Większość Polaków widzi konieczność podniesienia wydatków publicznych na ochronę zdrowia. Jako główne źródło pozyskania dodatkowych środków wskazują ograniczenia w wydatkach obronnych – wynika z sondażu przeprowadzonego przez Innowo. Czy mamy na to szanse – zastanawiali się uczestnicy debaty “Wpływ COVID-19 na polski system ochrony zdrowia”, zorganizowanej przez Procodawców RP.
Jak wynika z przedstawionego raportu, większość Polaków opowiada się za zwiększeniem wydatków na ochronę zdrowia. Na pytanie „Czy widzą Państwo obecnie potrzebę zwiększenia wydatków na publiczną opiekę zdrowotną, aby zapewnić jej efektywne funkcjonowanie?” odpowiadano:
- Tak, rząd powinien znacząco zwiększyć środki finansowe na ochronę zdrowia – 83 proc.
- Nie widzę potrzeby zwiększania środków finansowych na ochronę zdrowia – 10 proc.
Wśród możliwych sposobów zwiększenia zasobów finansowych systemu opieki zdrowotnej najpopularniejszą odpowiedzią było zmniejszenie finansowania wydatków w innych dziedzinach (37 proc. wszystkich odpowiedzi). Poszukiwanie oszczędności w systemie zostało proponowane przez prawie 1/5 respondentów. Jedynie 4 proc. respondentów chciałoby wzrostu składki na ochronę zdrowia.
„Skoro najczęstszą odpowiedzią na pytanie skąd brać pieniądze na zdrowia był postulat cięć w innych dziedzinach: postanowiliśmy dopytać – w jakich. W pierwszej kolejności wymieniano bezpieczeństwo i obrona (26 proc. wszystkich odpowiedzi) i infrastrukturę (22 proc.) Na kolejnym miejscu była ochrona klimatu i środowiska (14 proc.)” – relacjonowała Agnieszka Sznyk, prezes Innowo.
Jak komentowała Katarzyna Kacperska, członek zarządu INFARMA, wyniki sondażu nie powinny dziwić – „W gruncie rzeczy wydatki czynione na inwestycje w sektor ochrony zdrowia bezpośrednio przekładają się na wzrost bezpieczeństwa zdrowotnego Polski i Polaków. Bezpieczeństwa równie ważnego jak bezpieczeństwo militarne. Polska chwalona jest za to, że serio podchodzi do kwestii wydatków militarnych. Tymczasem wydatki na ochronę zdrowia od pozostają u nas na niezmiernie niskim poziomie. To ostatnie, wraz z potrzebą zwiększenia aktywności finansowej w tym zakresie, stało się szczególnie mocno i wyraźnie widoczne wskutek pandemii”.
„Do decydentów w coraz większym zakresie dociera świadomość, że pieniądze wydawane na zdrowie – to inwestycja. Skoro znajdują się środki na wsparcie rolnictwa, dlaczego nie miałyby znaleźć się na wparcie systemu ochrony zdrowia, na dopisanie go do listy priorytetów” – dodał Juliusz Krzyżanowski, ekspert Pracodawców RP. Zastrzegał, że przy takim (inwestycyjnym) podejściu do finansowania ochrony zdrowia wraz ze wzrostem wydatków czekać nas powinna wzmożona kontrola, czy pieniądze wydawane są efektywnie, czy pomagają osiągnąć wyznaczane cele.
Zdaniem prof. Marcina Czecha z Polskiego Towarzystwa Farmakoekonomicznego, wzrost wydatków na ochronę zdrowia wymusić może wzmożone zapotrzebowanie na skomplikowane świadczenia w okresie tuż po ustaniu pandemii. „Pamiętajmy, że mamy obecnie do czynienia ze zjawiskiem zaciągania tzw. długu zdrowotnego. W trakcie pandemii pacjenci rzadziej zgłaszają się na wizyty, udzielamy mniej świadczeń, stają programy profilaktyczne i badania przesiewowe. W efekcie za kilka miesięcy będziemy mieć do czynienia ze zwiększoną liczbą pacjentów w zaawansowanych stadiach różnych chorób, wymagających intensywniejszego, a więc droższego leczenia” – mówił.
Znacznie ostrożniej do kwestii podwyżki nakładów na ochronę zdrowia odniósł się prof. Zbigniew Gaciong, rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego – „Pamiętajmy, że wydatki na ochronę zdrowia od lat znajdują się na czele priorytetów Polaków, wskazywanych przez badania opinii publicznej. I niewiele z tego wynika. Wyszarpanie czegokolwiek z budżetów innych branż graniczy z cudem. Nikt niczego nie odda, zwłaszcza po dobroci. A pamiętajmy, że państwo polskie stoi przed koniecznością podniesienia nakładów na cele socjalne dla osób poszkodowanych, związanym z pandemią kryzysem”.
Rektor WUM wskazywał, że w tej sytuacji najlepszym wyjściem byłoby poszukiwanie oszczędności w ramach obecnie funkcjonującego systemu – „Zwłaszcza, że trudno mi wyobrazić sobie, by źródłem dodatkowych środków były dodatkowe ubezpieczenia. W mojej ocenie nie ma szans na uruchomienie w najbliższym czasie systemu ubezpieczeń równoległych. Pewną pomocą mogą się okazać abonamenty medyczne, ale skala środków uzyskiwanych dzięki nim będzie niska. Może nieco usprawnić AOS, ale nie załatwi finansowania świadczeń szpitalnych, kosztochłonnych. Obawiam się, że w kwestii dodatkowych źródeł finansowania doszliśmy w Polsce do ściany”.
Wydatki przeznaczane na ochronę zdrowia w Polsce, zgodnie z ustawą, są wprost proporcjonalne do wartości PKB. W 2020 r.wydamy zatem określony odsetek PKB z 2018 roku, w przyszłym roku będzie to odsetek relatywnie wysokiego PKB Z 2019 r. To ochroni nas przed groźbą radykalnego obniżenie publicznych wydatków na zdrowie przez najbliższych kilkanaście miesięcy. W 2022 odliczać na zdrowie będziemy od PKB z doby pandemii, a więc niższego niż w poprzednich latach. To może przełożyć się może na spadek nakładów na zdrowie.
Zdaniem prof. Marcina Czecha pozostaje nam liczyć na to, że tak się nie stanie – „Coraz powszechniejsza jest świadomość, że stan zdrowia Polaków ma bezpośredni i znaczący wpływ na stan gospodarki. Dotychczas dialog między środowiskami ekonomistów i lekarzy był trudny. Ci pierwsi skłonni byli bagatelizować potrzeby ochrony zdrowia i nie traktować ich priorytetowo. Drudzy zgłaszali postulat, by zagwarantować im możliwość leczenia bez oglądania się na koszty ani na stan gospodarki. Mam nadzieję, że pandemia uświadomiła obu stronom, że złe jest zarówno pierwsze, jak i drugie podejście. Że trzeba odnaleźć między nimi równowagę”.
© mZdrowie.pl