawy systemu są wadliwe, w ustawach zapisano nieprawidłowe mechanizmy funkcjonowania placówek medycznych i innych podmiotów.
Finansowe skutki ustawy o wzroście wynagrodzeń dojdą w 2025 roku do 50 miliardów złotych. Na pewno ustawa rozwiązała strukturalny problem zbyt niskich wynagrodzeń w ochronie zdrowia – podkreślił Jakub Szulc – ale obecnie stanowi obciążenie dla NFZ, ponieważ wszystkie dodatkowe środki muszą być przeznaczane na coroczne podwyżki. W efekcie “coraz bardziej finansujemy zasoby, a nie świadczenia”. Dlatego zasugerował, aby rozważyć wprowadzenie górnego pułapu wynagrodzeń – “Jeśli coś jest finansowane ze środków publicznych, to należy założyć, że jest finansowane do jakiejś określonej wysokości”. W systemie ochrony zdrowia nie ma takiej regulacji “a być może przydałaby się”.
W poszukiwaniu pomysłów na stabilizację sytuacji finansowej NFZ, uczestnicy dyskusji wskazali wiele możliwych działań, takich jak m.in.:
- Paweł Łangowski: stworzenie systemu zbierania i monitorowania danych, nałożenie górnej granicy dla wzrostu wynagrodzeń, uporządkowanie rachunku kosztów i modelu pozyskiwania informacji przez AOTMiT, tak aby wyceny świadczeń były bardziej zbliżone do realiów.
- Łukasz Kozłowski: zwiększanie dochodów NFZ ze stabilnych źródeł (podniesienie składki zdrowotnej) zamiast dotacji budżetowej, kontrola kosztów i wzrostu wynagrodzeń dzięki likwidowaniu kominów płacowych, odbudowanie funduszu zapasowego NFZ.
- Jakub Szulc: zwiększanie bazy przychodowej NFZ aby utrzymać niezależność ochrony zdrowia od dotacji budżetowych, racjonalizowanie kosztów i wskazywanie źródeł finansowania w momencie kiedy nakładane są dodatkowe zadania na fundusz. Z tego powodu Narodowy Fundusz Zdrowia będzie się starał zmotywować świadczeniodawców do zwiększania liczby wizyt pierwszorazowych, których jest zbyt mało w stosunku do pozostałych.